Nowe miejsce, nowe perspektywy
Adam Świerczyna przez 22 lata pracował w Teatrze Ziemi Rybnickiej. Większość tego czasu spędził na stanowisku dyrektora tej instytucji. Decyzją prezydenta, z początkiem tego roku został przeniesiony do Domu Kultury w Chwałowicach.
Kuba Pochwyt: Zdążył pan się już zaaklimatyzować w nowym miejscu?
Adam Świerczyna: Tak. Zaaklimatyzowałem się już w tym pięknym budynku, w którym pracuje wielu wspaniałych, oddanych kulturze ludzi. Są to fachowcy w różnych dziedzinach oraz pasjonaci, którzy dzielą się ze mną swoimi doświadczeniami, a ja staram się dzielić swoimi. Nie ukrywam, że moja 36-letnia praca w kulturze to całkiem spory bagaż doświadczeń.
Pokusi się pan o parę zdań podsumowania swojej pracy w Teatrze Ziemi Rybnickiej?
To był chyba najlepszy okres w moim życiu, jeśli chodzi o pracę zawodową. W teatrze miałem okazję pracować na różnych szczeblach, przy czym przez 15 lat piastowałem funkcję dyrektora. Te wszystkie lata pracy to kontakt z artystami, z kulturą wysokich lotów, a przede wszystkim współpraca z ludźmi, z pracownikami, których zawsze wysoko ceniłem. To właśnie oni pomogli mi stworzyć nowy wizerunek tej ważnej instytucji kultury w naszym mieście. Nigdy nie było uwag pod naszym adresem, a oferta, którą przygotowywaliśmy, była dobrze przyjmowana. Staraliśmy się uszanować gusta i potrzeby naszych widzów. Do roku 2007 byliśmy jedynym kinem premierowym w naszym regionie. Wszystko funkcjonowało bardzo dobrze, na filmy przychodziły tłumy, co wpływało znacząco na naszą kondycję finansową, która pozwalała na inwestowanie w nową aparaturę nagłaśniającą i poszerzenie oferty kulturalnej. Kiedy w Rybniku pojawiły się dwa kina sieciowe, wówczas dobrze prosperujące Kino Premierowe z dnia na dzień zakończyło swój żywot. Wielu ludziom wydawało się, że położy to Teatr na łopatki. A było wręcz odwrotnie. Dzięki olbrzymieniu zaangażowaniu pracowników ówczesnego Rybnickiego Centrum Kultury, udało mi się diametralnie zmienić wizerunek instytucji dzięki zwiększeniu liczby spektakli teatralnych, baletowych, różnego rodzaju koncertów i widowisk. Nasz teatr stał się wreszcie otwarty na inicjatywy lokalnych stowarzyszeń i organizacji pozarządowych. Po kilkuletniej tułaczce na swoje dawne miejsce wrócił Dyskusyjny Klub Filmowy „Ekran”. Powstało też kilka cyklicznie odbywających się festiwali, na które wcześniej nie było miejsca. Za tym poszły także działania związane z ruchem amatorskim, przede wszystkim teatralnym, baletowym i plastycznym. To wszystko było efektem tego, że znaleźliśmy odpowiedź na to, co możemy zaproponować mieszkańcom miasta w zamian za kino premierowe. W ubiegłym roku, po wieloletnich moich staraniach, udało mi się oficjalnie przywrócić pierwotną nazwę naszej instytucji oraz nadać jej nowy adres – Plac teatralny 1. Jestem dumny z faktu, że nazwa Teatr Ziemi Rybnickiej powróciła w roku jubileuszu 50-lecia jego istnienia.
Czy był pan zaskoczony decyzją prezydenta i przeniesieniem do Chwałowicach?
Oczywiście, że byłem zaskoczony, bo nikt wcześniej tego nie sygnalizował. A dlaczego tak się stało? Zgodnie ze statutem samorządowej instytucji kultury, dyrektora powołuje i odwołuje prezydent, bez konieczności podania przyczyn. I z tej możliwości prezydent skorzystał. Mogłem odmówić propozycji przejścia do DK w Chwałowicach. Nie zrobiłem tego, bo pomyślałem sobie, że może to być dla mnie nowe, interesujące wyzwanie. I tak to właśnie potraktowałem. Nie jako karę, nie jako zesłanie. Uważam, że zostałem posłany do miejsca, w którym będzie mi dane wykorzystać swoje wieloletnie doświadczenie zawodowe.
