Jedni pytają, inni zasypiają
Grad pytań spadł na wójta Stanisława Gembalczyka na ostatniej sesji rady gminy. Podczas, gdy niektórym radnym zamykały się powieki, inni zasypywali wójta interpelacjami. – To chyba najdłuższe interpelacje w historii – narzekał wójt.
Serię pytań rozpoczął wiceprzewodniczący Tadeusz Frydecki. – Dobrze by było zrobić jakiś szkic, aby było wiadomo, które ulice należą do których zlewni – zwracał się do wójta radny. – Zdajemy sobie z tego sprawę. Pracownicy naszych służb mieli ostatnio z tym problem, gdy doszło do zalania jednego z domów – przyznał wójt Gembalczyk. Kolejno radni pytali wójta o stan budynków i dróg w gminie. Interpelacje i zapytania zgłaszali wszyscy radni. – To chyba najdłuższe interpelacje w historii – narzekał wójt. Sesja trwała i trwała, niektórym radnym ciężkie powieki zsuwały się po oczach. Niektórzy postanowili opuścić salę.
Najdłuższą serię puściła w stronę szefa urzędu radna Teresa Dyrbuś. Wyliczenie pytań zajęło radnej ponad 20 minut. Poruszała sprawę nowych zatrudnień w gminie, niedokończonych kanalizacji, stanu dróg gminnych. – Ulica Tulipanowa, czy nie można tam wysypać tłucznia? To ja przyniosę mapę i pokażę, gdzie jest granica tej drogi, należąca do gminy – oznajmiła radna. Świadomość natłoku zajęć, jakie będą czekać wójta z powodu zapytań, nieco go przeraziła. Szef urzędu postanowił zainterweniować . – Pani sprawy wchodzą w status Zarządu Gospodarki Komunalnej. Nie jestem skrzynką przesyłową. Jak pani myśli, ja będę musiał przez dwa tygodnie te rzeczy przekazywać. – No to proszę bardzo, skoro to tyle czasu zajmuje – ripostowała radna. – Nie, nie będę, bo nie mam czasu – skwitował wójt. Po ponad godzinie, pytania radnych wyczerpały się. Małgorzata Rduch, przewodnicząca rady nie kryła zadowolenia zamykając sesję.
Łukasz Żyła