Kiedyś potentaci, dzisiaj margines. Rolnicze Spółdzielnie Produkcyjne coraz częściej upadają
Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Cyprzanowie ograniczyła swoją działalność. Zrezygnowano z produkcji zwierzęcej i fermy drobiu. Pozostaje produkcja roślinna. To zmiany, które dotyczą nie tylko Cyprzanowa. Problem z ograniczaniem działalności RSP bądź całkowitą likwidacją jest ogólny. – One wszędzie dogorywają – mówi wójt Pietrowic Wielkich Andrzej Wawrzynek. Przewodniczący Śląskiej Izby Rolniczej powiatu raciborskiego szacuje z kolei, że obecnie w okolicy działa już tylko siedem spółdzielni.
Jedni tracą chleb, drudzy mają go więcej
Wójt Pietrowic Wielkich Andrzej Wawrzynek zwraca z kolei uwagę na inny problem, z którym mierzą się Rolnicze Spółdzielnie Produkcyjne, w efekcie upadając. – Chodzi o „wkładowiczów”. Wcześniej osoby, które włożyły wkład do RSP jako pole, miały jakiś okres umowny, a teraz wyciągają swoją własność z powrotem – mówi wójt. Powód? Bardziej opłacalne dla właścicieli terenów rolnych jest dzierżawienie ich, co staje się zmorą dla RSP, bo często swoimi ofertami ich propozycje przebijają rolnicy. Wszak to ci drudzy często mają obecnie większe dochody. – Jeżeli wśród członków nie ma „wkładowiczów”, albo jest ich mało, to ten areał, który ma do uprawy RSP nie jest za duży. To powoduje, że spółdzielnie się kurczą, a później upadają – zwraca uwagę Andrzej Wawrzynek, mówiąc, że jest to niedobry proceder. Tych zmian finansowo nie odczuwa natomiast gmina, jeśli chodzi o wpływy z podatków, bo ziemia nie stoi odłogiem, zmienia się tylko płatnik.
„Wkładowicze” kurczą się również bo coraz więcej z nich przechodzi na emeryturę. – Po drugie Rolnicze Spółdzielnie Produkcyjne nie płacą tak jak rolnicy ubezpieczenia krusowskiego, a zusowskie. Także mają trudniej, bo muszą co miesiąc większą składkę na ZUS odprowadzać, niż rolnik indywidualny. To także powód, dlaczego Spółdzielnie upadają – wójt uwydatnia kolejny problem.
Wójt akcentuje, że jeśli chodzi o kulturę rolną w gminie, to nic złego się nie dzieje, bo grunt nadal jest uprawiany. – Choć co prawda jedni tracą chleb, a drudzy mają tego chleba trochę więcej – mówi A. Wawrzynek.
Koronawirus spotęgował problem
Marian Plura, przewodniczący Śląskiej Izby Rolniczej powiatu raciborskiego* mówi, że sytuacja związana z funkcjonowaniem Rolniczych Spółdzielni Produkcyjnych na terenie powiatu raciborskiego nie jest najlepsza. – Prowadzenie hodowli obecnie jest nieopłacalne – nadmienia. Jak wyjaśnia, to spowodowane jest m.in. towarem sprowadzanym z Unii Europejskiej, który wypiera z rynku nasze lokalne dobra, bo jest tańszy, więc znajduje szersze grono zainteresowanych. – Mało tego, obecną sytuację spotęgował koronawirus. Zamknięto m.in. restauracje, które często są stałym odbiorcą produktów od naszych rolników. I tutaj nie chodzi tylko i wyłącznie o mięso, ale i warzywa – dodaje. Odbiorcami m.in. ziemniaków, których nasi rolnicy wytwarzają dużo, są także placówki oświatowe, a te w większości są również obecnie zamknięte.
