Najwięcej zależy od nas samych

– Żeglarstwo to trudny sport. Dla wielu niezrozumiały, specyficzny.

 

W całej zabawie jest jeden czynnik, który decyduje prawie o wszystkim, a nad którym mamy ograniczoną kontrolę. To wiatr – twierdzi Jacek Błaszczyk trener żeglarstwa w klasie Laser. Obok niego w sekcji TS Kuźnia pracują Agata Mrugalska oraz Michał Olchawski. Ta pierwsza ma pod swoimi skrzydłami zawodników ścigających się w klasie Cadet. Michał szkoli Optimistów. W ramach klubu funkcjonuje również UKS. Tam Ewa i Benek Piksowie prowadzą żeglarskie półkolonie i Uczniowski Klub Sportowy, który prowadzi nabór oraz wstępną selekcją przyszłych żeglarzy.

 

 

Dzieci, które trafią na wspomniane powyżej półkolonie mają szansę zacząć swoją przygodę z łódką i wodą biorąc udział w programie Nivea Błękitne Żagle. Ciekawostką jest fakt, że to właśnie na rybnickim akwenie odbywa się główna impreza tego cyklu. Najlepsi i najbardziej wytrwali z uczniowskiego klubu trafiają do TS. Tam zaczynają się ścigać w klasie Optimist. – Obecnie mamy w sekcji trzydziestu zawodników. Naszą główną imprezą jest co roku Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży. W tym roku przywieźliśmy z OOM do Rybnika kolejny medal. Wywalczyła go w Laserze 4.7 Nikola Ojcowicz – mówi z dumą Błaszczyk. Każdy taki sukces poprzedzony jest bardzo ciężką pracą. Sezon żeglarski zaczyna się pod koniec marca. Pierwsze zawody w sezonie odbywają się na ciepłych wodach rybnickiego zalewu. – To duży atut, że posiadamy taki zbiornik. Gdy my możemy już pływać inni albo wyjeżdżają na zagraniczne zgrupowania, albo czekają na sprzyjającą aurę – dodaje komandor. W okresie zimowym żeglarze nie próżnują. Wtedy muszą zadbać o kondycję. Są również poddawani szkoleniom teoretycznym z zakresu teorii żeglarstwa. No i oczywiście narty. Jazda na dwóch deskach to bliźniacza dyscyplina żeglarstwa.

 

W maju i czerwcu zawodnicy startują w regatach, które są eliminacjami do głównych imprez w Polsce i za granicą. Mistrzostwa świata i Europy zazwyczaj są rozgrywane w lipcu. Miesiąc później walczy się już o dominacje w kraju.

 

 

Rybniczanie ze swojego akwenu korzystają głównie od marca do maja. Potem permanentnie podróżują. – U nas w domu możemy się przygotowywać do imprez rozgrywanych na jeziorach. Taką jest OOM. Gorzej wygląda sprawa ze startami na morzu. Zalew ze względu na swoje położenie to akwen słabo wiatrowy. Co za tym idzie nie ma fali – opowiada Błaszczyk. Z tego też powodu w żeglarstwie dominują ośrodki z północy. W naszym rejonie, oprócz rybniczan, liczą się jeszcze tylko, zawodnicy z Krakowa. Ale jak twierdzą nasi trenerzy zawodnicy TS Kuźnia nie mają kompleksów wobec swych rywali. – Co roku pojawiają się u nas dobrzy żeglarze. Jest z kim pracować. Przez wszystkie lata przeszło trzydziestu żeglarzy z Rybnika stawało na podium przeróżnych imprez w kraju i za granicą. To pokazuje, że umiemy robić dobre żeglarstwo. Nasi zawodnicy w niczym nie ustępują tym z północy – twierdzi trener Lasera. Mówi również, że ma przeczucie, iż kolejny sezon może być bardzo udany. Przygotowania do niego rozpoczną się już w październiku. Trzeba przegrupować zawodników, zadbać o sprzęt. – Coś dobrego wisi w powietrzu. Mam wrażenie, że ludzie coraz chętniej chcą się pokazać poprzez sport. Wiem, że jest to teza wbrew opinii, iż w Rybniku nie ma mecenasów sportu. Ja jednak zawsze myślę pozytywnie, staram się szukać dobrych rzeczy. Marudzenie i narzekanie jeszcze nigdy nie wygenerowało niczego dobrego – dodaje Błaszczyk.

 

 

Komandor, kierownik sekcji, trener. To nie wszystkie funkcje jakie pełni w klubie Jacek Błaszczyk. Jest również ojcem jednego z najbardziej utalentowanych zawodników. Jak sam przyznał, przez długi czas rozmyślał czy powinien trenować Cypriana. – To zawsze jest problem. Rozmawiałem z wieloma znanymi w środowisku trenerami – rodzicami, którzy prowadzili swoje dzieci. Opinie są różne. Na teraz widzę, że chyba nie będzie innego wyjścia i będę musiał pogodzić rolę ojca i trenera – wyznaje Błaszczyk. Czy przekuje się to na sukcesy? Czas pokaże. Widząc jednak zapał i optymizm panujący nad rybnickim zalewem łatwo zarazić się przekonaniem, że to właśnie tam może pojawić się kolejny olimpijczyk z naszego miasta. Należy pamiętać, że ostatni również był zawodnikiem związanym z wodą. Na pytanie czy jest szansa aby wychować w Rybniku olimpijczyka Jacek Błaszczyk odpowiada szybko i zdecydowanie. – Oczywiście. Przecież ja i kilku moich kolegów biliśmy się o wyjazd na olimpiadę. A Mirek Małek pojechał. Musi się na to wszystko złożyć bardzo wiele czynników. Nie uważam jednak, że olimpijczyk, który reprezentuje Polskę musi się urodzić w Gdańsku czy Szczecinie – dodaje.

 

 

Żeglarstwo jest trudne do oglądania. Nie jest łatwo sprzedać prawa transmisyjne nawet z największych imprez. Co za tym idzie pozyskiwanie sponsorów wymaga cierpliwości i dużego zaangażowania. Rybniczan finansowo wspiera głównie Fundacja Elektrowni Rybnik, miasto oraz rodzice zawodników. – Dla nas każdy pieniądz jest ważny. W tym roku nie było źle. Spółka Energetyczna Jastrzębie bardzo nam pomogła podczas wyjazdu do Francji na mistrzostwa Europy. Firma jest nam przychylna i chce się pokazać przez tą piękną dyscyplinę jaką jest żeglarstwo. Być może dzięki temu my trenerzy będziemy mieć szansę aby skupić się tylko na szkoleniu zawodników – mówi Błaszczyk. Podobne marzenia mają jego współpracownicy, którzy niejednokrotnie muszą wcielać się w role kierowców, sekretarek czy marketingowców. Nikt jednak nie narzeka. Dla ludzi działających w TS Kuźnia przygoda z żaglami to realizacja marzeń. – Żeglarstwo daje wszechstronny rozwój, wiedzę ogólną, możliwość rywalizacji, zwiedzenie kawałka świata. I coś, co dla mnie jest wyjątkowe – wolność. Będąc na łódce człowiek ucieka od wszystkich problemów. Żeglarstwo potrafi przenieść nas w inny świat, spokojniejszy i piękniejszy niż codzienna rzeczywistość – podsumowuje Jacek Błaszczyk, komandor i kierownik rybnickiej sekcji żeglarskiej.

 

Marek Pietras