Pójdziemy na bezrobocie
Autostradowych perypetii mieszkańców Szczejkowic ciąg dalszy.
Dworzec autobusowy, czyli samo serce Szczejkowic. Spojrzeć w lewo, spojrzeć w prawo, nic się nie dzieje. Prawie jak w polskim filmie. Ot, wakacyjna laba – można by się ucieszyć. Jednak mieszkańcom nie jest do śmiechu.
Ten pozornie „błogi” spokój zafundowała im Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Powód? Prace przy budowie autostrady A1 Bełk – Świerklany i zamknięcie przebiegającej przez Szczejkowice drogi 924 (ul. Gliwicka), najkrótszego połączenia z Czerwionką – Leszczynami.
O tym, że mieszkańcy dowiedzieli się o jej zamknięciu właściwie przez przypadek i że zlekceważono ich postulaty o wybudowanie by–passa, czyli obejścia umożliwiającego ruch obok wyłączonego odcinka, pisaliśmy już dwa tygodnie temu („Będziemy blokować ruch” TR 14 lipca 2009). Sprawa ma kolejny aspekt.
Przymusowe wakacje
Zamknięcie drogi oznacza straty dla właścicieli sklepów i firm przy niej funkcjonujących. – To jednak jest droga przelotowa i zatrzymywały się samochody, ludzie wstępowali na zakupy. Teraz siedzę i właściwie zastanawiam się, czy zamknąć już sklep, czy może jeszcze ktoś zajrzy. Tak jest odkąd zamknęli drogę – mówi Barbara Dyrda ze sklepu spożywczego przy szczejkowickim dworcu. – W ubiegłym roku mówiono nam, że potrwa to miesiąc. Tyle to można przetrwać bez problemu, ale decyzją wojewody drogę zamknięto z dnia na dzień i możliwe, że nawet na cały rok. A my mamy to znieść dla dobra autostrady – dodaje Ryszard Bluszcz, sołtys Szczejkowic. – Trzeba wybudować autostrady, wszyscy to u nas rozumieją, ale nie tak – podkreśla Dyrda. – W sklepie mniej się trzęsie, bo mniej ciężarówek przejeżdża – żartuje Adam Makselon, właściciel znajdującego się nieopodal sklepu. Po chwili dodaje już poważniej: – Niestety nałożyły się na siebie kryzys, okres wakacyjny i zamknięcie drogi. Zaczynamy to odczuwać. Ile wytrzymają? – Okaże się. Jak nie, to zamkniemy sklep i pójdziemy na bezrobocie. Czy to bardziej opłaca się gminie? – pyta jego żona Barbara. W podobnej sytuacji są także właściciele firm m.in. zakładu samochodowego, stolarni. Mowa o zagrożonych 50 – 60 miejscach pracy.
Ktoś musi zapłacić za straty
Mieszkańcy nie zamierzają jednak siedzieć z założonymi rękoma. Jak tylko skończy się ten miesiąc, oszacują straty. – Potem wystąpimy do pana burmistrza o ich wyrównanie. Przedsiębiorcy mogliby być zwolnieni z płacenia podatków lub ich wysokość mogłaby być niższa, tak samo opłaty za dzierżawę – proponuje sołtys. – Wcześniej płaciłam za dzierżawę około 190 zł na kwartał. Od kwietnia tego roku stawka skoczyła do 244 zł za miesiąc. Jeżeli dochody będą spadać w takim tempie to czarno to widzę. Bardzo pomogłaby taka ulga – przyznaje Dyrda. – To są utracone korzyści. Na pewno nie zostawimy tych ludzi bez pomocy. Nie możemy dzisiaj nic deklarować, bo nie wiemy, jakie są nasze prawne możliwości. Pochylimy się nad tym problemem na najbliższej sesji rady 28 sierpnia – zapewnia Andrzej Raudner, zastępca burmistrza Czerwionki – Leszczyn. Sołtys Szczejkowic zapowiada też, że będzie walczyć z wykonawcą o zadośćuczynienie, ponieważ nie udało mu się zrobić obejścia. – Znam przykłady z budowy autostrady wielkopolskiej, gdzie ludzie w podobnej sytuacji wywalczyli takie zadośćuczynienie. Przecież każdy mieszkaniec, który pojedzie codziennie objazdem do Czerwionki przez Rybnik, nadłoży 8 kilometrów. Traci więc czas, benzynę. A mam tu rodziców, którzy po wakacjach będą musieli tym objazdem wozić dzieci do przedszkola, a potem jechać do pracy do Żor – opisuje Bluszcz.
Co tam, głupie wieśniaki
Na razie ruch jest nieco mniejszy, ale i tak co rusz w okolice dworca docierają samochody z tablicami rejestracyjnymi z odległych miejsc w Polsce. – No tak, kolejny, który pomylił drogę, bo objazd jest źle oznakowany – kwitują mieszkańcy. Zaledwie kilka dni temu udało im się wywalczyć, żeby na drodze na Palowice pojawił się znak zakazujący jazdy samochodom powyżej 3,5 tony. – Objazd dla ciężarówek wytyczono przez Rybnik, Przegędzę i Stanowice. Z tej drogi mogą korzystać tylko osobówki, ale zakaz jest łamany. Wczoraj jechał tedy TIR, zahaczył podwoziem i wyciekała ropa – opowiada sołtys. Jego determinacja jest ogromna. Wprawdzie mieszkańcy Szczejkowic przegrali walkę o drogowy by–pass, ale nie zamierzają bezczynnie patrzeć jak budowa autostrady rujnuje ich domowe budżety. – Wszędzie można było zrobić obejście, a u nas nie. Może w ogóle o tym nie pomyśleli? Co tam, jakaś taka wieś, co oni będą chcieć, głupie wieśniaki – kwituje Barbara Dyrda. – Nie chcemy robić zadymy jak kupcy z Warszawy i mamy nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby – dodaje Barbara Makselon.
Beata Mońka