Futbolowa wojna w Rybniku. Prezes klubu grozi sądem wiceprezydentowi
PIŁKA NOŻNA – KS ROW 1964 Rybnik
Ostro zareagowali działacze KS ROW 1964 Rybnik na stanowisko Miasta, które nie chce pomóc – mającemu kłopoty finansowe klubowi.
To jest nielogiczne
Podczas zorganizowanej w zeszłym tygodniu konferencji prasowej odczytano dwa listy otwarte, które skierowano do prezydenta Piotra Kuczery oraz Rady Miasta Rybnika. Następnie głos zabrał Henryk Frystacki, prezes KS ROW 1964 Rybnik. – Jako zarząd jeszcze Energetyka ROW Rybnik, spotkaliśmy się z władzami miasta w lipcu. Końcowy wniosek z tego spotkania był taki, że piłka w Rybniku istnieje, łożymy na piłkę, budujemy. Pan prezydent dostał od nas pismo zawierające informacje, jakie środki są potrzebne na drugą, a jakie na pierwszą ligę. Rozstaliśmy się w takim temacie, że choć granty zostały już rozdane to jest możliwość pomocy klubowi z promocji miasta. Pierwszym tego etapem miało być zorganizowanie meczu pokazowego z Górnikiem Zabrze. Myśmy ten mecz zorganizowali, a następnie spotkaliśmy się, razem z członkiem zarządu, panem Wieczorkiem, z prezydentem Piotrem Masłowskim. Podczas rozmowy okazało się, że to nie tak miało być. Usłyszeliśmy, że mieliśmy zorganizować mecz, który przyniesie 200 tysięcy złotych, które brakuje nam w budżecie. Jest to nielogiczne – mówił prezes, który dodał, że po spotkaniu u prezydenta Masłowskiego, z funkcji wiceprezesa i członka zarządu klubu zrezygnował Wilhelm Weiner, przedstawiciel jednego z głównych sponsorów.
Czujemy się obrażeni
– Spotkanie u prezydenta Masłowskiego skończyło się bardzo źle, bo zostaliśmy w pewnym momencie obrażeni, więc pożegnaliśmy się, nie widząc już żadnej możliwości rozmów z tym panem na temat piłki nożnej w Rybniku. Czara goryczy przelała się, kiedy usłyszeliśmy, że wszyscy jako działacze jesteśmy nomenklaturą postkomunistyczną. Cel, jaki pan Masłowski sobie założył, i być może jest to również przyzwolenie pana prezydenta Kuczery, to powolne wykończenie tego klubu. Rozmawialiśmy wcześniej i tłumaczyliśmy, że my jesteśmy w trakcie sezonu, mamy podpisane kontrakty i obcięcie grantów i dotacji wprowadzi nas w zadłużenie – stwierdził Henryk Frystacki. Jak się okazuje, działaczom udało się już pozyskać część brakujących na działalność środków. Dzięki temu widmo likwidacji klubu, przynajmniej na jakiś czas, oddaliło się. – Nie wycofujemy się z rozgrywek. Ja gwarantuję, że jeśli pojawiłoby się takie zagrożenie, to ostatni zejdę z tego statku – deklarował Frystacki, który zarzucił wiceprezydentowi Piotrowi Masłowskiemu, że ten ujawnił zapisy z umów sponsorskich klubu, będące objęte klauzulą tajności. W związku z tym nie wykluczył wytoczenia sprawy sądowej. – Jeśli prezydenci myślą, że będę siedział cicho, to się mylą. Zrobiłem dla tego miasta na tyle dużo pozytywnych rzeczy, że dzisiaj nie pozwolę na to, żeby zostało to zburzone. Nie po to w ten stadion zostały włożone potężne środki finansowe – w celu dostosowania go do rozgrywek centralnych, by teraz, jedną decyzją, wszystko przekreślać. Stworzyliśmy też system szkolenia młodzieży. Jeśli to wszystko się zniszczy, to przez kolejne dziesięć lat na pewno żadna z rybnickich drużyn nie będzie grała na takim szczeblu. A w tej grze chodzi o to, żeby zadłużyć klub, żebyśmy mieli zadłużenie w stosunku do ZUS, Urzędu Skarbowego i w związku z tym nie przystąpili do grantu. Ale ja obiecuję, że zrobię wszystko, by do takiej sytuacji nie doszło. Na pewno dokończymy tę rundę – podsumował Henryk Frystacki, prezes KS ROW 1964 Rybnik. Zapis wideo z całej konferencji można oglądać na stronie sportnowiny.pl.
(kp)