"Cynizm, buta, brak szacunku". Mieszkańcy Niewiadomia oburzeni po spotkaniu ws. biogazowni
Mieszkańcy Rybnika-Niewiadomia sprzeciwiają się budowie biogazowni. Spotkanie z prezydentem Piotrem Kuczerą nie zmieniło ich nastawienia do tej inwestycji.
21 maja na terenie Zabytkowej Kopalni Ignacy w Rybniku-Niewiadomiu odbyło się spotkanie władz Rybnika, przedstawicieli zarządu spółki Centrum Zielonej Energii Subregionu Zachodniego Województwa Śląskiego z mieszkańcami, którzy sprzeciwiają się powstaniu biogazowni w ich dzielnicy.
Spotkanie miało burzliwy przebieg i nie doprowadziło do przełamania impasu. Miasto nie zamierza rezygnować z planu budowy biogazowni w dzielnicy, natomiast mieszkańcy zapowiadają, że sięgną po wszelkie legalne środki w celu powstrzymania tej inwestycji.
Oczekiwaliśmy, że prezydent powie: "Przepraszam"
Protestujący przeciwko biogazowni mieszkańcy nie zostawiają dziś suchej nitki na prezydencie. - Wiedzieliśmy, że prezydent nie będzie skory do rozmów o zmianie lokalizacji, ale oczekiwaliśmy prezydenta, który wyjdzie i powie: "zawiodłem wasze zaufanie, przepraszam, ale teraz otwórzmy nasze głowy, siądźmy do rozmów i zróbmy z tego coś dobrego". Niczego takiego nie usłyszeliśmy. Zamiast tego mamy prezydenta, który mówi: "to ja zbudowałem zabytkową kopalnię Ignacy, to ja zwyciężyłem w wyborach, to mi mieszkańcy dali mandat, to ja mam postawić biogazownię". Cynizm, buta, brak szacunku - komentuje Magdalena Ponikiewska, mieszkanka Niewiadomia i jedna z liderek protestu przeciwko powstaniu biogazowni w tej dzielnicy.
Biogazownia powinna powstać z dala od zabudowań mieszkalnych
Magdalena Ponikiewska w rozmowie z Nowinami zaznacza, że mieszkańcy Niewiadomia nie sprzeciwiają się biogazowni jako takiej i że są fanami nowych rozwiązań technologicznych, jednak wybudowanie takiego obiektu w środku dzielnicy będzie wiązało się z uciążliwością dla mieszkańców.
- Z 10 biogazowni komunalnych w Polsce najlepiej oceniane są te, które są oddalone od siedzib ludzkich. Gdy mówimy o tym, słyszymy w odpowiedzi, że w centrum Wiednia działa spalarnia śmieci, która nie generuje żadnych uciążliwości. Owszem, nie generuje, ale tam cały system dostarczania wsadu jest ukryty pod ziemią. Nie ma sytuacji, w której auta z odpadami wjeżdżają do centrum miasta - zauważa Magdalena Ponikiewska.
Jako radny czuję się wprowadzony w błąd
W spotkaniu wzięła udział grupa radnych z Rybnika, m.in.: Tadeusz Białous, Marian Kaim, Krzysztof Kazek, Andrzej Sączek, Damian Twardawa, Mariusz Węglorz i Andrzej Wojaczek.
- Mieszkańcy zarzucają, że nie było właściwych konsultacji, że zostali postawieni przed faktem dokonanym... Są bardzo mocno rozgoryczeni. Osobiście również uważam, że proces konsultacji był prowadzony niewłaściwie. Podobnie jak proces zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, gdzie my, jako radni, nie byliśmy rzetelnie poinformowani o przeznaczeniu tej działki. Była mowa o odnawialnych źródłach energii, a nie o biogazowni. Jako radny czuję się trochę wprowadzony w błąd. Zobaczymy, w jakim kierunku to wszystko pójdzie. Mam nadzieję, że prezydent weźmie pod uwagę głos mieszkańców i zacznie rozważać inną lokalizację, dogadując się z mieszkańcami. Według mnie i ekspertów, najlepiej gdyby taka instalacja znajdowała się w odległości około dwóch kilometrów od najbliższych zabudowań. Wtedy nie powinna budzić kontrowersji i spółka Centrum Zielonej Energii Subregionu Zachodniego Województwa Śląskiego takiej lokalizacji powinna szukać - mówi radny Andrzej Sączek.
Z pozytywnym odbiorem spotkało się również wystąpienie radnego Krzysztofa Kazka, który zwrócił uwagę na niedoskonałość konsultacji społecznych, a także zaproponował, by rada miasta ponownie przyjrzała się zmianom w planie zagospodarowania przestrzennego.
Działamy zgodnie z prawem
Czy wobec zdecydowanego sprzeciwu mieszkańców, władze Rybnika rozważają zmianę lokalizacji? - Na tym etapie nie są rozważane inne lokalizacje. Mieszkańcy będą mogli wziąć udział w dalszych konsultacjach społecznych i rozumiemy to, że chcą sięgnąć po wszelkie możliwe, przewidziane prawem środki, aby to powstrzymać. Nie wybraliśmy tej lokalizacji, żeby zagrozić mieszkańcom, tylko żeby miasto miało miejsce do przetwarzania odpadów w sposób, których nie będzie uciążliwy. Mieszkańcy się z tym nie zgadzają i jesteśmy w sporze. Jeżeli w procesie konsultacyjnym mieszkańcy zatrzymają tę inwestycję, sięgając po środki prawne, a instytucje nadrzędne przyznają im rację, to miasto nie będzie w stanie nic więcej zrobić. My też działamy zgodnie z prawem - komentuje Agnieszka Skupień, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Rybnika.
