Bestialsko zamordował przyjaciela żony. Z więzienia może już nie wyjść
Zazdrosny mąż przez blisko dobę kazał patrzeć żonie na ciało jej przyjaciela.
Mordował powoli. Najpierw dokładnie skrępował ofiarę w kostkach, potem w nadgarstkach. Lekko zranił nożem w szyję, bił, kopał, po czym kazał patrzeć żonie, jak powoli dusi się pod foliowym workiem. – Napastnik zadawał Piotrowi B. liczne ciosy rękami i nogami. Ranił go również nożem, jednak te obrażenia nie były bezpośrednią przyczyną śmierci. Sekcja wykazała, że Piotr B. udusił się przez worek założony na głowę – mówi prokurator Rafał Łazarczyk, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Rybniku, która postawiła mężczyźnie, obok zarzutu zabójstwa, również zarzut pozbawienia wolności z tzw. szczególnym udręczeniem. Janusz K. przebywa za kratami aresztu śledczego gdzie czeka na proces. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Zabójca wszedł za psem
Zazdrosny mąż przez blisko dobę kazał patrzeć żonie na ciało jej przyjaciela. Mordował powoli. Najpierw dokładnie skrępował ofiarę w kostkach, potem w nadgarstkach. Lekko zranił nożem w szyję, bił, kopał, po czym kazał patrzeć żonie, jak powoli dusi się pod foliowym workiem.
Do rybnickiego wydziału Sądu Okręgowego w Gliwicach trafił właśnie akt oskarżenia przeciwko Januszowi K. – 50-letniemu mężczyźnie, który w brutalny sposób miał zamordować przyjaciela swojej żony. Do tych dramatycznych wydarzeń doszło we wrześniu ubiegłego roku, w bloku przy ulicy Śniadeckiego w rybnickiej dzielnicy Boguszowice. W sobotę 20 września 2014 r. ok. godziny 19.30 rybniccy policjanci odebrali dramatyczny telefon. Patrol, który pierwszy dojechał na miejsce, znalazł zmaltretowane ciało mężczyzny z workiem na głowie. W mieszkaniu kiedyś mieszkało małżeństwo K. – Grażyna i Janusz. Mężczyzna znęcał się nad kobietą, nadużywał alkoholu i w końcu nakazem sądu musiał opuścić wspólne lokum. W tym czasie w mieszkaniu zaczął pojawiać się przyjaciel Grażyny K – Piotr B. To właśnie jego ciało znaleźli policjanci.
Jak ich zaskoczył?
Zarówno Grażyna K. jak i Piotr B. spodziewali się najścia ze strony zazdrosnego męża kobiety. Mężczyzna często kręcił się w pobliżu bloku przy Śniadeckiego. Oboje patrzyli zawsze w wizjer przed otworzeniem drzwi. Małżeństwo K. miało psa. Kiedy Janusz K. został sądową decyzją zobowiązany do opuszczenia miejsca zamieszkania, zwierzę zostało z kobietą. Z racji tego, że mieszkanie znajdowało się na parterze, pies wychodził na spacer, kiedy miał ochotę i podobnie wracał. K. wypuszczali psa za drzwi, kiedy zwierzę wracało, w charakterystyczny sposób domagało się otwarcia drzwi drapiąc i stukając kagańcem. – Te zwyczaje doskonale znał Janusz K., który również się nim opiekował – przyznaje prokurator. Feralnego dnia oskarżony siedział przed blokiem razem ze znajomym. Kiedy zobaczył zwierzę w drzwiach klatki schodowej, w jego głowie zrodził się pomysł na wejście do mieszkania. – Janusz K. ukrył się za murem przy drzwiach. Kiedy kobieta usłyszała znajomy hałas za drzwiami, była pewna, że to pies wrócił ze spaceru. Spojrzała jak zazwyczaj dla pewności przez wizjer i nie widząc nikogo otworzyła drzwi. Wtedy oskarżony, wykorzystując moment, wtargnął do mieszkania – mówi prokurator Rafał Łazarczyk, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Rybniku.
Przez dobę z trupem
Już podczas śledztwa Janusz K. zapewniał, że wchodząc do mieszkania nie miał zamiaru nikogo zabijać. Zdaniem prokuratury, zaplanował morderstwo. O tym może świadczyć wyrafinowany sposób w jaki działał. Wykorzystując zaskoczenie Piotra B., oskarżony pobił go, a następnie skrępował. Taśmą samoprzylepną unieruchomił mu ręce i nogi. Na głowę ofiary założył worek foliowy i ten również uszczelnił taśmą. Zawsze nosi pan taśmę ze sobą? – dopytywał prokurator podczas przesłuchania. – To taśma malarska, akurat remontowałem mieszkanie. Przypadek, że miałem ją ze sobą – zapewniał. – Napastnik zadawał Piotrowi B. liczne ciosy rękami i nogami. Ranił go również nożem, jednak te obrażenia nie były bezpośrednią przyczyną śmierci. Sekcja wykazała, że Piotr B. udusił się przez worek założony na głowę – mówi prokurator. Prokuratura Rejonowa w Rybniku postawiła mężczyźnie, obok zarzutu zabójstwa, również zarzut pozbawienia wolności z tzw. szczególnym udręczeniem. To kwalifikacja stosowana na przykład w przypadkach, gdy porywacze torturują swoje ofiary. Przez blisko dobę morderca przetrzymywał kobietę w mieszkaniu ze zwłokami Piotra B. To zdaniem prokuratury było formą psychicznego znęcania się nad Grażyną K.
Przynieś papierosy
Dramat kobiety trwał od wieczora 19 września do wieczora 20 września. Była tak zastraszona, że posprzątała zdemolowane mieszkanie i umyła z krwi podłogi. Dlaczego Grażyna K. nie opuściła mieszkania? – Napastnik zabrał jej telefon komórkowy, a klucz do mieszkania trzymał cały czas w kieszeni spodni. Dodatkowo groził jej nożem. Kiedy małżeństwu zabrakło papierosów, Janusz K. pozwolił żonie zadzwonić do koleżanki. Sąsiadka podała je Grażynie K. przez okno. Kiedy Janusz K. pozwolił na moment unieść rolety, cały czas stał z boku z nożem w ręku – relacjonuje prokurator. W pewnym momencie Janusz K. wyszedł do toalety. Niewykluczone, że celowo zostawił telefon na stole. Kiedy wrócił do pokoju, zastał żonę z telefonem w ręku. – Spłoszony uciekł i niedługo po tym wpadł w ręce policji. Nie wiedział, że Grażyna K. nie zdążyła nigdzie zadzwonić – mówi prokurator Rafał Łazarczyk. Janusz K. przebywa za kratami aresztu śledczego gdzie czeka na proces. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Adrian Czarnota