Co dalej z Rejonowym Związkiem Spółek Wodnych? Czy zagrożone jest bezpieczeństwo wodne gmin?
Wieloletni kierownik Rejonowego Związku Spółek Wodnych Melioracyjnych, do których należą spółki z trzech gmin w powiecie wodzisławskim odchodzi na emeryturę. W opinii niektórych samorządowców może to zachwiać bezpieczeństwem melioracyjnym, gdyż obecnie brakuje ekspertów w tym zakresie, zaś warunki płacowe w innych firmach są znacznie lepsze.
Historia rejonowej spółki
- Według mojej wiedzy spółki wodne powstały w rejonie obecnego powiatu wodzisławskiego w latach 1967-68. Wtedy istniały tzw. gromady i urzędy rejonowe. Siedziba była początkowo przy ulicy Pośpiecha. Później zmieniały się władze. Kierownicy odchodzili, jeden utworzył firmę prywatną, niektórzy przeprowadzili się do innych miast gdzie rozpoczęli pracę również w spółkach wodnych lub przedsiębiorstwach melioracyjnych. Do ówczesnego związku należała większość gmin obecnego powiatu wodzisławskiego, m.in.: Marklowice, Mszana, Wodzisław Śląski, Godów, Lubomia, Gorzyce oraz kopalnie istniejące w rejonie – mówi kierownik Zygmunt Migas.
Następnie doszło do wystąpienia ze związku Wodzisławia Śląskiego, Godowa i Marklowic. Obecnie do RZSWM należy gmina Mszana, Gorzyce i Lubomia. Rejonowy związek nadal wspierały też kopanie: Marcel, Anna i Rydułtowy. Później w Wodzisławiu została utworzona osobna spółka, która jednak rozwiązała się i choć były próby jej reaktywowania, to jednak nie udało się tego uczynić i na chwilę obecną miasto nie posiada takiej instytucji.
- Po tych wszystkich zawirowaniach, ze względu na swoje doświadczenie i uprawnienia, gdyż ukończyłem technikum wodno-melioracyjne w Krakowie i przez wiele lat pracowałem w tej dziedzinie, zostałem poproszony o objęcie stanowiska kierownika RZSWM, która ma siedzibę w Kokoszycach. Zostałem zatrudniony od 1993 roku. Pracowałem tutaj na pół etatu. Wcześniej byłem pracownikiem Przedsiębiorstwa Konserwacji Urządzeń Wodno Melioracyjnych w Tychach (grupa robót 7 w Syryni). Obecnie mieści się tam siedziba Powiatowego Zarządu Dróg – kontynuuje Migas.
Kierownik Migas zajmował się między innymi utrzymaniem wałów przeciwpowodziowych, regulacją rzek, rowów oraz innych urządzeń wodno-melioracyjnych niezbędnych do prawidłowego odprowadzania wody. Zakres prac był bardzo szeroki, gdyż dotyczył powiatu wodzisławskiego i raciborskiego. Zygmunt Migas zna zatem praktycznie bardzo dobrze obszar wielu gmin. Później przedsiębiorstwo zostało zlikwidowane, zaś Migas podjął pracę w komendzie PSP w Wodzisławiu Śląskim.
Struktura, cele i zadania związku
RZSWM obsługuje trzy spółki gminne, które działają na zasadzie stowarzyszenia, mają swoich członków, zarząd i statut. Rejonowy związek zaś wykonuje i utrzymuje oraz eksploatuje urządzenia wodne. Zadania te wykonuje we własnym zakresie lub zleca ich wykonanie innym podmiotom gospodarczym. Utrzymuje się ze składek członkowskich, posiada wpływy z działalności gospodarczej, wsparcia z projektów, dotacji samorządowych itd. Jak stwierdza Zygmunt Migas, środki te są nieadekwatne do systemu prowadzenia przez spółkę zadań, tym bardziej teraz, kiedy ceny są wyższe w porównaniu z latami ubiegłymi. Przykładowo każdy mieszkaniec gminy Gorzyce płaci rocznie 25 złotych. Kwota ta jest do dyspozycji RZSWM, który wykonuje konkretne zadania. Jeżeli dane sołectwo uzbiera 5 tysięcy złotych, to za taką sumę pieniędzy w danym roku są wykonywane prace na jego terenie. Nie są to jednak ogromne kwoty. Prace są często trudne, wykonywane ręcznie i bardzo uciążliwe.
