Scalanie wymagało wielu męskich rozmów
Włodarza gminy zaproszono do starostwa by pochwalił się przed komisją rolnictwa rady powiatu jak poszło scalanie gruntów w Kornicach i Makowie.
Czech rowu nie naruszy
Nie tylko rolnicy dostrzegli korzyści. Samorządowcy też „ugrali” przy scalaniu znaczną poprawę infrastruktury przy gruntach uprawnych. Na przykład wójta Wawrzynka zawsze irytowały akty jej niszczenia przez miejscowych gospodarzy. Tymczasem w pobliskich Czechach nigdy nie widział by któryś z rowów był zaorany, a u siebie odnotowywał często takie przypadki. – Zanieczyszczone rowy są później przyczyną zalewania pól. Kto nie uprzątnie omłocin z rowu, widzi jakie są tego skutki przy roztopach – uważa wójt Wawrzynek.
Lepsi od Częstochowy
Na posiedzenie do starostwa ściągnięto też geodetów. – W scalaniu areał jest ważniejszy od klasy gruntu. Różnice można przecież nadrobić przy pomocy nawozów – wyjaśniał radnym Sławomir Kwiecień z Beskidzkiego Biura Geodezji i Terenów Rolnych w Żywcu. Podkreślał, że zainteresowanie scalaniem na ziemi pietrowickiej było wyjątkowe, bo wyniosło 87%. W Częstochowie gdzie także pilotażowo wdrażano taki projekt udział wzięło początkowo tylko 50% właścicieli gruntów.
Efekty społeczne
Scalanie zamieniło m.in. wysypisko śmieci w użytki rolne. Powstał plac zabaw, nowe drogi, boisko w Kornicy, skate park czy ścieżki spacerowo – rowerowe. 17 kilometrów tras transportu rolnego wylano asfaltem lub utwardzono masą bitumiczną. – Pieniądze były jedynym gorsetem wyznaczającym skalę zmian – dodał wójt Wawrzynek.
Utrzymanie
Zajmuje się tym urząd gminy, ale jak zaznacza jego szef: lepiej dbać o to, co powstało nowego niż zatrzymać się przy starym. Efekt scalania doceniają np. hodowcy buraka cukrowego. Mimo zim czy mokrej jesieni do pryzm z burakami tiry dojeżdżają czystymi, asfaltowymi drogami zamiast tonąć w błocie.
(ma.w)
Ludzie
Były wójt gminy Pietrowice Wielkie.