Władze mają czas, ale kierowcy tracą już cierpliwość
Hasło „kanalizacja sanitarna” kompletnie zasłoniło prezydentowi oczy – krytykuje opozycyjny radny.
By rozwiązać problem niemiłosiernych korków na ulicy Wodzisławskiej, powstało już wiele pomysłów. Lepsze lub gorsze, trafiały do kosza. Teraz władze stoją przed propozycją, by wybudować nową drogę, która pomogłaby przewietrzyć sznur aut między Rybnikiem a Wodzisławiem. Potrzeba jednak 5 milionów złotych i... decyzji.
Niewykonalne, zbyt drogie...
Korki. I to w całym mieście. Dlaczego? Aut przybywa w zastraszającym tempie, dróg ani trochę. Jednym z bardziej zapalnych miejsc na mapie Rybnika jest ulica Wodzisławska. Były już różne pomysły. Jedni chcieli poszerzyć jezdnię i wyznaczyć trzeci pas ruchu, którego kierunek byłby zależny od pory dnia. Do południa można by nim jechać w stronę Rybnika, po południu: do Wodzisławia. Pomysł nie został jednak wpisany do projektu modernizacji ulicy Wodzisławskiej, bo jest to albo niewykonalne, albo zbyt drogie.
Protesty mieszkańców
Ale problem korków trzeba rozwiązać. Powstał więc tak zwany fanklub ulicy Jagodowej, skupiony wokół radnego Henryka Ryszki. Jednak na wieść o pomyśle otwarcia tej nieutwardzonej drogi i poprowadzenie tamtędy aut jadących do centrum, mieszkańcy zaczęli protestować. Powstała więc alternatywa: puścić ruch wzdłuż wiaduktu, ulicą Pełczyńskiego. Samochody jadące do centrum nie musiałyby się ściskać pod wiaduktem z innymi. Ale również tutaj pojawiły się protesty, nikt przecież nie chce pod oknami swojego domu sznura kopcących i pędzących aut.
Nowa droga
Powstał właśnie kolejny pomysł i... tym razem najprawdopodobniej będzie się cieszył akceptacją całej dzielnicy. Na ulicy Wodzisławskiej, w połowie drogi między wiaduktem a skrzyżowaniem z sygnalizacją świetlną, znajduje się autokomis. Pomysł jest taki, by na tej właśnie wysokości, a w stronę ulicy Młyńskiej, pobiegła całkowicie nowa droga, której ślad istnieje już zresztą w planach zagospodarowania przestrzennego. Radny Franciszek Kurpanik, który najpierw wyszedł z inicjatywą puszczenia ruchu przez ulicę Pełczyńskiego, teraz wycofuje się z pierwszego pomysłu. – Pełczyńskiego mogłaby być otworzona chociaż na czas modernizacji Wodzisławskiej, ale z pewnością nie na stałe. Ta nowa droga natomiast nie powinna sprowokować żadnych protestów, bo w jej pobliżu nikt nie mieszka – ocenia radny, który napisał w tej sprawie list do władz miasta.
Zgoda mieszkańców
Za nową drogą opowiadają się również władze dzielnicy. – Mieszkańcy ulicy Pełczyńskiego protestowali, bo mają już wystarczający hałas i drgania spowodowane przejeżdżającymi w pobliżu pociągami. Ale jeśli chodzi o tę nową drogę: jesteśmy całkowicie za. Sam pomysł powstał już jakieś 10 czy 15 lat temu, teraz się jedynie do niego wraca. Ale to dobre rozwiązanie, część tamtych gruntów należy do miasta, nie byłoby więc wielkich problemów z wykupami – przekonuje Ireneusz Jajko, przewodniczący zarządu dzielnicy Zamysłów, który również wystosował w tej sprawie pismo do władz miasta.
5 milionów i czas
Ze względu na parametry techniczne, zarówno pomysł otwarcia ulicy Jagodowej, jak i Pełczyńskiego, urzędnicy wyrzucili do kosza. A co do całkowicie nowej drogi, magistrat liczy właśnie, ile ta mogłaby kosztować. Wstępne szacunki sięgają 5 milionów złotych! „Prezydent na bieżąco analizuje informacje i materiały w sprawie odciążenia ulicy Wodzisławskiej i z pewnością podejmie konkretną decyzję. Trzeba jednak pamiętać, że mówimy tu o szeroko rozumianych planach rozwoju miasta i wizji rozwoju Rybnika w przyszłości” – informuje Krzysztof Jaroch, rzecznik prasowy, dając do zrozumienie, że na decyzję trzeba będzie jeszcze długo poczekać.
Ścieki na oczach
Kurpanik apeluje do prezydenta, by ten podszedł poważnie do problemów komunikacyjnych nie tylko na ulicy Wodzisławskiej, ale i w całym mieście. – Musimy rozpocząć energiczne prace nad stworzeniem projektów, których realizacja rozwiązałaby nasze problemy komunikacyjne. Od kilku lat za słowami nie idą czyny, nie została wybudowana ani jedna nowa droga. Hasło „kanalizacja sanitarna” kompletnie zasłoniło prezydentowi oczy – krytykuje opozycyjny radny.
Krystian Szytenhelm