Słońce – wróg czy przyjaciel?
O zbawiennym i zgubnym wpływie światła słonecznego pisze nasz ekspert – dr n med. Maria Weryńska-Kalemba z przychodni NZOZ „Nowiny”.
Słońce to odwieczny towarzysz życia. Światło z punktu widzenia fizyki jest szeroko rozumianym terminem określającym promieniowanie obejmujące zakres fal elektromagnetycznych o długości w zakresie 200 nm–1mm, podzielone jest na trzy zakresy: ultrafiolet (UV) 200–400 nm, światło widzialne 400–800 nm i podczerwień 800–1mm. Efekty fotobiologiczne wywierane na organizmy żywe zależą w głównej mierze od światła UV. Promieniowanie ultrafioletowe podzielić możemy na UVA, UVB (te odgrywają główną rolę w zmianach posłonecznych) oraz UVC, które nie dociera do powierzchni Ziemi, ponieważ jest pochłaniane przez warstwę ozonową. Badania ostatnich lat z jednej strony donoszą o rosnącym zagrożeniu w związku z ekspozycją na UV, a z drugiej strony wskazują na wiele korzystnych aspektów takich jak ochronna rola witaminy D w procesie karcynogenezy (czyli powstawania nowotworów). Wydaje się, że prawda jak zwykle leży po środku.
Promienie są niebezpieczne...
Bezdyskusyjne jest, iż najważniejszym czynnikiem ryzyka rozwoju nowotworów skóry w tym czerniaka skóry jest nadmierna ekspozycja na naturalne jak i sztuczne źródła światła (solaria). Doniesienia ostatnich lat wskazują ciągle rosnącą liczbę nowych zachorowań zarówno na nieczerniakowe raki skóry (NMSK Non–melanoma skin cancers), czyli raka podstawnokomórkowego skóry oraz raka kolczystokomórkowego skóry, ale także na czerniaka (Melanoma). Nowe zachorowania niestety dotyczą coraz młodszych pacjentów, co często związane jest z nadmiernym korzystaniem ze słońca nie tylko w sezonie letnim, ale także z modnymi w ostatnich latach podróżami w ciepłe kraje w sezonie zimowym. Badania wskazują również na nieprawidłowe stosowanie filtrów ochronnych przez większość osób. Stosujemy zbyt niskie filtry (często poniżej 20), zbyt małe ich ilości oraz zapominamy o ponownym ich nałożeniu po kąpieli, ulegając złudzeniu, że są wodoodporne. Większość ekspertów podkreśla fakt, że pojęcie bezpiecznego opalania w ogóle nie istnieje i musimy liczyć się z jego szkodliwym działaniem nawet poza sezonem letnim. Określenie „fotoaging” czyli fotostarzenie skóry oznacza szeroką gamę uszkodzeń posłonecznych jakie zachodzą w skórze narażonej na działanie promieniowania UV. Są to między innymi: postępująca utrata elastyczności skóry, a co za tym idzie rosnąca liczba zmarszczek, przebarwienia posłoneczne, rozszerzone naczynia krwionośne i wiele innych.
…jednak bez nich nie ma życia
Z drugiej jednak strony bez słońca nasze życie na Ziemi nie byłoby możliwe. Bierze udział w procesach fotosyntezy u roślin, w naszej skórze bierze udział w syntezie ważnej dla procesów kostnienia i wielu szlaków metabolicznych witaminy, czyli witaminy D. Nie możemy również zapominać o tym jak ważną rolę odgrywa światło dla naszego zdrowia psychicznego, wpływając na poprawę nastroju. Wszyscy przecież wiemy jak ciężko było nam przetrwać tegoroczny sezon zimowy, w którym było tylko kilka słonecznych dni… Jaką więc postawę przyjąć wobec słońca? Moje zdanie brzmi: postawę zdroworozsądkową. Pamiętajmy o tym, że słońce może być naszym przyjacielem jeśli zachowamy ostrożność w korzystaniu z niego. Stosujmy wysokie filtry ochronne, nakładajmy ich więcej i częściej (przynajmniej co 2–3 godziny), chrońmy dzieci szczególnie te najmłodsze (poniżej 1–go roku życia), u których jeszcze nie rozwinęły się w pełni mechanizmy ochronne skóry przed szkodliwym działaniem słońca, stosujmy odzież ochronną (koszulki, spodenki oznaczone specjalnym symbolem fotoprotekcji) podczas aktywności fizycznej na słońcu, unikajmy „kąpieli” słonecznych na leżaku szczególnie w godzinach największego nasłonecznienia (12.00–15.00). Ogromne znaczenie ma również regularna kontrola lekarska w przypadku osób narażonych zawodowo na promieniowanie słoneczne (pracujących na otwartym powietrzu), osób które w przeszłości uległy poparzeniom słonecznym czy korzystały z solariów. Regularna kontrola dermatoskopowa jest również konieczna wśród osób posiadających dużą liczbę znamion melanocytowych (posiadających barwnik) szczególnie jeśli zauważyły one, że ich charakter ostatnio się zmienił. Jak zwykle zachęcam Państwa do dyskusji, wymiany poglądów na ten temat. Serdecznie pozdrawiam!
Dr n med. Maria Weryńska–Kalemba
NZOZ „Nowiny” ul. Orzepowicka 8d w Rybniku oraz Katedra i Oddział Kliniczny Chorób Wewnętrznych, Dermatologii i Alergologii w Zabrzu, Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Kontakt dla pacjentów: 664968021, www.wermed.pl