Nie jestem gwiazdą
Gościem Mityngu z Olimpijczykiem w Klubie Energetyka była Maja Włoszczowska, medalistka Igrzysk Olimpijskich w Pekinie.
Maja Włoszczowska jest obecnie jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich sportsmenek. W Rybniku gościła podczas sportowego Mityngu z Olimpijczykiem. Bo jak dotąd największym sukcesem 26-letniej zawodniczki, uprawiającej kolarstwo górskie, jest srebrny medal na Igrzyskach Olimpijskich.
Kolarstwo dzięki mamie
Trudno zliczyć za to wszystkie inne krążki zdobywane na imprezach mistrzowskich w kraju i na świecie. – Igrzyska są jednak niepowtarzalne, odbywają się raz na cztery lata, prawdziwe święto dla wszystkich sportowców. Dlatego też medal z olimpiady jest dla mnie najważniejszy – przyznała podczas spotkania.
Włoszczowska kolarstwem zainteresowała się w domu rodzinnym, do dziś pamięta wycieczki rowerowe z mamą. Później wszystko bardzo szybko się potoczyło, a wieku 17 lat trafiła do kadry narodowej, prowadzonej przez Andrzeja Piątka. Długo jednak karierę zawodniczą musiała godzić z nauką, choć używanie słowa przymus w odniesieniu do Włoszczowskiej jest dużym nadużyciem.
Bez przymusu
– Nigdy nie mówię sobie, że coś muszę, raczej że coś mogę. To pomaga zwalczyć m. in. presję podczas startów na zawodach – deklarowała. Włoszczowska chciała więc nie tylko osiągać dobre wyniki w sporcie, ale także realizować się w innych dziedzinach życia, wybrała więc studia na Politechnice Wrocławskiej, kierunek: matematyka stosowana. – Nawet pomagam swoim kolegom, uczę chyba nieźle, bo korepetycje pomogły – opowiadała. Łączenie studiów ze sportem wyczynowym sprawiało jej wiele trudności. – To były bardzo wyczerpujące czasy, mam jednak niebywałą satysfakcję. Cieszę się, że do sportu na wysokim poziomie dojrzewałam, że nie zdecydowałam się zbyt wcześnie – przyznała. Jadąc de Pekinu na Olimpiadę była jedną z faworytek. – Pomaga mi również fakt, że robię to, co lubię, co daje mi satysfakcję. To bardzo pomaga w osiąganiu dobrych wyników.
Ile waży kolarz?
Podczas spotkania młodzież z rybnickich szkół pytała nie tylko o wyniki, kontuzje, pytano również o wagę zawodniczki i roweru, na którym startuje. Wyścigowa waga Włoszczowskiej to 52 kg, rower waży 8,2 kg. – Czasami walczymy o jak najlepszą wagę dla sprzętu, zdarzało się, że i mechanik ściągał lakier z ramy – wspominała. Pytana o cele mówi o kolejnych medalach na imprezach rangi mistrzowskiej oraz Olimpiadzie w Londynie. Przede wszystkim skupia się na treningu. – Lubię rowery górskie na których można poszaleć w terenie. Pewnie dlatego uprawiam tę dyscyplinę.
Sportowiec nie gwiazda
Trenujemy codziennie, w tygodniu mamy tylko jeden dzień odpoczynku, miesięcznie pokonuję 1500 kilometrów na rowerze, ktoś już obliczył, ze ponad dwukrotnie objechałam kulę ziemską podczas swojej kariery – dodawała. Choć jest rozpoznawalną sportsmenką w kraju, nie lubi określenia „gwiazda”. – Nie jestem żadną gwiazdą, jestem sportowcem – zadeklarowała Włoszczowska.
Przyznała również, że otrzymuje propozycje sesji fotograficznych dla kolorowych magazynów, zwłaszcza tych dla mężczyzn. – Takie sesje na razie mnie nie interesują, choć przyznam że wszytskie te akcje medialne związane z moją osobą są bardzo miłe. Miłe jest również zainteresowanie kibiców – przyznała Włoszczowska. Już teraz zawodniczka przygotowuje się do kolejnych ważnych imprez, przede wszytskim do tej najważniejszej – Igrzysk Olimpijskich w Londynie.
Marcin Mońka