Kto zarobił, a kto stracił na ciepłej zimie
Od kilku dni mamy zimę z prawdziwego zdarzenia. Kilkunastostopniowy mróz, śnieg i kaloryfery odkręcone na maksimum. W listopadzie, grudniu i niemal połowie stycznia było jednak zupełnie inaczej, a wiele firm straciło na tym spore pieniądze.
Dariusz Sas tych prawie trzech miesięcy już nie odrobi. – Klienci musieliby kupować 30 lub 40 procent więcej w nadchodzących tygodniach, co jest po prostu niemożliwe. Byłaby nadzieja, gdyby zima potrwała do maja – komentuje handlowiec. Jego firma, EN-EKO z Rybnika, zajmuje się sprzedażą węgla. Jak sami twierdzą, mają „prawdopodobnie najlepsze ceny na rynku”. – Jesteśmy dość małą firmą, w porównaniu do innych dużych sprzedawców w Rybniku i okolicach. Tam też jest spory problem, bo węgiel zakupiony jeszcze jesienią zeszłego roku dopiero teraz zaczyna im schodzić ze składów – komentuje Sas.
Kopalnie też mają problem
Podobna sytuacja jest zresztą w całym regionie. Pan Mirek zajmuje się transportem wszelkiego rodzaju węgla na terenie Czerwionki-Leszczyn, przyznaje, że takiego sezonu jak ten nie pamięta. – Zajmuję się transportem, a więc nie kupuję węgla na zapas, a jedynie dostarczam na zamówienie. Ale i tak kursów miałem przez zimę kilkakrotnie mniej niż w latach wcześniejszych. Cóż się jednak dziwić, kiedy na początku stycznia robi się u nas wiosna, wszystko zaczyna kwitnąć i jest po prostu ciepło – mówi przewoźnik. – Zresztą nie tylko nas to dotyka. Kiedyś po węgiel w zimie stały kolejki ciężarówek pod zsypkami, trzeba było czekać. Dzisiaj dostarczam opał praktycznie na drugi dzień, bo czasy czekania się skończyły – dodaje.
EN-EKO siedzibę ma praktycznie naprzeciwko zsypki kopalni KWK „Jankowice”. – Nie pamiętam takich sezonu, kiedy kolejek nie było. Ciężarówki zawsze stały. A teraz pusto. Mało tego, mamy już kilka dni mrozu i niewiele się w temacie zmieniło – mówi Dariusz Sas. Jak przyznają nasi rozmówcy, większość kopalni ma z ciepłą zimą spory problem, a odbijać będą to sobie w cenach węgla w tym roku.
Nie tylko węgiel
W podobnej sytuacji są zresztą elektrociepłownie w naszej okolicy. Rybnicki PEC straty w zakresie ogrzewania mieszkań w blokach odczuł na przełomie roku. – Jeśli jednak zapowiedzi meteorologów się sprawdzą, odkujemy to sobie w lutym i marcu, kiedy dopadną nas arktyczne mrozy – mówi jeden z pracowników PEC.
Ciepła, bezśnieżna zima nie jest jednak utrapieniem wszystkich. Cieszą się m.in. gminy, które o wiele mniejsze nakłady finansowe skierować mogły na odśnieżanie i sypanie solą dróg przez służby komunalne. Drogowcy również narzekać nie mogą, bo dodatkowe dwa miesiące sezonu w wielu przypadkach pozwoliły nadgonić terminy w pracach remontowych lub wykonać jeszcze ostatnie łatania na zniszczonych jezdniach. W Rybniku RSK nie próżnowało. Jak zapewniają władze miasta, służby komunalne w najzimniejsze noce tego sezonu stale były obecne na drogach, sypiąc nawierzchnie środkami chemicznymi, by kierowcy z rana nie natrafili na lśniące od lodu drogi. Urzędnicy nie ukrywają też, że pieniądze zaoszczędzone na odśnieżaniu dróg z pewnością na te drogi jeszcze wrócą. – Nie mamy jakichś konkretnych szacunków, nie jest jednak tak, że te pieniądze wrócą do budżetu i będą wydane na inny cel. Na pewno zostaną spożytkowane w samym RSK, o tym mogę zapewnić – tłumaczy Adam Fudali, prezydent miasta.
(mark)