Mażoretki z Czech przyjechały na dożynki
Wyjątkowym szczęściem mogą się pochwalić organizatorzy tegorocznych dożynek. Kiedy przez całe przedpołudnie padał deszcz, mieszkańcy zaczęli się obawiać o organizację korowodu dożynkowego. Jednak, jak zauważył proboszcz parafii w Pstrążnej Krzysztof Spyra, modlitwy zostały wysłuchane i przemarsz dożynkowych wozów odbył się bez deszczu. Później było już tylko lepiej. Dzimierz to najmniejsze z sołectw w Lyskach, jednak bardzo aktywne. W ostatnim numerze prezentowaliśmy Ochotniczą Straż Pożarną z Dzimierza, która również na dożynkach pomagała jak mogła. – Mówiliśmy, że chcielibyśmy dostać lekki samochód gaśniczy i można powiedzieć, że taki właśnie pojazd otwierał dożynkowy korowód – śmieje się Zbigniew Depta z OSP Dzimierz. Mowa oczywiście o popularnym „maluchu”, czyli fiacie 126p, który specjalnie na okoliczność dożynek został wyposażony w niebieskie światło ostrzegawcze oraz napisy OSP Dzimierz na drzwiach. W korowodzie nie zabrakło również licznych przebierańców oraz przedstawicieli okolicznych miejscowości. – W naszym sołectwie działa kilka dużych gospodarstw rolnych. Tegoroczne powodzie nie dały się nam we znaki tak, jak w innych miejscowościach. Z tego co zasłyszałem, tegoroczne plony są dość dobre – informuje sołtys Gabriel Patron. Już od kilku dobrych lat jest on organizatorem dożynek z ramienia LKS Dzimierz, jednak w tym roku pierwszy raz od objęcia stanowiska sołtysa. – W tym miejscu należą się ogromne podziękowania dla przewodniczącej oraz całego Koła Gospodyń Wiejskich, OSP, rady sołeckiej oraz wójta Grzegorza Gryta. Przyczynili się oni w znacznym stopniu do organizacji tegorocznej imprezy – dodaje sołtys. W tym roku mieszkańcom umilały niedzielne popołudnie Orkiestra Dęta z Pszowa oraz mażoretki Ama z czeskiej Opawy, które zachwyciły publiczność. Nie obyło się również bez zabawy tanecznej przy muzyce zespołu Coral.
(ska)
Krótka historia Dzimierskiej wsi. W tradycyjnej gwarze opowiada Małgorzata Surma, starościna tegorocznych dożynek.
Nazwa naszej piyknej wsi pochodzi od staropolskigo imiynia Zdzimiyrz abo Zdzimir. Mog to być jaki rycerz, abo właściciel wsi. Piyrszy zapis historyczny pojawio się w 1504 roku i jako piyrszy właściciel wystympuje niejaki Bartłomiej Zdarze z Chobolic na Morawach. Nasza wieś już roztomańcie się nazywała: roz Dzimirze, roz zaś Dzimirzowice, a po nimiecku Drailinden, co znaczy trzi lipy. Nazwa ta nawiązuje do herbu Dzimierza. Na biołym tle stojom trzi piykne lipy o rownych koronach. Jak yno zchrystianizowali nasze ziymie, ludzie chodziyli do kościoła w Pstrążnej, a tu stoła yno malutko kapliczka. Dzieci tyż chodziyły do szkoły w Pstrążnej i tak je do dzisio. Ciekawym faktym je, że w piyrszej połowie XIX wieku włąścicielym Dzimiyrza był Aleksander Mendelson – Bertholody, kery był ujcym znanego kompozytora. Feliks Mendelson – Bertholody gościył u ujca w 1832 roku. Nasza wieś może się pochwolić swojimi zabytkami: m.in. dworym, kery je wystawiony na przełomie XIX i XX wieku i kapliczkom z figurom św. Jona Nepomucka. Dzisiyj Dzimiyrz mo 100 chałup i 500 miyszkańcow.