List do redakcji
Nie wyścibiają nosa.
Chciałam na łamach Państwa gazety opowiedzieć o sprawie, która nurtuje mnie od dłuższego czasu. Codziennie, idąc do pracy, przechodzę ulicą Zamkową i codziennie mijam obrzydliwy, zaśmiecony ogródek, znajdujący się naprzeciw miejskiego skweru. Zastanawia mnie, jak to możliwe, że sto metrów od głównego wejścia do urzędu miasta uchował się taki śmietnik. Czy urzędników to nie razi? Aż dziw bierze, że nikt się jeszcze tym nie zainteresował. Kiedyś była tam przecież kawiarnia i park dla dzieci, sama przychodziłam tu często z córkami. To było idealne miejsce, wtedy jedyne w centrum miasta, gdzie można było z dziećmi spędzić czas. Nie wiem, jak to możliwe, że w ciągu zaledwie kilku lat to miejsce doprowadzono do takiej ruiny.
Dziwi mnie, że tyle się mówi o pieniądzach przeznaczanych na promocję miasta, a tu nagle w samym centrum, pod nosem prezydenta rośnie sobie bez przeszkód nielegalne miejskie wysypisko. Być może urzędnicy siedzą sobie w swoich klimatyzowanych, pięknie urządzonych pomieszczeniach i zza biurek nie wyścibiają nosa, że przez tyle lat tego śmietnika nie zauważyli. Mam nadzieję, że ktoś z tym coś w końcu zrobi. W centrum przydałby się jakiś parczek albo plac zabaw, ale jak znam życie, jeśli to miejsce odżyje, to zapewne urzędnicy postawią tam kolejny sklep.
Małgorzata z Rybnika
Od redakcji
O komentarz poprosiliśmy Lucynę Tyl, rzeczniczkę UM Rybnik, niestety choć minął ponad tydzień od naszego mejla, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Urzędnicy nie odpowiedzieli nam też na pytanie, czy teren ten należy do miasta czy jest własnością prywatną.
O komentarz poprosiliśmy Lucynę Tyl, rzeczniczkę UM Rybnik, niestety choć minął ponad tydzień od naszego mejla, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Urzędnicy nie odpowiedzieli nam też na pytanie, czy teren ten należy do miasta czy jest własnością prywatną.