Wysadził sąsiadów w powietrze
W piątkową noc mieszkańców Boguszowic ze snu wyrwała potężna eksplozja. Zamroczony alkoholem Krzysztof W. próbował podpalić mieszkanie swojej znajomej. Przez otwarte okno wrzucił do mieszkania pojemnik z łatwopalną substancją. Wybuch był na tyle silny, że z mieszkania wyleciały okna i drzwi z framugą. To cud, że mieszkańcy uszli z życiem. W poniedziałek Sąd Rejonowy w Rybniku aresztował 30-latka na okres trzech miesięcy.
Lokatorzy bloku przy ulicy Józefa Elsnera w Boguszowicach na długo zapamiętają noc z 17 na 18 lipca. Przed godziną 22.00 w budynku doszło do potężnego wybuchu. Fala uderzeniowa wyrwała drzwi wejściowe do mieszkania, na ulicę poleciały odłamki szyb.
Mieszkańcy Boguszowic w pierwszym momencie myśleli, że u lokatorów na parterze wybuchł gaz. – Na klatce schodowej było pełno dymu. Unosił się również dziwny zapach, jakby rozpuszczalnika. – Myśleliśmy, że to lakierowane meble się palą w mieszkaniu – wspomina jedna z lokatorek. Lokatorzy wezwali straż pożarną oraz pogotowie gazowe. Z bloku ewakuowano wszystkie rodziny. – Szybko okazało się, że wybuchu nie spowodował gaz – wyjaśnia sierżant Paweł Ściborski z rybnickiej policji. – Ktoś wrzucił do mieszkania pojemnik z łatwopalną substancją. Zapłon był tak gwałtowny, że przypominał wybuch – dodaje. Na miejsce wysłano policjantów z wydziału kryminalnego oraz przewodnika z psem tropiącym. Szybko wytypowano mężczyznę, który mógł mieć związek ze zdarzeniem. – Zatrzymanie było tylko kwestią czasu. 30-letni mieszkaniec Rybnika, którego podejrzewamy o dokonanie podpalenia, był nietrzeźwy. Odmówił badania alkomatem, więc pobrano mu krew do badań – mówi Ściborski. Jak się dowiedzieliśmy w mieszkaniu mieszkała 22-letnia kobieta. Lokatorka na szczęście nie przebywała w lokalu kiedy wrzucono tam swojego rodzaju „koktajl Mołotowa”. Pomiędzy podejrzanym a kobietą doszło do nieporozumień na tle osobistym. – Zatrzymany jest osobą żonatą, bez stałego miejsca zatrudnienia. Jak ustaliliśmy, groził mieszkance Boguszowic przez telefon, wysyłał również sms-y z pogróżkami – wyjaśnia Jacek Sławik, szef Prokuratury Rejonowej w Rybniku. W poniedziałek Krzysztof W. został doprowadzony przed oblicze rybnickiego sądu. Sędzia zadecydował o zastosowaniu wobec podejrzanego aresztu na okres trzech miesięcy. W mieszkaniu spłonęło wyposażenie salonu o wartości 5 tysięcy złotych. Mężczyzna będzie odpowiadał za groźby oraz zniszczenie mienia o znacznej wartości. Teraz grozi mu pięć lat więzienia. – Niewykluczone, że mężczyzna usłyszy kolejne zarzuty. W chwili obecnej czekamy na opinię biegłego, który ma orzec, czy pożar, do którego doprowadził Krzysztof W. zagrażał innym lokatorom bloku. Jeśli tak, za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób może spędzić w więzieniu nawet 10 lat – dodaje prokurator.
(acz)