Przewodniczący Plura sam jest rolnikiem, pracuje na około 30 hektarach, uprawiając m.in. warzywa i zboże. Ze swoim towarem wystawia się na targowiskach. I jak zauważa, dostrzegł tam problem związany ze sprzedażą tych towarów, bo ludzie coraz mniej odwiedzają targi. – Do tego również przyczynił się koronawirus, bo jak targowiska były zamknięte, to ludzie przerzucili się na supermarkety, gdzie w około 70 procentach sprzedawana jest żywność nie z Polski, a sprowadzana z Unii Europejskiej. Jej cena jest co prawda zbliżona do tej oferowanej przez rolników, ale sklepy narzucają na nią większą marżę, bo kupują ją o wiele taniej. Więcej więc na tym zarabiają. Te wszystkie małe elementy przyczyniają się do ogromnego problemu, nie tylko Rolniczych Spółdzielni Produkcyjnych, ale i rolników. Choć ci drudzy łatwiej mogą sobie z tym poradzić – powiedział nam Marian Plura.
Przewodniczący wskazuje również na problem z zatrudnianiem osób do pomocy w oporządzaniu zwierząt, czy do pracy w polu. – Nie ma już ludzi, którzy chcieliby pracować za 10 zł za godzinę, najmniej płaci się teraz od 15 do 18 zł. A jak takie stawki trzeba dać, przy coraz mniejszym zarobku, to ciężko zatrudniającemu wiązać koniec z końcem – mówi Plura.
Ponadto zauważa, że utrzymanie się Rolniczych Spółdzielni Produkcyjnych zależy od posiadanych hektarów i osób, które trzeba opłacić (pracowników, członków). – Na dzień dzisiejszy 30 hektarów na jednego pracownika to jest za mało. Ja mam takie gospodarstwo i gdybym nie miał działalności pozarolniczej, to mnie już nie ma. Zimą rolnicy często zajmują się np. odśnieżaniem, żeby ten sprzęt był wykorzystywany. To wszystko jest za drogie, by co 5 – 6 lat kupować m.in. nowy ciągnik, a pracując na około 100 hektarach, tyle lat radę da posłużyć. Więc trzeba zarabiać na tym sprzęcie cały rok – przyznaje.
W ocenie M. Plury Rolnicze Spółdzielnie Produkcyjne „niestety będą umierać śmiercią naturalną, bo stają się coraz mniej opłacalne”. Z jego wiedzy wynika, że obecnie na terenie powiatu raciborskiego funkcjonuje siedem RSP. W Krzyżanowicach, Krzanowicach, Cyprzanowie, Makowie, Zawadzie Książęcej, Ponięcicach i Raciborzu Ocicach.
Głód ziemi
Marian Plura w rozmowie z nami nawiązuje również do „głodu ziemi” i akcji zapoczątkowanej przez radnego powiatowego Łukasza Murę, który namawia rolników do starania się o państwowe grunty orne. W czerwcu 2023 roku kończy się ich trzydziestoletnia dzierżawa przez spółkę Agromax. Mowa o 2300 hektarach. – W mojej ocenie jest częściowa racja w tych staraniach. Z pozycji Izby patrzę na to tak, że zgadzam się, żeby część ziemi – 1/3 dać rolnikom, ale nie żeby rozdrapać Agromax. Lata wstecz nikt tego nie chciał. Agromax to wziął, bo stałoby się to ugorem. Uważam, że nie można zabrać tego terenu w całości tej spółce, tam pracują nasi mieszkańcy, którzy muszą wyżywić swoje rodziny. Nagle mają stracić pracę? – zaznacza przewodniczący Śląskiej Izby Rolniczej powiatu raciborskiego.
Dawid Machecki
*Śląska Izba Rolnicza jest samorządem rolniczym powołanym w celu rozwiązywania problemów rolnictwa i reprezentowania interesów zrzeszonych w niej podmiotów. Działa na rzecz rolnictwa, wpływa na kształtowanie polityki rolnej i uczestniczy w jej realizacji.
Ludzie
Były wójt gminy Pietrowice Wielkie.
niestety panie radny z Izby , nie zna pan ustawy - Agromax zaprzepaścił szansę oddania 30% ziemi na upełnorolnienie rolników indywidualnych . Wobec tego sam wybrał wariant pozbycia się ziemi rolnej wraz z zakończeniem umów dzierżawy
kołchozy i pgr-y to komuna
No proszę od ponad 5 lat rządzi najlepszy rząd od czasów Mieszka I, a supermarkety nadal zalewa niepolska żywność, bankrutują polskie spółdzielnie produkycjne. Może zamiast polonizować media warto się zająć polonizacją żywności?