Późne debiuty
Piotr Franke: „Poranna medytacja”.
Gdyby Adam z Ewą nie zgrzeszyli deczko,
Z tobą bym się, pewno, ożenił łóżeczko!
Tak cudownie grzejesz, tak pieścisz me kości,
Że byłbym ci wierny do późnej starości.
Nosa nie wyścibiał spod ciepłej pierzyny,
Ani nie opuszczał bez ważnej przyczyny.
A, że nagrzeszyli, Bóg wymyślił pracę
I przez to codziennie z tobą kontakt tracę.
Czemuś mnie pozbawił, Boże, tej uciechy?
Czemuż muszę cierpieć za nieswoje grzechy?
Zwrócę Ci to jabłko, co zjadł Adam z Ewą,
Ale zdradź mi, proszę, gdzie rośnie to drzewo?
Nawet Ci przywiozę jabłek całe tony!
Ale nie bądź na mnie ciągle obrażony.
To nie ja Ci przecież zjadłem jabłko z drzewa,
Tylko to z Adamem zeżarła je Ewa!
A, że oni zjedli, czemu wszyscy tracą?
Czemu ja akurat mam się kalać pracą!?
Czyś Ty, Panie Boże, zmysły postradał?
Niechże ten pracuje, kto Ci jabłka zjadał!
A jam Ci nie dotknął nawet listka z niego,
Więc mnie, proszę, nie mieszaj do tego!
Nie ja nagrzeszyłem! Lecz Ewa z Adamem!
Toż nad tym coś zrobił, zastanów się. Amen.
Piotr Franke – rybniczanin, emerytowany sztygar górniczy. Tworzy nie tylko w języku literackim, ale pisze też piękne utwory w godce śląskiej. O swoich wierszach mówi, że są „ckliwe, romantyczne, religijne, cyniczne, szydercze, śmieszne, pouczające”. Dodatkowo jeszcze, w znakomitej ich części czytelnik znajdzie potężną dawkę specyficznego, śląskiego humoru.