Zagrożenia mierzą „na oko”?
Fale są bezpieczne tylko do 0,1 Wata na metr kwadratowy.
Wracamy do tematu nielegalnie zamontowanej stacji bazowej telefonii komórkowej w dzielnicy Grabownia. Do tej pory nie udało się nam dowiedzieć, dlaczego Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego dla miasta Rybnika dopuścił się tak rażących uchybień.
– W tej sprawie orientuje się zastępca. Niestety, tej pani aktualnie nie ma – odpowiada nam Sabina Kazieczko, która piastuje stanowisko Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego dla miasta Rybnika od tego roku. Tymczasem w sprawie masztów na kominie Elektrowni Rybnik wyszły na wierzch kolejne drastyczne fakty.
Przypomnijmy, w minionym tygodniu pisaliśmy o wyroku jaki zapadł w październiku 2010 r. w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Gliwicach. Sąd w sprawie zamontowanego masztu jednej z telefonii komórkowych na kominie rybnickiej elektrowni stwierdził, że „nie została zakończona i zweryfikowana sprawa legalności wykonanych robót budowlanych”, a w takiej sytuacji powiatowy inspektorat miał obowiązek wszcząć postępowanie z urzędu, „czego nie uczynił, pomimo długiego okresu (półtora roku)”.
Pomimo że wyrok zapadł w październiku, mieszkańcy twierdzą, że nielegalnie zamontowana stacja bazowa nadal znajduje się na kominie elektrowni. Część z nich nie ma wątpliwości, że maszty i anteny są powodem wielu chorób w dzielnicy Grabownia, która leży zaraz przy kominach.
Decyzja inspektora
Na temat wpływu fal elektromagnetycznych na zdrowie ludzkie powstało wiele publikacji i przeprowadzono wiele badań. Niektóre wskazują na poważne zagrożenia, inne całkowicie odrzucają tezy, że fale miałyby wywoływać ciężkie choroby typu przywoływane często nowotwory. Jednak już tydzień temu pisaliśmy, że w wydanym przez ministra obrony narodowej rozporządzeniu z 2003 r. o wykazie chorób, na które narażeni są żołnierze, widnieje „trwałe uszkodzenie zdrowia w wyniku oddziaływania pola elektromagnetycznego wielkiej częstotliwości w zakresie mikrofal i dłuższych fal radiowych”.
Sprawdzają „na oko”
Tymczasem, jak się okazuje tak proste, lecz ważne badania jak odległość najbliższych budynków mieszkalnych wcale nie są przeprowadzane, albo robione są „na oko”. Herbert Krok, mieszkaniec dzielnicy Grabownia, kilka razy pisał skargi na decyzje dotyczące montowanych masztów. Jego dom znajduje się razem z innymi najbliżej kominów. W jednej z decyzji z 2007 r. odmawiającej uznania za nieważne pozwolenia prezydenta, wojewoda śląski, ustalając stan faktyczny stwierdził, że posesja mieszkańca, znajdująca się przy ul. Poloczka, „oddalona jest w linii prostej o ok. 6 km od zabudowań byłej elektrowni Rybnik, na których zlokalizowana jest stacja bazowa”. Z kolei Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Katowicach stwierdził, że „najbliższa zabudowa mieszkaniowa znajduje się w odległości ponad 1 km”. Tymczasem dom pana Kroka znajduje się ok. 300 metrów od samych kominów, a dom jego sąsiada położony jest jeszcze bliżej.
Mała różnica
– Zarówno w przypadku stacji bazowej telefonii komórkowej nr 2347, jak i innych stacji odległości najbliższych budynków mieszkalnych były podawane w dokumentach dołączonych do wniosków urzędów miast lub gmin przesyłanych w związku z procedurą uzyskiwania decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych. Odległości podawano w formie pisemnej oraz w formie graficznej (lokalizacja stacji bazowej naniesiona na mapę ewidencyjną zawierającą otaczającą zabudowę) – wyjaśnia Beata Kempa rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach. Nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi od wojewody, dlaczego pomiar różnił się aż o 5 kilometrów.
Bezpieczne bez względu na wiek
Tymczasem zgodnie z obowiązującym prawem od 2007 r., właściciele stacji bazowych nie muszą już uzyskiwać decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia. Z tego powodu, stacje bazowe telefonii komórkowej są opiniowane przez Śląskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego tylko w nielicznych jednostkowych przypadkach. Z kolei dopuszczalny poziom promieniowania elektromagnetycznego wynosi 0,1W/m2 lub zamiennie 7 V/m. – Przy takim poziomie nie powinny występować niepożądane skutki zdrowotne. Ustalone w taki sposób dopuszczalne warunki ekspozycji ludności dotyczą wszystkich osób bez względu na wiek, stan zdrowia itp. co oznacza, że nawet osoby najbardziej wrażliwe, jak np. dzieci, powinny być chronione w dostatecznym stopniu – zwraca uwagę Beata Kempa rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach.
Fal sprawdzić nie mogą
Po uruchomieniu bądź modernizacji stacji bazowej operator, czyli właściciel stacji jest zobowiązany do przedstawienia Państwowemu Wojewódzkiemu Inspektorowi Sanitarnemu oraz Wojewódzkiemu Inspektorowi Ochrony Środowiska, wyników pomiarów, które mają potwierdzić fakt, że w miejscach dostępnych dla ludzi w otoczeniu danej stacji bazowej jest dotrzymany dopuszczalny poziom promieniowania elektromagnetycznego. – Pomiary są wykonywane przez upoważnione laboratoria, które posiadają certyfikat Polskiego Centrum Akredytacji w takim zakresie. Dodatkowo Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna wykonuje pomiary w mieszkaniach zlokalizowanych w pobliżu stacji bazowych w odpowiedzi na wnioski (interwencje) osób obawiających się o swój stan zdrowia natomiast nie posiada kompetencji, aby prowadzić badania na temat oddziaływania pól elektromagnetycznych na zdrowie ludzi w tym ewentualnych chorób nowotworowych – przyznaje rzeczniczka.
Łukasz Żyła