Gdy kończą pracę, idą ratować życie
Musimy interweniować na każdej imprezie – mówi Zbigniew Polański, społeczny ratownik.
Zaprawiony w ratowaniu życia Rybnicki Sztab Ratownictwa obchodzi wkrótce jubileusz 12-lecia swojej społecznej służby. Ich umiejętności doceniają już nie tylko w Rybniku. Wrócili właśnie z IX Ogólnopolskich Letnich Igrzysk Olimpiad Specjalnych. Mają jeszcze ambitniejsze plany, jednak przyznają, że ich karetkę trzeba by najpierw doposażyć.
Społeczni ratownicy
Rybnicki Sztab Ratownictwa to grupa społeczników, którzy służą pomocą przedmedyczną na różnych imprezach. Działają już od 12 lat. Swój „bojowy chrzest” przeszli podczas powodzi z 1997 roku. Sztab liczy obecnie 15 członków, ale drugie tyle stara się o wpisanie do tego szacownego grona. – By działać w Sztabie, trzeba najpierw ukończyć kurs pierwszej pomocy przedmedycznej. No i liczy się też praktyka, bo musimy przecież wiedzieć, na co tę osobę stać – tłumaczy Zbigniew Polański, szef RSR. – Wstąpiłam do Sztabu za namową kolegów. Nie opuściłam jeszcze żadnej obstawy. Chcę pomagać innym – zdradza Sylwia Dyla, uczennica studium ratownictwa medycznego. Do Sztabu należą więc uczniowie szkoły medycznej czy pracownicy pogotowia, ale także ludzie zawodowo w ogóle z tym nie związani, jak górnicy, kierowcy.
Zabezpieczać to zaszczyt
Tych oddanych ratownictwie ludzi spotkać można najczęściej na masowych imprezach. – Obstawiamy wiele miejskich imprez, organizowanych przez MOSiR, RCK czy urząd miasta. Interweniowaliśmy na przykład podczas ostatnich Dni Rybnika. Pod koniec bitwy kabaretowej zdarzył się przypadek padaczki. A na rynku spadł na chłopca telebim. Na szczęście zdołał odskoczyć. Ale na każdej obstawie coś się zdarza. Najczęściej są to omdlenia, bo to przecież imprezy masowe. Prócz tych rybnickich, obstawiamy i inne, jak Rajd Wisły, imprezy żużlowe w różnych częściach kraju... – wymienia Polański. – W okresie letnim wyjeżdżamy średnio co dwa tygodnie. Obstawiamy również mecze ligowe RKM, ale to już nie tylko dla służby, ale i dla przyjemności – śmieje się Łukasz Reck – ratownik i kierowca karetki, który zawodowo jeździ autobusami komunikacji miejskiej. – Ostatnio wróciliśmy z Kielc, z IX Ogólnopolskich Letnich Igrzysk Olimpiad Specjalnych. Było tam ponad tysiąc zawodników, do tego mnóstwo wolontariuszy i służby organizacyjne. Obsługiwaliśmy tę imprezę w 40 ratowników, w tym 4 lekarzy. Zabezpieczać taką imprezę to dla nas zaszczyt. Robimy to oczywiście za darmo, ale za to z wielką satysfakcją.
Trzeba doposażyć
W ubiegłym roku ratownikom udało się pozyskać karetkę. – Otrzymaliśmy ją ze szpitala w Raciborzu. Trzeba ją było doprowadzić do użytku, kosztowało nas to 11 tysięcy złotych. Całość udało nam się nazbierać na różnych pokazach. Chcielibyśmy ją teraz dodatkowo doposażyć. Będziemy się znów starali zarobić na to pokazami. Cały czas pomaga nam Apteka pod Lwem, która daje bandaże, tabletki... wszystko, co potrzebujemy. Jeszcze nigdy nam nie odmówili – chwali współpracę szef sztabu.
Krystian Szytenhelm