Pogrzebieńskie kółko zastąpiło konia traktorem
Jubileusz 60-lecia Kółka Rolniczego w Pogrzebieniu, wyznacza powojenną historię „urodzajnego” Pogrzebienia. Sołectwo zawsze znajdowało się w rolniczej czołówce, znacznie odstając od wsi o słabych glebach uprzemysłowionego powiatu rybnickiego, a dorównując rolniczo zaawansowanym miejscowościom powiatu raciborskiego.
Pierwszy ciągnik zetor 25 A wjechał na podwórze prezesa kółka Andrzeja Kury 26 października 1959 r. – To był jeden z pierwszych ciągników w okolicy, a być może również w powiecie – mówi Eugeniusz Kura. Zakup „bociana” nazywanego tak od wysokich kół, poprzedziła zbiórka pieniędzy wśród członków stawiających na mechanizację. Ponieważ konieczny był 25-proc. wkład własny, w cenę zakupu, swoje części wnieśli m.in.: Andrzej Kura, Antoni i Franciszek Grim, Paweł i Korneliusz Gorywoda, Maria i Leon Kłoskowie, proboszcz ks. Długołęcki, Teodor i Joachim Staniek, Antoni Pieła, Antoni Gęsty, Joachim Iksal. W latach 1960 i 1961 zakupiono kolejne dwa ciągniki – ursus C 325 i C 328. Jeden z nich nadal jeździ w gospodarstwie Eugeniusza Kury, przerobiony na ciągnik o wyższej mocy. Z tamtych czasów pozostały w nim oryginalne: filtr oleju i powietrza, ławeczka oraz bak.
Przeciwnicy rolniczej mechanizacji
Początkowo wielu rolników, szczególnie tych starszych było przeciwnych mechanizacji.
Wyrokowali, że ciągniki nie sprawdzą się na pagórkowatym terenie, a nawet odgrażali się, że nie wpuszczą ich na swoje ziemie. Z czasem, gdy okazało się, że traktory spisują się na polach, nastawienie radykalnie zmieniło się.
Pierwszymi traktorzystami, którym – jak wspomina Korneliusz Gorywoda – władze komunikacyjne umożliwiły w formie ulgowej zdobycie prawa jazdy, byli: Franciszek Grim, Antoni Grim i Henryk Zając, potem dołączyli do nich Konrad Kuźnik i Hubert Glenc. Ciągniki były awaryjne, a części drogie i trudno dostępne. Zdarzały się też wypadki. Cudem z życiem uszedł Antoni Grim, który wywrócił się zetorem. – Ocalenie zawdzięczał jedynie małemu wzrostowi, który umożliwił mu skrycie się pod kierownicą. Po trzech tygodniach pobytu w szpitalu i zaleczeniu obrażeń, znów wsiadł do traktora – opisuje zdarzenie pan Korneliusz. Na tym samym ciągniku wywrotkę przeżył Konrad Kuźnik, który trzy tygodnie walczył ze śmiercią. Pomimo, że nie odzyskał dawnej kondycji również nie zrezygnował z pracy na traktorze.
– W latach 60., kiedy ojciec był już prezesem Powiatowego Związku Kółek Rolniczych, na nasz teren przywieziony został również pierwszy opryskiwacz konny – wspomina pan Eugeniusz. Należące do kółka traktory stały w oborach gospodarstwa kościelnego. Ponieważ początkowo kółko rolnicze nie miało swej siedziby, sprzęt znajdował się też u rolników. W końcowym okresie prowadzenia samodzielnej działalności dysponowano 10 ciągnikami, trzema młocarniami, dwoma snopowiązałkami, orkanem, przyczepami, podstawowym sprzętem uprawowym, dwoma rozsiewaczami wapna, betoniarką i wyposażeniem warsztatowym o wartości ok. 2 mln zł.
Ludzie
Radny Powiatu Raciborskiego i członek zarządu powiatu, w latach 2014 - 2018 przewodniczący rady gminy Kornowac. W przeszłości sołtys Pogrzebienia