Bigos, żurek i pierogi. Przepis na sukces w koszykówce?
Leah Metcalf lubi golonko i bigos, Drey Mingo kocha pierogi a Kateryna Rymarenko żurek. Zawodniczki rybnickiej drużyny, które walczyły w sezonie 2014/15 na parkietach koszykarskiej ekstraklasy, opowiadają o pobycie w Rybniku.
Obecnie w ekstraklasie koszykarek występuje 12 zespołów. Ich trzon stanowią zawodniczki zagraniczne. Nie inaczej jest w Rybniku. W sezonie, który rybniczanki zakończyły na 6. miejscu, wiodącymi koszykarkami były Amerykanki: Leah Metcalf i Drey Mingo oraz Ukrainka Kateryna Rymarenko. Dla tej pierwszej – Rybnik był kolejnym polskim miastem, w którym grała. Dla Mingo i Rymarenko – Glucose Basket ROW był pierwszym klubem w naszej ekstraklasie.
W Rybniku jak w domu
– Obecny sezon był czwartym, który spędziłam w waszym kraju. Bardzo lubię Polskę i Polaków – twierdzi Leah Metcalf, która oprócz zdobywania punktów dla Rybnika, broniła już barw ekip z Rzeszowa, Bydgoszczy i Torunia. Ciepło o naszym kraju wypowiadają się także Mingo i Rymarenko. – Sprawia mi ogromną radość granie i mieszkanie w Polsce. Ludzie tutaj są bardzo przyjaźni i kochają koszykówkę – mówi Ukrainka. Podobne zdanie ma Mingo, która uważa, że Polacy są bardzo ciepli i przyjaźni, dlatego czuła się w Rybniku jak w domu. Nie przeszkadzało jej, że miasto, w którym przyszło jej spędzić kilka miesięcy, nie jest zbyt duże. – Rybnik jest bardzo mały, w porównaniu do miasta, w którym grałam w zeszłym sezonie. To nie był jednak problem. Fajne jest to, że wszystko jest blisko siebie. Bardzo mi to odpowiadało – przyznaje Mingo i dodaje, że jej ulubionym miejscem była… pierogarnia. Jej rodaczka – Metcalf również twierdzi, że Rybnik to fajne miejsce. – Grałam w większych miastach w Polsce i Francji, ale również w mniejszych w Rosji czy w Szwecji. Jestem w stanie znaleźć w Rybniku, wszystko czego potrzebuję i jest blisko do Krakowa, który bardzo lubię. Znalazłam tutaj bardzo fajne Centrum Chrześcijańskie, które nazywa się Winnica, uczęszczałam do niego regularnie – opowiada rozgrywająca rybnickiej drużyny. – Rybnik jest małym, ale przytulnym miastem, czułam się tutaj bardzo komfortowo. Fajnie, że kibice przychodzili oglądać nasze mecze, co jest bardzo ważne, bo gramy przecież dla nich – dodaje Rymarenko. Pytana, co zmieniłaby w Rybniku, gdyby została jego prezydentem, odpowiada ze śmiechem, że trudno sobie jej to wyobrazić. Więcej do powiedzenia w tym temacie ma Leah. – Najpierw musiałbym dokładnie sprawdzić, co już zostało zrobione. Uważam jednak, że świetnym pomysłem byłaby organizacja międzynarodowego festiwalu – tak, aby rybniczanie mogli doświadczyć kultury innych krajów, a przy okazji poznać np. ich tradycyjne potrawy. Tak jak ja byłam w stanie doświadczyć polskiej kultury podczas pobytu tutaj.
Co zrobić z wolnym czasem?