- Proszę sobie wyobrazić, że pracujemy w terenie gdzie ogrodzenie jest praktycznie przy samym rowie z dwóch stron. Nie można tam użyć nawet małego sprzętu mechanicznego. Trzeba ręcznie wywozić taczkami muł i przewozić w stosowne miejsce. Dodatkowo zdarza się, że mieszkańcy mają pretensje o zalewanie posesji w sytuacji, kiedy sami nie dbają o rowy zasypując je, albo pozwalając, by były w złym stanie. Ponadto posadzone tuje, drzewa owocowe i inne rośliny często mają korzenie w drenach i uniemożliwiają przepływ wody. Trzeba czasem przekopać kilkanaście lub kilkadziesiąt metrów, aby znaleźć źródło uszkodzenia drenu – relacjonuje Migas.
Dreny czyli urządzenia, których nie widać
Jak stwierdza kierownik, sprawa ta dotyczy nie tylko rowów, którymi zajmuje się spółka, ale ogólnie jest to problem całej melioracji. Wiele drenów jest uszkodzonych, zarośniętych oraz zniszczonych przez nowe budownictwo, które „wtargnęło” na tereny drenowane.
- Przed wojną zostały położone dreny na polach uprawnych, a obecnie są to działki przeznaczone pod budownictwo. Wszystko to jest połączone, jak naczynia krwionośne. O tym aspekcie mało kto wie. Ktoś buduje dom w środku pola, niszczy wszystkie dreny i woda nie ma gdzie odpływać zalewając sąsiadów i jego samego. Istnieją również inne sytuacje. Czasem sąsiad złośliwie blokuje dren. Mam zdjęcia, jak 80-letni dren jest zablokowany przez piankę budowlaną albo cegłę. Później dostajemy zgłoszenie, że kogoś zalewa, zaś po zlokalizowaniu miejsca blokady natrafiamy na tego typu rzeczy – mówi Migas
Czas na emeryturę. Co dalej ze związkiem przeciwpowodziowym?
- Mam już 55 lat pracy. Nie mogę pracować do śmierci. Moi koledzy korzystają z emerytury, cieszą się spokojem, a ja ciągle muszę kontrolować wiele obszarów. Trzeba zastanowić się nad odejściem i ta decyzja właśnie przychodzi – mówi kierownik.
Decyzją zaniepokojeni są samorządowcy, szczególnie Ci którzy znają temat bezpieczeństwa wodnego i od wielu lat starają się prowadzić działania w tym właśnie zakresie. Jak podkreślają fachowcy, wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za odprowadzanie wody, gdyż niezależnie w jakim położeniu mieszkamy, to woda wypływa od nas i nie pyta czy dany rów jest miejski, powiatowy, wojewódzki czy zarządzany przez osobę prywatną, czy spółkę wodną. Decyzję Migasa i mogące wystąpić z tego tytułu problemy zasygnalizowano między innymi na sesji rady gminy Gorzyce. Sprawę monitoruje też sołtys Olzy - Józef Sosnecki, który od wielu lat zajmuje się problematyką ochrony przeciwpowodziowej.
