Poszło o kasę i wiceprzewodniczącego

 

Piętnaście uchwał jakimi czerwioneccy rajcy mieli się zająć na ostatniej sesji nie zapowiadało ostrych dyskusji. Bez kłótni się jednak nie obyło. Najpierw poszło o „katalog zadań” w dzielnicach i sołectwach, potem wrócił temat grudniowego odwołania wiceprzewodniczącego Marka Palucha.

Jeszcze raz przedyskutują

Między rajcami zaiskrzyło, kiedy wiceprzewodniczący rady miejskiej Bernard Strzoda w imieniu klubu radnych Ruchu Rozwoju Gminy i RAŚ zgłosił wniosek o wprowadzenie do programu oraz poddanie pod głosowanie uchwały odnośnie sposobu rozdysponowania środków z funduszu rad dzielnic i sołectw. Pierwszy z protestem wystąpił radny Marek Paluch, stwierdzając, że nie chciałby, aby sołtysi decydowali na co pójdą pieniądze w dzielnicach. – Składa pan wniosek, który rada miejska ma przegłosować, ale pan tego nie uszczegółowił. Zadania w dzielnicach i sołectwach są różne. Najpierw powinniśmy uszczegółowić katalog zadań, a potem procesować tę uchwałę  – stwierdził radny  Paluch. Wiceprzewodniczący Strzoda w odpowiedzi oznajmił, że fundusz funkcjonuje od czterech lat, więc sołtysi będący radnymi dobrze wiedzą, na jakie zadania jest rozdysponowywany. – Stworzyliśmy precedens, że sołectwa kierują się innymi kryteriami, a dzielnice innymi przy rozdysponowywaniu tego funduszu. Chcemy to ujednolicić, żeby odbywało się to na jednakowych zasadach – przekonywał. W dyskusję włączył się Jan Tokarz, przewodniczący rady dzielnicy Czerwionka – Karolinka, stwierdzając, że przed głosowaniem warto by zapytać o zdanie rad dzielnic. – Bo najpierw są mieszkańcy, potem rada, a na końcu burmistrz – przypomniał przewodniczący Tokarz. By nie brnąć w niepotrzebne dysputy Marek Paluch złożył formalny wniosek o przeniesienie głosowania na kolejną sesję. – Zgłosiliśmy problem. Rozmawiajmy z radami dzielnic, nie róbmy czegoś poza jednostkami pomocniczymi jeśli to tych jednostek dotyczy – argumentował rajca. W sukurs przyszedł mu burmistrz Wiesław Janiszewski, który przypomniał, że nie ma ani dwóch budżetów, ani dwóch rad miejskich. Rady dzielnic i sołectw to organy pomocnicze, które dla sołtysa i zarządu rad dzielnic są „podpowiadaczami” wskazującymi zadania, które chcą by zrobiono w ramach tego funduszu. Dodał też, że miejscem na dyskusje w tym temacie powinny być komisje rady miejskiej, a nie sala obrad. – Wy macie nam podpowiadać, co mamy zrobić, żeby te drobne pieniądze nas nie podzieliły. My się tu za chwilę pozabijamy o pieniądze, które, przepraszam za wyrażenie są nijakie – zwrócił się do rajców burmistrz. Janiszewski zaproponował, by temat zostawić do czasu przedyskutowania go z radami dzielnic na komisjach, na które ich przedstawiciele zostaną zaproszeni. To wystarczyło, by Bernard Strzoda wycofał złożony  wniosek.

To było  aroganckie

Krótkie spięcie w sprawie funduszu dzielnic i sołectw było zaledwie przygrywką do tego, co wydarzyło się w ostatniej odsłonie obrad. Kiedy przyszedł czas na zapytania i wnioski za mikrofon złapał Jan Tokarz. Odczytał wszystkim pismo podpisane przez przewodniczących dwóch czerwioneckich dzielnic – Centrum i Karolinka dotyczące odwołania na grudniowej sesji ze stanowiska wiceprzewodniczącego rady Marka Palucha. Zarzuty dotyczące okoliczności odwołania skierował głównie w stronę burmistrza oraz przewodniczącego rady miejskiej. Stwierdził, że były one wyjątkowo aroganckie, bo radny Marek Paluch został odwołany za to, że wykonując swoje obowiązki w imieniu rad dzielnic ośmielił się złożyć wnioski do budżetu na 2013 rok. – Odnosząc się do sposobu oraz uzasadnienia wniosku o odwołanie, wyrażamy ogromne zaniepokojenie brakiem merytorycznych przesłanek oraz jego nagłym, kompletnie nieprzemyślanym i urągającym zasadom zwykłej przyzwoitości charakterem – grzmiał Tokarz w imieniu szefów czerwioneckich dzielnic. Dalej było jeszcze ostrzej, bo niektórym radnym z dzielnic Czerwionka, Czuchów i Dębieńsko oraz imiennie przewodniczącemu rady Markowi Profasce, zarzucił że, zapomnieli, iż powinni reprezentować przede wszystkim środowiska i dzielnice, dzięki którym otrzymali mandat, a nie działać na rzecz swoich, prywatnych i partykularnych interesów. Tak płomienne wystąpienie nie pozostało bez reakcji burmistrza Wiesława Janiszewskiego. Włodarz gminy najpierw przypomniał swojemu adwersarzowi, że jako przewodniczący rady powiatu ma szukać obszarów porozumienia, a nie spięć. – Proszę nie szkodzić panu Markowi Paluchowi. Postawił pan bardzo niebezpieczną tezę, że Marek Paluch stał się wrogiem burmistrza Janiszewskiego. To nie burmistrz odwoływał, ale wysoka rada. To nie burmistrz inspirował, bo nie miał w tym żadnego interesu. Ja pana Marka nie odwołałem i proszę mi tego nie przyszywać – oznajmił Wiesław Janiszewski. Nie zamierzając ciągnąć dyskusji, burmistrz podsumował wystąpienie przewodniczącego Tokarza pytaniem – Czy to jest do końca wina rady i radnych, czy może ktoś inny mu zaszkodził? Atmosfera zaczęła się mocno zagęszczać, kiedy do akcji wkroczył radny Marek Paluch. – Znowu jest mowa o Paluchu bez Palucha. Proszę o zakończenie tej dyskusji, bo są ważniejsze sprawy bieżące, które czekają na przedstawienie – uciął wszelkie, ewentualne zamiary dalszej wymiany poglądów rajca. Tym sposobem udało się zakończyć obrady bezboleśnie i bez rozlewu krwi.

Małgorzata Sarapkiewicz