Ceny nie rosną na polu, a rolnicy muszą o swoje walczyć
O tym, że miejscem pracy rolnika jest wieś, że ceny artykułów spożywczych nie rosną na polu i że warto podpatrywać, to co dobre u naszych zachodnich sąsiadów – przekonany jest przewodniczący Zarządu Związku Śląskich Rolników w Opolu Bernard Dembczak (na zdj.). Tradycyjnie spotkał się w bieńkowickim „Rege” z rolnikami Raciborszczyzny, aby podzielić się informacjami z działań na rzecz swej rolniczej społeczności.
– Rolnicy należący do pana organizacji często wyjeżdżają za granicę.
– W zeszłym roku byliśmy we wspomnianej Austrii, ale też na targach rolniczych w Niemczech. Nasza działalność jest różnorodna. Aby bardziej zintegrować się organizujemy wyjazdowe weekendy, np. w zeszłym roku do Kotliny Jeleniogórskiej. Na ten rok też mamy zaplanowanych kilka wyjazdów. Na zebraniach związku widać, jak duże jest zainteresowanie naszą działalnością. Przychodzi na nie nieraz 150 rolników. Latem, zawsze 29 czerwca, a więc w święto Piotra i Pawła organizujemy grill, na który zjeżdża nawet 300 osób.
– Czy problemy rolników na Opolszczyźnie i na Raciborszczyźnie są podobne?
– Mieszkamy w tym samym kraju, ale w innych województwach i często spotykamy rozbieżności chociażby w podejściu instytucji do rolnictwa. Inne rozwiązania widzimy również za granicą, przykładem jest problemem m.in. błota na drogach, dotkliwie odczuwalny podczas ubiegłorocznej mokrej jesieni. Kopanie i wywóz buraków to kwestia kilku godzin, podobnie koszenie kukurydzy czy robienie kiszonki. We wschodnich Niemczech rolnik ma prawo postawić znak drogowy informujący o niebezpieczeństwie na drodze. Nie zwalnia go to oczywiście z obowiązku posprzątania po sobie. Jednak w trakcie trwania prac polowych, może spokojnie je wykonywać. Jesteśmy rolnictwem europejskim, 25 lat temu nikt nie przypuszczał, że tak bardzo się rozwiniemy. Nie przeszkadza to jednak, żeby przy okazji wyjazdów za granicę podpatrywać rozwiązania dobre dla naszych rolników.
(ewa)
Przewodniczący ZŚR Bernard Dembczak uważa, że niewiele prawdy jest w sformułowaniu, że rolnik dużo zarabia np. na chlebie, za który płacimy jak „za zboże”. Faktycznie koszt zboża to nie więcej niż jedna dziesiąta jego ceny.