W Rybniku brakuje sponsorów
Trzy pytania do… Romana Pinoczka, prezesa Volleya Rybnik
Marek Pietras: Jak pan ocenia rok 2015 w wykonaniu siatkarzy Volleya?
Roman Pinoczek: Patrząc na cały roku, moja ocena jest pozytywna. Co prawda nie jesteśmy zadowoleni z wyników pierwszego zespołu w końcówce roku, ale – jeżeli mogę tak powiedzieć – zwalamy winę na kontuzje, które dosięgnęły naszych czołowych graczy. Jest już jednak lepiej, wychodzimy na prostą, czego dowodem są ostatnie spotkania, zagrane na dobrym poziomie, a co ważniejsze zakończone zdobyciem punktów.
Co musi się stać, aby Volley zrobił krok naprzód i awansował do I ligi?
Gramy już wiele lat na poziomie II ligi. Oczywiście plany i ambicje mamy większe. Natomiast żeby grać wyżej, potrzebujemy wzmocnień. Organizacyjnie i mentalnie jesteśmy przygotowani na grę w I lidze. Baza sportowa – dzięki Miastu Rybnik – również jest wystarczająca. Jednak, aby awansować, musimy zakontraktować klasowych zawodników, a to się wiąże z pieniędzmi. Cały czas bazujemy na wychowankach i to dobrze, bo to jest pozytywna tendencja, ale nie da się grać na poziomie pierwszoligowym tylko wychowankami. Trzeba się wzmacniać zawodnikami z zewnątrz, a na to – jak już wspominałem – potrzeba środków. My oczywiście staramy się je pozyskiwać. Jest jednak problem, ponieważ mimo, że Rybnik to duże miasto, to biznes nie do końca jest przyjazny finansowaniu, sponsorowaniu wydarzeń sportowych, ale również np. kulturalnych. Jest sporo marketów, elektrownia rządząca się swoimi prawami i górnictwo, które ma swoje problemy. Brakuje przedsiębiorców, którzy chcieliby się reklamować, budować swoją markę poprzez sport.
Volley to również szkolenie młodzieży.
Zgadza się. Na dzień dzisiejszy mamy kilku graczy, którzy są w kręgu zainteresowania kadry wojewódzkiej. Pracę z młodzieżą mamy bardzo dobrze poukładaną. Jest ona oparta głównie na Szkole Mistrzostwa Sportowego, to taki ośrodek siatkarski w naszym regionie. Realizujemy również Rybnicką Akademię Siatkówki Młodzieżowej, w której uczestniczy 20 szkół z Rybnika. W sumie mamy 300 zawodników w tym 60 z licencjami. Pracujemy z młodzieżą rzetelnie i systematycznie co przynosi spodziewane efekty.