Centrum Zapoznawcze Zolyty, czyli do zakochania jeden krok
Mieszkanka Czerwionki w ciągu półtora roku skojarzyła już kilkadziesiąt par. Anna Guzior-Rutyna prowadzi własne biuro matrymonialne i przekonuje, że korzystanie z tego typu usług to żaden wstyd. A zyskać można przecież miłość na całej życie. I jak się okazuje, takie scenariusze nie należą do rzadkości.
Rudolf i Edeltrauda
Jakiś czas temu do Centrum Zapoznawczego Zolyty, które pani Anna Guzior-Rutyna prowadzi w Czerwionce, zgłosił się pan Rudolf, lat 75. – Oferta indywidualna w jego przypadku odpadała, gdyż nie był w stanie dojechać na spotkanie, ponieważ stracił prawo jazdy. Wcześniej mieszkał w Niemczech, ale zmarła jego partnerka, więc przyjechał do Polski, a po jakimś czasie zadzwonił do mnie. Na spotkaniu stwierdził, że wygląd nie jest dla niego istotny. Ważne, żeby kobieta była wesoła i miała prawo jazdy, bo on ma w garażu dwa samochody, ale nie może ich prowadzić – wspomina właścicielka biura i dodaje, że od razu wiedziała, iż idealną partnerką będzie dla niego Edeltrauda. On spędził pół życia w Niemczech, gdzie miał partnerkę i mieszkanie, a tutaj miał dom. Ona, lat 71. Za zachodnią granicą również mieszkała przez wiele lat. Miała mieszkanie zarówno tam, jak i w Polsce. – Była zmotoryzowana, ale chciała faceta, który by ją woził. Więc odwrotnie jak pan Rudolf. Najtrudniejsze było jednak to, że musiałam przekonać klientkę, by przyjechała do niego na randkę do domu. Ona się zgodziła pod warunkiem, że ja będę cały czas pod telefonem. No więc pojechała na tą randkę, ale nie dzwoniła. A ja się martwiłam, bo miała wyłączony telefon – relacjonuje pani Anna, która na drugi dzień zadzwoniła do Rudolfa. Okazało się, że Edeltrauda, jak pojechała, tak została. Po swoje rzeczy wróciła już samochodem nowego partnera. Działo się to w listopadzie zeszłego roku. Od tego czasu starsi państwo są razem.
Paweł i Monika
Monika. Lat 29. Do Centrum Zolyty zapisała się w siedzibie biura i umówiła się najpierw z jednym klientem, potem z drugim, ale z tych spotkań nic nie wyszło. Paweł. Lat 35. Formularz wypełnił przez internet. Opisał tam wymarzoną osobę, która była dokładnie taka, jak Monika. – Ja odpisałam na maila, wysłałam mu oferty i stwierdziłam, że właśnie Monika pasuje do niego najlepiej. Kiedy klientka przyszła do biura i pokazałem jej, kto jest nią zainteresowany to stwierdziła, że zna tego człowieka, ponieważ razem są rodzicami chrzestnymi dla dziecka jej kuzyna, ale w życiu przegadali może ze dwa słowa. Kiedy zadzwoniłam do Pawła, początkowo nie przyznał się, że zna Monikę. Gdy ona zgodziła się na randkę, on wręcz w to nie uwierzył. Po jakimś czasie przyznał, że zapisał się do biura, bo dowiedział się od kuzyna, że Monika również jest moją klientką. Aktualnie są parą i mieszkają razem – mówi pani Anna i uśmiechając się dodaje, że to właśnie życie pisze najlepsze scenariusze. Zapytana o pomysł na biznes odpowiada, że Centrum Zapoznawcze Zolyty to biuro matrymonialne, jednak nie do końca, bo przeznaczone jest dla osób samotnych, ale również takich, które szukają nie tylko miłości, a przyjaźni. – Nasza grupa klientów to osoby w wieku od 20. do 87. lat. Większość to ludzie starsi, ale powoli się to zmienia. Centrum działa od stycznia 2014 roku. Kiedyś miałam firmę finansową, która bardzo dobrze prosperowała. Niestety, mocno odczuliśmy kryzys. Wtedy stwierdziłam, że fajnie byłoby spróbować czegoś innego. Najpierw posprawdzałam konkurencję, bawiąc się w tajemniczego klienta. Stwierdziłam wtedy, że istnieje na rynku pewna nisza. I tak to się zaczęło – wyjaśnia właścicielka.
