Jejkowice żegnały Iwonę
4 marca na jejkowickim cmentarzu bliscy, krewni i mieszkańcy żegnali 24-letnią Iwonę, brutalnie zamordowaną przez własnego ojca. Po tragedii, która wstrząsnęła nie tylko Jejkowicami, ale i całym regionem, wszyscy zadają sobie pytanie: czy można jej było uniknąć?
Jeszcze wiele czasu minie zanim Jejkowice podniosą się po tej straszliwej zbrodni. Tymczasem na jaw wyszły fakty, które kładą cień na wymiar sprawiedliwości. Nawet niektórzy stróże prawa przyznają, że tej zbrodni można było uniknąć.
4 marca na cmentarzu przy ul. Głównej, najbliższa rodzina, sąsiedzi i całe Jejkowice, wszyscy żegnali Iwonę. To właśnie tutaj, w najmniejszej gminie w Polsce wydarzyła się ta tragedia. Iwona miała zaledwie 24 lata, gdy została brutalnie zamordowana przez swojego ojca. Jerzy K. po tym jak w furii rzucił się na swą 43-letnią żonę i córkę, sam powiesił się na szafie. Z tragedii cało wszyszedł 12-letni Krzysiu i jego mama Jolanta. Nie było najmniejszych szans, by uratować Iwonę.
Groził już wcześniej
Po tragedii, która wstrząsnęła nie tylko Jejkowicami, ale i całym regionem, wszyscy zadają sobie pytanie: czy można jej było uniknąć? Policja milczy i odsyła do prokuratury. Jednak wielu stróżów prawa nie ma wątpliwości, że mordowi można było zapobiec. 48-letni Jerzy K. doskonale był już znany funkcjonariuszom prewencji. W styczniu, po którejś z kolei awanturze, pobita Jolanta K. zdecydowała się złożyć zeznania przeciwko mężowi. – Nie działo się tam dobrze, ciągle były jakieś awantury i, można tak powiedzieć, facet za kołnierz nie wylewał – mówi jeden z mieszkańców.
W trakcie śledztwa, jakie prowadziła policja, Jerzy K. zagroził swej żonie, że jeśli nie wycofa oskarżenia, wszystkich zabije. 22 lutego pani Jolanta o fakcie powiadomiła prokuraturę. Zatrzymanemu Jerzemu K. postawiono zarzut o znęcanie się i groźby pozbawienia życia oraz objęto go dozorem. Tego samego dnia wrócił do domu przy ul. Głównej w Jejkowicach. Dwa dni później wykonał to, co zapowiadał. – Trzeba mieć na uwadze, że każdy przypadek jest inny. Prokurator musi ocenić sytuację i podjąć decyzję indywidualnie. Wtedy nie było podstaw, by złożyć wniosek o tymczasowe aresztowanie – tłumaczy Robert Wieczorek, zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku.
Kat mieszkał z ofiarą
Od plotek, w gminie aż huczy. – Mieszkańcy cały czas rozmawiają na ten temat. To wielka tragedia. Różne rzeczy się mówi, że np. miał skierowanie na leczenie psychiatryczne – mówi Krystyna Janusz, radna z Jejkowic. Dlaczego więc, człowiek który wielokrotnie dopuszczał się przemocy i groził smiercią swym bliskim, może zdaniem śledczych mieszkać ze swymi ofiarami? – Środek zapobiegawczy, jakim jest tymczasowe aresztowanie stosowany jest w takich sytuacjach przede wszystkim, gdy oskarżony był już wcześniej karany za to samo przestępstwo. W sprawach związanych z przemocą w rodzinie, często zdarzają się takie groźby – powiedział nam anonimowo jeden z sędziów.
– To było jedyne postępowanie, jakie prowadziliśmy przeciwko oskarżonemu. Nie był wcześniej karany. Zresztą mamy pozamykać wszystkich? I co się wtedy będzie działo – odpowiada prokurator Wieczorek. Zgodnie z prawem, nie ma żadnych możliwości, by odseparować sprawcy przemocy od jego ofiar.
Czują się bezkarni
Tragiczny przypadek z Jejkowic nie jest niestety odosobniony. Do podobnej zbrodni doszło pod koniec lipca ubiegłego roku w Radlinie. 44-letni Stanisław Z. długi czas znęcał się nad rodziną, co wielokrotnie zgłaszała na policji jego żona. Dzień przed rozprawą o znęcanie się, mężczyzna chwycił za siekierę i wszedł do pokoju swej ofiary. 42-letnia Iwona nie miała szans. Następnie morderca sam zgłosił się na policję.
Renata Durda, kierowniczka Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie bardzo często spotyka się z podobnymi sytuacjami. – Areszt w takich sytuacjach sądy stosują bardzo rzadko. Po przesłuchaniu kat wraca do domu. Również prokuratorzy nie wnioskują o separację sprawcy. Ofiary tym samym nie otrzymują wystarczającej pomocy – przyznaje Durda i dodaje, że wymiar sprawiedliwości nie jest życzliwy dla ofiar przemocy.
Posłowie pracują właśnie nad zmianą obecnego prawa. W Sejmie znajduje się rządowy projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Nowe rozwiązania mają skuteczniej chronić ofiary przemocy i zwiększyć uprawnienia pracowników socjalnych. Według nowelizacji, sprawca przemocy ma być skutecznie izolowany od rodziny przez nakaz opuszczenia mieszkania.
12-letni Krzysiu, który był świadkiem tej potwornej zbrodni znajduje się obecnie pod opieką swojego starszego brata. W obecności psychologów został już przesłuchany, jednak w wyniku śmierci zabójcy, prokuratura umorzy śledztwo w tej sprawie.
Łukasz Żyła