Felieton Okiem Ryby – „Jest strach o utratę stołków”
Z porównań naszego miasta z innymi miastami kraju wyciągnąć mogę kilka surrealistycznych wniosków. Aktualnie przebywam w Zbąszynie na skraju województwa wielkopolskiego. To nieduże miasteczko. Miejska zabudowa jest z lekka chaotyczna, bywają mocno zaniedbane fragmenty miasta. Co ciekawe, pełno tu rowerzystów; całe armie rowerzystów.
Festiwal „Experyment” zajmuje się organizacją artystyczną przestrzeni miejskiej. Uruchomiono przestrzeń nie tylko lokalnego domu kultury, ale sklepów, balkonów prywatnych mieszkańców, uczestnicy z Bułgarii zablokowali drogę, zaangażował się kościół i dom katolicki. Happeningi dzieją się na ulicach, pod mostem nad Obrą i w krzakach nadrzecznych. W happeningach nierzadko biorą udział właśnie mieszkańcy. Dla przykładu: nieużywany segment budynku dworcowego stał się potężną galerią, gdzie wystawiano najróżniejsze eksperymentalne formy artystyczne, o których Rybnik nawet nie pomarzy.
Zaadaptowanie przestrzeni dla celów sztuki jest wystarczającym powodem, by ten festiwal w małym miasteczku przebijał wszystkie rybnickie, łącznie z tymi, które również współorganizowałem. Władze kultury (sic!) stosują na tyle skuteczne zasieki obyczajowo-formalne, że ciężko przeskoczyć takie oto uwarunkowania, bo jest strach o utratę stołków.
Trudno zawrzeć w krótkim felietonie nagromadzenie wszystkich elementów, które towarzyszą wszystkim przeżyciom z festiwalu. Żal, że w Rybniku w wielu instytucjach NIE MA OTWARTOŚCI na szalone pomysły. A dyrektorem ZCK jest malarz, po prostu Irek, który wychodzi poza usztywnioną oficjalność instytucji użyteczności publicznej. Trzeba zwrócić uwagę, że Zbąszyn ma 14.000 mieszkańców, a więc jest dziesięć razy mniejszy od Rybnika.
Robert Rybicki – publicysta, poeta, happener, autor czterech książek z wierszami (ostatnia: „Gram, mózgu”, Poznań 2010), laureat Nagrody Prezydenta Rybnika w dziedzinie kultury (2005).