Koalicjanci mają żal
Nie milkną echa głośnej sprawy muszli klozetowych zamontowanych w kuchniach mieszkańców familoka przy ul. Andersa.
Tym razem jednak to nie opozycja, a sami koalicjanci nie potrafią wybaczyć urzędowi miasta, że do takiej sytuacji doszło. – Co z tego, że wydamy kolejne miliony złotych na promocję, na bilbordy i witacze? – pytał przewrotnie Stanisław Jaszczuk, radny PiS, na ostatniej sesji rady miasta. – Wystarczył tysiąc złotych na muszle klozetowe, a staliśmy się sławni na cały kraj – dodał. W podobnym tonie wypowiedział się Henryk Ryszka z BSR. – Nie rozumiem, jak w ogóle można było dopuścić do takiej sytuacji. Dbamy o nasz wizerunek, a tutaj nawet w Teleexpresie wszyscy widzieli te muszle! – mówił.
Ciekawym jest fakt, że do obrony urzędu stanęła opozycja. – Starsi radni powinni dobrze wiedzieć, jakie warunki panują w tych familokach, dlatego dziwię się tym komentarzom – mówił Bronisław Drabiniok z PO. – To, że tak zostało to nagłośnione, to inna sprawa. Natomiast zapraszam radnych do budynków, gdzie jest już wszystko zamontowane, nic nie śmierdzi, a ludzie o swoje dbają – dodał. Podobnego zdania był na przykład Franciszek Kurpanik. – Koalicja atakuje, a opozycja broni, w sprawie w której wszyscy powinniśmy się zgadzać – mówił. W podobnym tonie wypowiedziała się także Joanna Kryszczyszyn, z–ca prezydenta Fudalego. – Państwo musicie zrozumieć, że była to ostateczność. Niektórzy z tych mieszkańców nie podjęli nawet próby rozwiązania kwestii prawnych ich miejsca zamieszkania. Dwa mieszkania są tam zajmowane zupełnie bez tytułu prawnego. Stąd taka decyzja, żeby wstrząsnąć trochę tymi ludźmi. Reszta jest zasługą mediow – mówiła Joanna Kryszczyszyn.
(mark)