Podróże dalekie i bliskie
W Rybniku odbył się I Festiwal Podróżników „Rozjazdy 2009”.
– Nie jestem podróżnikiem. Wyjazdy to dla mnie duży kłopot i bynajmniej nie są dla mnie przygodą w duchu „Pożegnania z Afryką” – przyznał dr Maciej Kurcz, antropolog, wieloletni badacz Sudanu.
Badacz zaprosił uczestników festiwalu na wyprawę do Dżuba â – miasta w południowym Sudanie, gdzie przyglądał się życiu codziennemu mieszkańców i zachodzącym przemianom. – Nie lubię podróżować, ale każdy wyjazd to dla mnie przełamywanie własnych ułomności i perwersyjna radość, że dam radę – wyznał po spotkaniu. A co innych gna na krańce świata? – Może potrzeba silnych przeżyć? A może chodzi o potwierdzenie stereotypów – zastanawia się badacz. Z długą listą stereotypów mierzył się Paweł „Wróbel” Wróblewski, który wyruszył na rowerową wyprawę po Afryce. – Mieli ze mną zasadniczy problem. Rower to środek transportu biedoty, a biali są wciąż postrzegani jako bogacze – śmieje się podróżnik. Do Afryki pojechał z zamiarem odnalezienia współczesnej sztuki. Odkrył znacznie więcej. Zobaczył kontynent pełen kontrastów, wielkiej biedoty i ogromnych pieniędzy. Mali przywitało go muzyką, kolorami i uśmiechami pięknych kobiet, zaś w Nigerii uzbrojeni żołnierze i nocna strzelanina. W Kamerunie uwierzył w czary. W Togo został okradziony, stracił też notatki z podróży i zdjęcia. Mimo to po powrocie do kraju udało mu się zebrać wspomnienia z wyprawy. – Nie każdy może wyruszyć na taką wyprawę. Dzięki książce „Do ciepłych krajów” może poznać wiele odległych miejsc. Jej siłą jest to, że jest połączeniem powieści podróżniczo-przygodowej z reportażem – zauważa wydawca Piotr Mielcarek. Autor zamierzał podróżować po Afryce trzy lata. Jednak zmienił plany, gdy spotkał Chantal, absolwentkę Akademii Sztuk Pięknych w Kinszasie. Dzisiaj jest jego żoną, a Paweł Wróblewski rozpoczął zupełnie nową podróż. – Gdy byłem chłopcem powtarzałem, że kiedyś pojadę do Afryki i przywiozę sobie stamtąd żonę – śmieje się. Z kolei ojciec Chantal, która urodziła się i przez kilkanaście lat mieszkała w Belgii, robił doktorat w Polsce. Wymarzył sobie polskiego zięcia. Ten zjawił się na rowerze. I jak tu nie wierzyć w magię? Na razie małżeństwo mieszka w Polsce. – Kraj mi się podoba, ludzie trochę mniej. Niestety, jesteście rasistami – ocenia Chantal. Uczestnicy festiwalu mieli też okazję odwiedzić najgłębszy kanion na świecie i wyruszyć na najwyższe szczyty. – Góry są jak system zero – jedynkowy, obnażają nasze wyobrażenia o nas samych. Za to je kocham i nienawidzę – mówił Jacek Teler, filozof, terapeuta i alpinista. – Nasze stowarzyszenie powstało po to, by organizować takie imprezy jak ta. Ale liczymy też, że będzie nam łatwiej zdobyć fundusze na wyprawy i najróżniejsze szkolenia – opowiada Bartek Klocek, prezes Stowarzyszenia Podróżników „Mahakam”, które w organizacji festiwalu wsparła Grupa „Rosynant” z Raciborza. Rybnickie stowarzyszenie zainaugurowało działalność w lutym tego roku, organizując zawody wspinaczkowe. Planują też wyprawy do Iranu i na Litwę, a w wakacje będą na obozach w Wiśle organizować podopiecznym OPS wyprawy w góry. Mają też nadzieję, że Festiwal Podróżników stanie się imprezą cykliczną, przyciągającą tych, którzy kochają podróże. – Dla nas nie jest najważniejsze to, czy ktoś odwiedza bardzo odległe miejsca, czy jedzie w Sudety. Ważne, że realizuje jakiś swój plan. Ja zawsze powtarzam: Chcesz gdzieś jechać, to jedź, a nie gadaj, że chcesz jechać – podsumowuje Klocek. – Choć podróżować można także nie ruszając się z fotela, bo podróż to przede wszystkim stan umysłu – dodaje Wróblewski. Na zakończenie pierwszej edycji festiwalu na wyprawę w świat muzyki indyjskiej zaprosił uczestników Tomasz Osiecki, grający na sitarze. Pierwsza część imprezy odbyła się w DK Chwałowice, druga w Jazz & Rock Pub Paleta.
Beata Mońka