Może być problem w gospodarce melioracyjnej
Jeżeli dojdzie do takie sytuacji, że pan Zygmunt zrezygnuje z funkcji, to mam poważne obawy, co będzie dalej z utrzymaniem rowów, którymi zajmuje się RZSWM. Niektórym osobom wydaje się, że ta działalność to archaizm. Jest to błędne myślenie, gdyż bez tego „archaizmu” my nie będziemy funkcjonować. W każde miejsce nie da się rady dojechać sprzętem. Taka jest między innymi specyfika Olzy i wielu innych sołectw. Są miejsca gdzie można wykorzystać sprzęt ciężki, ale są też takie gdzie konieczna jest siła ludzka i proste urządzenia jak taczki, łopaty itd. Moim zdaniem, nie wchodzi również w grę ewentualne przejęcie Rejonowego Związku przez inny podmiot. Jest to nierealne, gdyż chodzi również o osoby, które znają od podszewki system i gospodarkę melioracyjną. Taką osobą niewątpliwie jest pan Zygmunt Migas. To jest człowiek, który zna jak własną kieszeń cały powiat – mówi Józef Sosnecki.
Sosnecki podkreśla, że w jego opinii brakuje środków finansowych na działalność spółki i jest to główny powód również takiej, a nie innej decyzji kierownika.
- W mojej ocenie kierownik Migas doskonale zdaje sobie sprawę, że nie da rady wykonywać zadań, które są mu powierzone, mając do dyspozycji takie, a nie inne środki finansowe. Problem ten odbija się na robotach melioracyjnych – dodaje Sosnecki. Sołtys podkreśla, że utrzymanie w należytym porządku urządzeń melioracyjnych jest kluczowe dla całego regionu i nie ma możliwości wyłączenia jakiejś części z całości. Podobnie, jak naczynia krwionośne człowieka, jeżeli zostaną zerwane albo zablokowany będzie ich przepływ, to skutki mogą być tragiczne – porównuje Sosnecki.
Co dalej z bezpieczeństwem melioracyjnym?
Sołtys Olzy wskazuje również, iż główna praca związana z monitoringiem melioracyjnym spoczywa na sołtysach, gdyż to oni wiedzą, czego dane sołectwo potrzebuje.
- To sołtys zna teren sołectwa i jego specyfikę. Od jego wiedzy zależy, jak prowadzona jest gospodarka melioracyjna. Z tego co wiem, wszyscy sołtysi Gminy Gorzyce podchodzą do tej sprawy w sposób odpowiedzialny. Nie jestem również zwolennikiem tworzenia nowych podmiotów związanych z melioracją, nie niszczmy tego, co od lat funkcjonuje. Może się bowiem okazać, że będzie więcej nowych stanowisk kierowniczych niż samych pracowników i znowu będzie nadmiar administracji i etatów. Pieniądze zamiast trafić na utrzymanie urządzeń melioracyjnych, trafią na wypłaty dla osób funkcyjnych – mówi Sosnecki.
Sołtys wskazuje, że spółka melioracyjna została powołana do życia przez rodziców, dziadków i pradziadków, realizuje swoje zadania bardzo dobrze i nie można jej zniszczyć, gdyż stanowi bezpieczeństwo melioracyjne dla mieszkańców.
- Mam wielki podziw i szacunek dla tych ludzi, którzy stworzyli ten system. My te urządzenia tylko utrzymujemy, a na dodatek dużo psujemy. Zmiany w planach zagospodarowania przestrzennego i likwidacja gruntów rolnych ma ogromny wpływ na meliorację. Przerwana zostaje sieć drenarska, wzrasta ilość zabetonowanych terenów, itd. Ta woda nie „wsiąka” w ziemię. I wtedy zaczynają się problemy. Ale wszystkie te czynniki nie doprowadzą do katastrofy, jeżeli urządzenia melioracyjne (rowy) będą czyste i prawidłowo utrzymane, a tym właśnie zajmuje się RZSWM – kończy Sosnecki.
Jak dalej będzie wyglądała sprawa melioracji w trzech gminach powiatu wodzisławskiego, czy dojdzie do rozwiązania tej sytuacji i tak już trudnej ze względu na wzrastające koszty? Do sprawy na pewno będziemy wracać.