Dzikie wysypiska śmieci zmorą naszych rolników
Dziś prawie wszyscy płacimy za śmieci, dlatego bez jakichkolwiek problemów możemy wystawiać je przed nasze budynki mieszkalne, skąd obierane są przez służby komunalne. Czym więc kierują się osoby, które zamiast wyrzucać je do przydomowych pojemników, wolą wywozić na pola lub do lasu? Ta źle pojmowana oszczędność, odwraca się przeciwko nam, bo hałdy odpadów zarówno te produkowane na co dzień, jak i pozostające po remontach, zalegają w miejscach, które już wkrótce mogą być postrzegane jako rekreacyjne.
Na przestrzeni lat, na ok. 1 ha lasku Widów (między Pawłowem – Krowiarkami a Makowem) zwieziono prawie 500 – 1000 t śmieci bytowych i gruzu. Teraz gdy gmina zrobiła ładne drogi dojazdowe do pól od strony Makowa, wywożący mają łatwy dostęp to takich miejsc, w których można na dziko wysypywać odpady.
W gminie Rudnik natomiast bardzo mocno zanieczyszczone są tereny pomiędzy Modzurowem, Turmasami, Sławienkiem, Jastrzębiem, Dolędzinem i Grzędzinem. Szacuje się, że wywieziono tam od 300 do 500 t śmieci poremontowych z okolicznych miejscowości.
W 2015 r. odbyło się spotkanie z udziałem przedstawicieli referatu ochrony środowiska powiatu raciborskiego, Powiatowego Zarządu Dróg, a także gminy Rudnik i Pietrowice Wielkie, którą reprezentował wójt Andrzej Wawrzynek. Prezentacja slajdów oraz objazd terenu pozwoliły uzmysłowić skalę problemu śmieciowego. Danko od czterech lat włącza się też w akcję sprzątania, oddelegowując do niej na własny koszt swoich pracowników. Każdego roku zbierają oni ok. 100 – 150 50–litrowych worków śmieci, wyrzucanych z samochodów lub przez mieszkańców okolicznych miejscowości do przydrożnych rowów, sąsiadujących z polami modzurowskiego gospodarstwa.
Pochwalić należy prospołeczną postawę nauczycieli z Krowiarek, którzy przed dwoma laty wraz z uczniami uczestniczyli w sprzątaniu śmieci. Potem jednak szkoła wycofała się z powodu protestów rodziców, którzy byli przeciwni udziałowi dzieci w takich ekologicznych działaniach.
Jako duży producent rolny, Danko czuje się odpowiedzialny za teren, na którym gospodaruje. – Z czysto ludzkich pobudek jest nam najzwyczajniej wstyd za śmiecących, dlatego wychodzimy, by pozbierać to, co pozostawiają po sobie inni. Moi szefowie z centrali w Wielkopolsce, którzy przyjeżdżają przez Turmasy i oglądają te wszystkie wysypiska między Modzurowem a Krowiarkami, pytają mnie, czy to jest ta kultura śląska, o której kiedyś mówiło się z uznaniem – przyznaje z zażenowaniem dyrektor Staroń.
Bo ludzie to są idioci ! Taką specyficzną grupą są użytkownicy samochodów. Ile siana trzeba mieć w butach i głowie żeby żreć przez całą drogę burgera z makdonaldsa i wypieprzyć opakowanie komuś przed furtkę ?!