Wnioskują o 100 mln zł dofinansowania
Biogazownia będzie służyła wytwarzaniu biogazu z bioodpadów kuchennych (w tym resztek mięsnych) i ogrodowych. Zielone paliwo ma być wykorzystywane do produkcji energii elektrycznej i ciepła w ramach wysokosprawnej kogeneracji.
- Rozważanych było kilka lokalizacji, jednak w grudniu okazało się, że spółka musi przyspieszyć działania ze względu na informację z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o możliwości dofinansowania tej inwestycji i konieczności szybkiego złożenia wniosku. Wtedy została podjęta decyzja o lokalizacji - informuje Urząd Miasta Rybnika.
Centrum Zielonej Energii Subregionu Zachodniego Województwa Śląskiego Sp. z o.o. wnioskuje do NFOŚiGW o dofinansowanie w wysokości 100 mln zł.
Argumenty mieszkańców
Magistrat zapewnia, że bioodpady będą dostarczane do biogazowni z pominięciem dróg lokalnych, a cały proces przygotowania wsadu ma się odbywać w sposób, który nie będzie powodował uciążliwości. Mieszkańcy są innego zdania. Zauważają m.in., że z wniosku złożonego przez Centrum Zielonej Energii do NFOŚiGW wynika, iż wsad do biogazowni ma dojrzewać na placach kompostowych, co z pewnością będzie uciążliwe dla okolicy.
Ponadto mieszkańcy uważają, że budowa takiego obiektu 200 metrów od zabudowań nie powinna mieć miejsca.
Protestujący stawiają również pod znakiem zapytania zasadność budowy instalacji na terenie zagrożonych występowaniem szkód górniczych. Podnoszą, że w przypadku osiadania gruntu, może dojść do rozszczelnienia instalacji metanowej, co może mieć fatalne konsekwencje.
Izabela Kloc zapowiada interwencję w Parlamencie Europejskim
Sprawą zainteresowała się również europosłanka Izabela Kloc, która 20 maja spotkała się z grupą mieszkańców. Zdaniem europosłanki, "lokalizacja biogazowni w dzielnicy Niewiadom budzi uzasadnione wątpliwości dotyczące równego traktowania mieszkańców miasta, zaburzenia równowagi infrastrukturalnej, środowiskowej i społecznej. Mieszkańcy Niewiadomia są już obecnie narażeni na negatywne skutki i oddziaływanie takich obiektów jak Koksownia Radlin, płonąca od środka hałda Szarlota Rydułtowy, oczyszczalnie ścieków na granicy z Radlinem i na granicy z Rydułtowami. Biogazownia ingeruje w zagospodarowanie terenów rekreacyjnych takich jak boisko Polonii Niewiadom, ścieżki rekreacyjne nad Nacyną, place zabaw i zabytkowa Kopalnia Ignacy".
Ludzie
Rybnicki radny, zawodowo związany z PGG S.A.
Radny Miasta Rybnik.
Senator VIII kadencji, posłanka na Sejm V, VI, VII i VIII kadencji, od lipca 2019 europosłanka.
Radny Miasta Rybnika.
Radny z Rybnika.
Zielony wał to nie tylko cynizm, buta i brak szacunku. To prosta droga do powrotu maoistowskiego ludożerstwa. Ziemie rolne Europy zastawia się czarnym syfem fotovoltaiki, by podnosić ceny energii do absurdalnych poziomów i wypisywać w periodykach sekty boga antysmoga, że ustawiony obok tego szajsu ogródek meteorologiczny "pokazuje temperatury o stopień wyższe, niż X lat temu."
Biogazownie nie powodują żadnego syfu. Syf w powietrzu powodują piece węglowe. Radlin wącha syf z hałdy i koksowni.
Rydułtowy i Radlin będą wąchać ten syf na całego.heh
Mam nadzieję że przez zabawy oszołomów nie stracimy milionów dotacji :/ Czyste pozbycie się bioodpadów i dodatkowo zielona energia ale oczywiście ktoś kto nie ma pojęcia wymyśla bajki i straszy ludzi. A potem wszyscy płaczą że coraz więcej płacimy za śmieci
To "zabawna" sytuacja. KE ciśnie, że "gaz nie będzie dalej wspierany jako źródło energii w Unii." A w takim Rybniku brną w biogazownię, jakby to zupełnie nie docierało do władzuni. Znowu kasa uber alles? Proszę tylko wziąć pod uwagę, że nawet w gminach wiejskich rolnictwo ma poważne problemy, aby uzyskiwać zgody na kompostowanie ""biomasy"" na wiele mniejszą skalę, a, mimo to, prez. Kuczera upycha tak uciążliwe barachło w, niemałym przecież i intensywnie zagospodarowanym, mieście. Oczywistym jest, że utopią tę okolicę w fetorze, choćby się zaklinali na wszystkie świętości świata, które i tak mają przecież w ... poważaniu. Mam dla was jedną radę - szukajcie w okolicy wśród istniejących podmiotów jakiegoś kontrahenta izraelskich firm. Na takie rzeczy pomaga tylko brudna gra, bo "praworządnością" z nimi nic nie wskóracie - na przykład pomogłyby problemy z certyfikowaniem koszerności produktów, które jest niemożliwe, kiedy w sąsiedztwo zakładów dostarczających produkty zwozi się odpady, fekalia, gnojowicę i wszelki rodzaj innego "gówna".