Ludzie listy piszą
W nawiązaniu do Światowego Dnia Holokaustu, który obchodzony jest 19 kwietnia, prezentujemy list naszego czytelnika, który otrzymaliśmy po publikacji artykułu o pomniku ofiar Marszu Śmierci w Kamieniu.
Szanowna redakcjo,
Chciałbym odnieść się do treści artykułu pt. „Pomnik, aby nie zapomnieć” i dorzucić kilka szczegółów. Oto w latach 80-tych, po Stanie Wojennym, odbyła się prelekcja w KMPiK przy ul. Kościuszki w Rybniku z głównym świadkiem owej tragedii – panią Marią Krauze oraz z trzema świadkami, synkami właścicieli młyna, którzy przybyli z Bielska-Białej lub okolicy.
Konwój więźniów oświęcimskich zatrzymał się w Leszczynach z powodu wysadzenia w powietrze mostów w Rybniku. Przy wysiadaniu i pewnym zmieszaniu, część więźniów uciekła po skarpie w kierunku dzisiejszego pomnika, ale dosięgły ich kule. Niemcy utworzyli dwie kolumny. Jedna poszła na Wodzisław i Jastrzębie, a druga przez Kamień na Rybnik... Kiedy kolumna przechodziła obok lasu, kilka esesmanów zbiegło ostrzeliwując się, dla upozorowania napadu partyzantki. Zrzucili mundury i uciekli. Z tej sytuacji skorzystała grupa więźniów. Znaleźli schronienie (8-10 osób) w stodole przy młynie. Maria, która tam pracowała jeszcze jako nastolatka, pomagała rannym więźniom z tymi synkami właściciela młyna. Oczywiście młyn nie pracował, bo okupant zakazał. Właściciel młyna udawał, że nic nie wie o tym, co się dzieje w stodole, ale nie przeszkadzał. Były przeżycia niestrawności po wielotygodniowej głodówce... Maria spostrzegła penetrujących Niemców z psami. Wiedzieli, co się stało poprzedniego dnia. Szybko kazała więźniom zejść do krytej części kanału na przeczekanie. Stali więc po kostki w lodowatej wodzie. Psy traciły węch przy cieku wodnym i zgubiły trop. Ościęcimiacy byli dziwnie ubrani. Jeden miał mundur esesmana, nałożony na pasiak. Inny spodnie z munduru włożone na pasiak, ale na pewno nie wszyscy zdołali się ubrać w te porzucone w lesie mundury.
Na trzeci dzień zbliżył się front do Kamienia i pojawili się Rosjanie, aby penetrować okolice w poszukiwaniu ukrywających się „germańców”. Przez te wszystkie dni towarzyszyła dochodząca kanonada zbliżającego się frontu. Więźniowie ujawnili się, ale mimo wyjaśnień co to za osoby, Rosjanie ich rozstrzelali. Może nie uwierzyli, a może dla asekuracji?
Maria Krauze mieszkała z rodziną w Niedobczycach, tam zmarła w 1989 r. Należała do naszego Stowarzyszenia Twórców Nieprofesjonalnych „Oblicza” z siedzibą w Rybnickim Ośrodku Kultury, dziś Teatrze Ziemi Rybnickiej. Była pogodna, pełna radości i takie też były obrazy, które malowała.
Czytelnik „TR” Norbert Frai