O włos od śmierci
– Usłyszałem huk, natychmiast podbiegłem. Ściana budynku leżała na moim podwórku, tak samo betonowy płot – pokazuje Szczepan Strzelecki. Zaledwie kilka metrów od płotu bawiła się córka mieszkańca. O tym, że budynek sąsiada ma zostać rozebrany, sąd nakazał w ubiegłym roku. Nadzór budowlany jednak nie reagował.
Mało brakowało, a skończyłoby się tragedią. Pomimo, że mieszkaniec Rybnika informował wszystkie rybnickie służby o stanie budynku, nikt się tym nie zainteresował.
Szczepan Strzelecki, mieszkaniec dzielnicy Smolna, od 3 lat informował Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, że jego sąsiad tuż za płotem dokonał samowolki budowlanej. Nawet pomimo prawomocnego wyroku, nakazującego rozbiórkę, inspektor nie zrobił nic, by zmusić sąsiada do wykonania wyroku. Po 10 miesiącach w końcu doszło do katastrofy budowlanej.
Miał szczęście
Około godz. 20.00 ostatniego dnia czerwca, gdy zaledwie 5 metrów od płotu bawiła się córka pana Szczepana, płot runął. – Usłyszałem huk, natychmiast podbiegłem. Ściana budynku leżała na moim podwórku, tak samo betonowy płot – pokazuje Szczepan Strzelecki. Minutę wcześniej obok płotu przechodził pracownik pana Szczepana. – Miał szczęście. Chwilę wcześniej mogło dojść do tragedii. Przecież jak na człowieka coś takiego by spadło, to koniec – łapie się za głowę mieszkaniec.
Przez 8 miesięcy spali
O tym, że budynek sąsiada, który miał im służyć prawdopodobnie jako garaż, ma zostać rozebrany, zasądził Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach w październiku ubiegłego roku. Do tego czasu państwo Strzeleccy już wielokrotnie informowali Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o stanie budynku. – Co jakiś czas coś spadało. Domyślałem się, że to jest budowane nieprzepisowo. Musiałem reagować, ściana tego budynku znajdowała się praktycznie przy moim płocie – tłumaczy Strzelecki. Jednak od daty wyroku mijały kolejne miesiące, a budynek jak stał tak stał. Mieszkaniec zdecydował się napisać skargę do przełożonego inspektora. Śląski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w kwietniu 2010 roku uznał ją za zasadną i zarzucił powiatowemu, że ten przez 8 miesięcy od daty ogłoszenia wyroku nie wysłał nawet upomnienia.
Niezgodnie z przepisami
Dopiero wtedy przy posesji pana Strzeleckiego „coś zaczęło się dziać”. – Pojawiali się jacyś dziwni ludzie. Budynek zaczęli robierać w podejrzany sposób, więc 10 maja zgłosiłem, że zachodzi podejrzenie, że rozbiórka prowadzona jest niezgodnie z przepisami. Powiadomiłem o tym fakcie praktycznie wszystkie instytucje, nawet prokuraturę – opowiada Strzelecki. Pomimo tego, budynek ostatecznie runął sam, podczas prac rozbiórkowych. Tony betonu spadły na podwórko Strzeleckiego.
Prokuratura ustala
– Dzieci budzą się po nocach, mają koszmary. Pytają się nas, czy ten pan nam jeszcze tu coś zniszczy. To była dla nich wielka trauma – opowiada Strzelecki.
Po tym jak budynek się zawalił śledztwo w tej sprawie rozpoczęła rybnicka prokuratura. – Policjanci ustalają obecnie wszystkie fakty. Z pewnością będziemy badać wszystkie okoliczności. Sprawdzimy, czy zostały naruszone przepisy karne w związku z zawaleniem się budynku. Czy zawalenie miało związek z pracami rozbiórkowymi. Wyniki śledztwa powinny być znane do ok. miesiąca. Na tym etapie trudno powiedzieć, czy przepisy zostały również naruszone przez urzędników – wyjaśnia Jacek Sławik, prokurator rejonowy z Rybnika.
Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego aktualnie przebywa na urlopie, nie udało się nam z nim skontaktować. Również dopiero od najbliższego tygodnia dostępny będzie inspektor wojewódzki.
Łukasz Żyła