Wymieniliście się stanowiskami z Michałem Wojaczkiem, który jest teraz dyrektorem teatru. Była okazja, by o tym porozmawiać?
Oczywiście. Dochodziło do spotkań. Tym bardziej, że o zamiarach pana prezydenta dowiedzieliśmy się w połowie września ubiegłego roku. Mieliśmy zatem ponad 3 miesiące czasu, aby się z tym tematem pogodzić. Spotkaliśmy się z panem Michałem Wojaczkiem wiele razy. To nie były łatwe rozmowy, bo i przejście z jednego miejsca na drugie nie było łatwe. Tych instytucji nie da się porównać. Byłoby dużo prościej, gdyby były to obiekty równorzędne. W tym wypadku są one zgoła inne, mimo iż każdy z nich zajmuje się działalnością kulturalną. Ale odbywa się to w innym stopniu i na inną skalę.
Jakie zatem dostrzega pan różnice pomiędzy TZR a Domem Kultury w Chwałowicach?
Przede wszystkim wymagania, jakie stawiane są teatrowi, opierają się o oczekiwania nie tylko mieszkańców Rybnika, ale całego regionu. Wokół nie ma podobnej instytucji o takim zasięgu, takiej skali i takiej liczbie miejsc na widowni. Cała baza, jaka się tam znajduje, dawała i wciąż daje wiele możliwości do organizowania i planowania dużych imprez. Za tym oczywiście szedł też odpowiedni budżet. Nie mogę powiedzieć, by kiedykolwiek był jakiś zastój czy gorszy rok. Zabiegaliśmy nie tylko o właściwą dotację z budżetu miasta, ale potrafiliśmy prawie jedną trzecią naszych wydatków pokryć z własnych przychodów. I to jest zasadnicza różnica. Kolejna to baza, którą dysponuje teatr, a jaką ma Dom Kultury w Chwałowicach. Tutaj sala widowiskowa pomieści trzykrotnie mniej widzów. O wiele mniejsza jest również scena, a co za tym idzie, inne są możliwości związane z zapraszaniem dużych zespołów. Także kalkulacja biletu w stosunku do ponoszonych kosztów jest inna. My nie możemy tego samego spektaklu czy koncertu, który grany jest w teatrze, sprowadzać do Chwałowic. Ceny biletów musielibyśmy mieć wówczas trzy razy większe, niż w teatrze. A więc moje spojrzenie musi się zmienić. I to również dla mnie spore wyzwanie – czym zainteresować naszych widzów, by chętnie nas odwiedzali. Oczywiście, jest tu już organizowanych wiele imprez, które mają swoje bogate tradycje i które ja chciałbym kontynuować. Ale warto, by pojawiło się też coś nowego. Będzie to na przykład przeniesiony z teatru na naszą chwałowicką scenę Rybnik Blues Festiwal, który powołałem do życia 12 lat temu. Chciałbym także utworzyć Salon Poezji, do którego będziemy zapraszać znanych aktorów oraz miejscowych utalentowanych artystów. Zamierzam też poszerzyć repertuar Domu Kultury o cykliczne spektakle teatralne dla dzieci, młodzieży i widzów dorosłych.
Może pan zdradzić więcej szczegółów dotyczących planowanych zmian?
Na to pytanie chętnie panu odpowiem pod koniec tego roku, kiedy w naszej sali widowiskowej pojawi się nowoczesne nagłośnienie, umożliwiające organizację koncertów oraz teatralnych wydarzeń godnych naszej wymagającej widowni. Poza tym, małej modernizacji zostanie poddana scena. Chciałbym również przenieść kasę biletową z pierwszego piętra na parter, aby umożliwić zakup biletów także osobom niepełnosprawnym. Z uwagi na zbliżający się jubileusz 60-lecia Domu Kultury w Rybniku-Chwałowicach, rozpocząłem starania związane z wydaniem okolicznościowej publikacji, która ukaże się w 2018 roku. Zdaję sobie sprawę, że te nasze plany będzie można zrealizować dzięki przychylności i wsparciu ze strony miasta.
Tak na zakończenie: czego można panu życzyć w nowym miejscu pracy?
Przede wszystkim wiary w siebie i tego, żebym umiał sprostać wszystkim kłopotom i trudnościom, które mogą się pojawić na drodze. Żebym dał radę przebrnąć przez to wszystko z uśmiechem, bo dla mnie „ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy”.