Trenerzy, którzy prowadzą drużyny zbudowane w oparciu o graczy spoza Polski, często podkreślają, że nie wszyscy odnajdują się w nowej rzeczywistości. Niektórzy tęsknią za najbliższymi, inni nie wiedzą, co zrobić z wolnym czasem. – To mój dziewiąty sezon poza domem, już się do tego przyzwyczaiłam. Moja rodzina często przyjeżdża mnie odwiedzać, więc nie jest to dla mnie aż tak trudne – opowiada Metcalf. Mingo przyznaje, że rozbrat z najbliższymi jest trudny, ale zaznacza jednocześnie, że lubi poznawać nowe kultury, a mieszkając tylko w USA trudno to zrobić. – Co do wolnego czasu. Lubię czytać, więc to jest jakiś sposób, aby wypełnić przerwy w treningach. Poza tym, gdy już znudziło mi się siedzenie w domu, to często chodziłam do kina – dodaje najwyższa koszykarka, która grała w Rybniku w sezonie 2014/15. Kateryna Rymarenko nudę zabijała chodząc na spacery albo przesiadując w kawiarniach. A Leah Metcalf? – Spędzałam sporo czasu w internecie, rozmawiając z rodziną i przyjaciółmi. Jeździłam też do innych miast, aby zobaczyć nowe rzeczy i spróbować innego jedzenia. Dodatkowo czytałam, oglądałam filmy i spotykałam się z dziewczynami z klubu. Zajęć było bardzo dużo – przyznaje najbardziej doświadczona zawodniczka, która reprezentowała w tym roku Rybnik. Pytana o to, czy lubi polską kuchnię, odpowiada bez zastanowienia: – Tak, lubię polskie jedzenie. Jadłam np. golonkę, która jest bardzo dobra. Lubię też bigos, a moją ulubioną zupą jest barszcz – wymienia Amerykanka. Problemu z odpowiedzią na to pytanie nie miały też Mingo i Rymarenko. Ta pierwsza stwierdziła, że absolutnie kocha pierogi, a Ukrainka przyznała, że najbardziej smakował jej żurek.
Udany sezon i super atmosfera
Oceniając zakończony właśnie sezon, wszystkie trzy zawodniczki podkreślają atmosferę jaką panowała w drużynie. – Uważam, że wynik jaki osiągnęłyśmy, jest całkiem dobry – biorąc pod uwagę skład w jakim grałyśmy. Bardzo pozytywne było również to, że dogadywałyśmy się między sobą – uważa Metcalf. Wtóruje jej Rymarenko. – Bardzo lubiłam naszą drużynę. Atmosfera była przyjazna, co jest ważne, bo w końcu spędzałyśmy ze sobą dużo czasu – dodaje Ukrainka. Mingo zwraca uwagę na jeszcze inny aspekt. – Można powiedzieć, że byłyśmy dość zwariowaną grupą. Nigdy nie przestawałem się śmiać, kiedy byłam wśród innych zawodniczek. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam pracować z tak pozytywnymi ludźmi – mówi rybnicka podkoszowa. Pytane, czy jest szansa, aby również w przyszłym sezonie broniły barw rybnickiej drużyny, nie wykluczają takiej możliwość, ale nie przesądzają też sprawy jednoznacznie. – Jestem otwarta na taką możliwość, ale zazwyczaj podejmuję decyzję, co do kolejnego sezonu, w czasie lata, kiedy mam małą przerwę od koszykówki – tłumaczy Metcalf. Wydaje się, że najbardziej zadowolona z takiego obrotu sprawy, byłaby Ukrainka. – Będę bardzo szczęśliwa, jeśli rybnicki klub zaoferuje mi kontrakt – mówi krótko Rymarenko.
Jeśli nie koszykówka, to co?
Nie jest wielką tajemnicą, że bycie zawodowym sportowcem, to tylko pewien etap w życiu. Jakie plany na przyszłość mają koszykarki, które wywalczyły dla Rybnika szóste miejsce w lidze? – Już jakiś czas temu, po ukończeniu nauki (kierunek biologia), postanowiłam, że kiedy przestanę grać w koszykówkę, rozpocznę karierę w medycynie. Chcę zostać lekarzem – zdradza Mingo. Sprecyzowanych planów, co do przyszłości nie ma jeszcze Rymarenko. – Myślę, że moje życie będzie związane ze sportem. Być może zostanę trenerem? – zastanawia się Ukrainka. W sporcie chce również pozostać Metcalf. – Chciałabym zajmować się fitnessem. Pokazywać i uczyć ludzi, jakie można czerpać korzyści z aktywnego trybu życia, jak być zdrową, silną i wysportowaną. To jest mój plan „po koszykówce”, aby pomagać ludziom to osiągnąć – dodaje na zakończenie Leah Metcalf.
Marek Pietras