Wszyscy chcą kochać
Do biura, które pani Anna prowadzi w jednym z lokali przy ulicy Furgoła w Czerwionce, zgłaszają się ludzie w różnym wieku i z różnymi oczekiwaniami. – Zaczynamy od rozmowy. Zadaję szereg pytań, zapisuję i na końcu podsumowujemy oczekiwania co do partnera. Następnym krokiem jest podpisanie umowy i przeglądanie katalogu. Klient wybiera sobie kilka ofert, ale ja nie od razu daję numer telefonu. Pytam najpierw drugiej strony, czy jest zainteresowana. Jeśli jest zgoda, wtedy daję kontakt. Reszta, a więc spotkanie czy randka, to już kwestia tych osób. Z reguły pierwszy krok robi mężczyzna, ale często bywa też tak, że panowie są nieśmiali – zdradza kulisy swojej pracy pani Ania. Klientami biura są też osoby publiczne. Między innymi dla nich przeznaczona jest oferta VIP. – Tacy klienci dostają konta incognito, gdzie nie jest pokazany ich wizerunek. Są to na przykład nauczyciele, dla których niewskazane jest, by ktoś z ich środowiska dowiedział się, że wystawiają ogłoszenie w biurze matrymonialnym – tłumaczy Anna Guzior-Rutyna. Aby zostać klientem Centrum Zapoznawczego Zolyty, trzeba spełnić kilka warunków. Podstawa to wolny stan cywilny. W tym celu podpisać należy specjalne oświadczenie. – Mamy też w regulaminie, że na życzenie drugiej strony należy przedstawić odpowiednie dokumenty. I to tyle. Ja nie patrzę na to, jakie ktoś ma wykształcenie i ile ma kasy. Zdarza się tak, że czasami zapisuję za darmo, bo nie każdego stać na składkę. A przecież kochać chce każdy. I ten, co ma 500 złotych na koncie, i ten, co ma 50 tysięcy – kwituje właścicielka biura, która w ramach swojej działalności prowadzi też Katolickie Centrum Zolytowe. – Przeznaczone jest ono dla osób wierzących, a konkretnie chrześcijan, którzy praktykują i aktywnie uczestniczą w wierze chrześcijańskiej. Tutaj również wymagany jest stan cywilny wolny, a więc kawaler, panna, wdowa, wdowiec lub ktoś po unieważnieniu ślubu kościelnego. Dodatkowo oferuję porady ekspertów, a więc katechetki i magistra teologii – wyjaśnia Anna Guzior-Rutyna.
Miłość w rękach eksperta
Centrum raz w miesiącu organizuje wieczorki zapoznawcze, które odbywają się w jednym z lokali w Czerwionce. – Najwięcej było ponad 60 osób. Są to imprezy przeznaczone tylko i wyłącznie dla moich klientów, ponieważ uważam, że jest tutaj wymagana dyskrecja. Każdy ma imienny identyfikator, a układ przy stole to oczywiście: kobieta, mężczyzna, kobieta, mężczyzna itd., dobrani wiekowo. Warto dodać, że każdy wieczorek jest tematyczny, a wszystko służyć ma dobrej zabawie. Mieliśmy już takie imprezy jak lata siedemdziesiąte, osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte, było spotkanie na łące, czyli piknik, był wieczór tysiąca i jednej nocy, gdzie dla gości prezentowany był taniec brzucha, było też andrzejkowe spotkanie z wróżką. Po prostu za każdym razem jest coś innego. I muszę się pochwalić, że przynosi to sukcesy – mówi z dumą pani Ania, która twierdzi, że w ciągu półtora roku działalności skojarzyła już około trzydziestu par. – Na pewno pięć z nich jest zaręczonych, a 24 października idę na pierwszy ślub. Poza tym są osoby, które mieszkają razem. Inne żyją w luźnych związkach. Czasami było i tak, że po kilku miesiącach się rozpadło. Była też taka sytuacja, że klient zmarł. Wszystko skończyło się o tyle fajnie, że pani, która była z nim zaręczona, poznała na pogrzebie brata tego pana i aktualnie są razem. Takich historii jest mnóstwo – przyznaje właścicielka biura i dodaje, że w mentalności ludzi panuje jeszcze często przekonanie, iż osoby korzystające z tego typu usług to nieudacznicy. – To nieprawda! Zapisanie się do biura matrymonialnego to żaden wstyd. Na zachodzie jest to normalne. Jeśli ktoś szuka w ten sposób partnera, to na prawdę warto skorzystać z pomocy specjalisty – podsumowuje pani Ania.
(kp)