Suche krany za długi
Zakład Gospodarki Mieszkaniowej w Czerwionce-Leszczynach sięgnął po nowy środek do wyegzekwowania długów od lokatorów. Po ogrzewaniu przyszedł czas na wodę.
Ograniczenie dostaw wody to kolejny sposób, za pomocą którego Zakład Gospodarki Mieszkaniowej w Czerwionce-Leszczynach chce wymusić na lokatorach regulowanie długów czynszowych. A te są potężne, bo lokatorzy mieszkań komunalnych i socjalnych zalegają czerwioneckiej mieszkaniówce ponad 6,1 mln zł. Średnio dług na jednym mieszkaniu to około 5 tys. zł. Zdarzają się jednak i tacy delikwenci, którzy zadłużenia mają na kilkadziesiąt tys. zł. Jak mówi Marian Uherek, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej zaległości lokatorów to nie tylko niezapłacone czynsze. – To także opłaty za ogrzewanie, wodę, prąd na klatkach schodowych czy w piwnicach – wylicza. Upomnienia, wezwania do zapłaty niezbyt działają na wyobraźnię dłużników. Na uregulowanie częściowych, a w kilku przypadkach całych długów działają jedynie wyroki sądowe orzekające eksmisję. A i to nie zawsze. Tylko w jednostkowych przypadkach, lokator mając przed oczyma wizję przymusowej wyprowadzki przyjdzie i ureguluje wszystko wraz z odsetkami. W odniesieniu do większości zadłużenie jednak rośnie.
Zamiast kranu – wiadro
Nową metodą Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej na dłużnika ma być przykręcenie kurków z wodą. Szef ZGM wyjaśnia, że woda nie zostanie odcięta we wszystkich mieszkaniach dłużników. W wodę dłużnicy będą się mogli zaopatrywać w zrobionych np. w piwnicach bloków tzw. punktach czerpania wody. Tu można będzie przyjść z wiadrem, napełnić je pod kranem i zanieść do mieszkania. Bieganie z wiadrami tam i z powrotem przez kilka pięter i po kilka razy dziennie z pewnością będzie uciążliwe. Możliwe więc, że przy trzydziestym zejściu z trzeciego czy czwartego piętra oraz wejściu z powrotem z napełnionym wiadrem, za 31. dłużnik zejdzie i skieruje się do kasy ZGM by chociaż częściowo uregulować swój dług. O dziwo lokatorzy, którzy sumiennie płacą wszystkie należności popierają działania zakładu przyznając, że sposób może okazać się skuteczny na dłużników. – Coś z tymi, którzy nie płacą trzeba zrobić. Wielu jest takich, których stać na papierosy, wódkę, samochody, a jak mają zapłacić czynsz czy wodę to ich nie stać. Niestety jak się ma mieszkanie i chce się w nim mieszkać to za czynsz trzeba płacić – stwierdzają. Są i tacy, według których dyrektor ZGM powinien sięgnąć po bardziej radykalne metody i żeby odzyskać pieniądze powinien kierować dłużników na przymusowe roboty. Czy przykręcenie kurków z wodą przyniesie efekt? Okaże się za kilka miesięcy.
Zimne kaloryfery poskutkowały
W lutym ZGM zdecydował się po raz pierwszy na drastyczne rozwiązanie – przykręcenia ogrzewania dłużnikom. Okazuje się, że środek może i był bardzo radykalny, ale na swój sposób skuteczny. Kiedy bowiem kaloryfery zrobiły się zimne, w ZGM pojawiło się wiele osób. Najpierw z pretensjami, ale potem większymi bądź mniejszymi kwotami zaczęli regulować swoje długi. Nawet lokatorzy, którzy kilka tygodni wcześniej na ekranie lokalnej telewizji przekonywali jakim draństwem ze strony zakładu jest przykręcenie ogrzewania. Wylewając żale, stwierdzili, że dyrektor ZGM jest „be”, bo chce od nich zapłaty, a oni nie mają pieniędzy i przez jego pomysły muszą marznąć. Tymczasem zimne mieszkanie poskutkowało na tyle, że w ciągu miesiąca spłacili aż połowę zadłużenia czyli ponad 10 tys. zł. Ciepło zostało przykręcone w ponad 100 mieszkaniach. Marian Uherek wielokrotnie podkreślał, że tego rodzaju decyzje do łatwych nie należą, ale są konieczne do podjęcia. – Na pewno nie jest mi przyjemnie podejmować takie decyzje, ale taka jest moja niewdzięczna rola – stwierdza Marian Uherek. Jak dodaje, dzięki przeprowadzonej w gminie akcji z ogrzewaniem, z gąszcza dłużników udało się wyłuskać tych, którzy znajdują się w trudnej sytuacji materialnej, ludzi biednych, ale „poukładanych”, którym trzeba jak najszybciej pomóc wyjść z dołka w jakim się znaleźli. – Takie osoby mogą liczyć na porozumienie oraz rozłożenie im zaległości na raty – oznajmia dyrektor. Warunkiem koniecznym jest jednak zgłoszenie się do ZGM, porozmawianie, a nie ukrywanie się przed urzędnikami i nieodbieranie pism. Na ulgowe potraktowanie nie mają co liczyć dłużnicy, którzy nie płacą, tłumacząc się brakiem dochodów lub niskimi dochodami, ale obkupujący się w komórki, anteny satelitarne czy jeżdżący „wypasionymi” autami.
Małgorzata Sarapkiewicz