Tygiel rozmaitości – potomkowie działalności „Noł nejm”
Dawno dawno temu...
Niektóre gazetki, jakie prezentowaliśmy już na łamach TR, powstały na kanwie naszego konkursu. Tygielnik” ma jednak o wiele dłuższe tradycje. – Wychodzimy, z kilkoma małymi przerwami, od 1990 roku. Pierwszym redaktorem naczelnym został Marian Błaszczok, który jest teraz... księdzem! Właśnie z tego środowiska wyszła inicjatywa stworzenia młodzieżowej gazety ogólnorybnickiej. Współtworzyli to wtedy uczniowie z I, II, V LO, a także wychowankowie sióstr urszulanek. Gazeta nazywała się „Noł Nejm” i zajmowała się tym ekipa, która założyła potem ten słynny kabaret. Tam byli wtedy bardzo ciekawi ludzie. Wyszły chyba ze trzy numery. Wszystko się niestety rozbiło o pieniądze – żałuje Waldemar Wollny, opiekun redakcji.
Info i poezja
Ale „Tygielnik” nadal istnieje i ma się całkiem dobrze. – Założenie jest takie, że to gazetka informacyjna – tłumaczy Wollny. „Tygielnik” skupia się więc przede wszystkim na życiu szkoły. – W ostatnim numerze pisałam o castingu do pojedynku na słowa, halloween. Ogólnie zajmuję się tematyką życia szkoły. A poza tym? Chciałabym się dostać na architekturę. Interesuje mnie rysunek, malarstwo – wymienia Basia Mazurkiewicz. Siedząca obok niej dziewczyna uśmiecha się. – Jest moją muzą. Gdy robię zdjęcia, zawsze podsuwa mi ciekawe pomysły – cieszy się Asia Mrozek, przyjaciółka Basi.
Fotoreporterów od groma
Redakcja liczy około 10 osób, z tego aż 6 zajmuje się fotografią. I to nie tylko w ramach gazetki. Redakcyjni fotoreporterzy należą równocześnie do kółka fotograficznego. – To jest prawdziwa pasja. Wolny czas najchętniej poświęcam właśnie temu. Kiedyś kręciły mnie krajobrazy. Ostatnio bardziej zainteresował mnie portret, postać na zdjęciu – dzieli się swoimi zainteresowaniami Tomasz Kubasa. Jego redakcyjny kolega kieruje obiektyw swojego profesjonalnego sprzętu na inne tematy. – Ja wolę zdjęcia sportowe albo fotoreportaże – zdradza Łukasz Sojka.
Nadworny poeta
Ta gazetka nie żyje jednak samą informacją. – Mamy oczywiście także kącik języka angielskiego i poezji – tłumaczy Kamila Kraszewska. Jeśli mowa o poezji, wszystkie oczy zwracają się w stronę jednej z dziewczyn. – Od dwóch lat piszę różne wiersze. W ostatnim numerze pojawił się jeden o tragedii w Biesłanie. Lubię poezję Miłosza i Szymborskiej – zdradza Magda Ledwoń. – To nasz etatowy poeta – śmieje się Kraszewska, jej nauczycielka.
Tygiel rozmaitości
Członkowie redakcji mają wiele różnych zainteresowań, ale łączy ich wspólna chęć tworzenia gazetki. – „Tygielnik” przyciąga osoby o szczególnej wrażliwości. Uczniowie interesują się plastyką, fotografią, architekturą... a przy okazji opisują te zainteresowania – uśmiecha się do swoich podopiecznych Wollny. Mają więc wiele zainteresowań i wiele pomysłów na życie. – Poprzez takie pisanie relacji z wycieczek można sobie dobrze wyćwiczyć pióro. Lubię pisać. Ciekawe doświadczenie z tym konkursem – mówi Ania Drabiniok.
Socjotechnika
Reklamy chyba nie trzeba ich już uczyć. „Tygielnik”, mimo że nie jest bezpłatny, rozchodzi się całkiem przyzwoicie. – Stosujemy sprytne zabiegi socjotechniczne. U nas kolportażem zajmują się... dziewczyny – uśmiecha się Wollny. Basia i Asia sprzedają nawet i po 100 egzemplarzy. – Jeden kosztuje 50 gr, ale to różnie z tym bywa. Jeden klient chciał ostatnio za te pieniądze wziąć aż cztery gazetki – dziwią się zachłanności niektórych uczniów dziewczyny.
Krystian Szytenhelm