Wsiąść do pociągu byle jakiego
Nie zdziwmy się, jeśli czekając na peronie na pociąg nie doczekamy się go w ogóle. Niektóre po prostu nie jeżdżą, a na które pociągi warto czekać, wie tylko pani kasjerka.
O tym, że standardy podróży Polskimi Kolejami Państwowymi daleko odbiegają od norm europejskich, i to nie tylko tych zza zachodniej, ale też tych zza wschodniej granicy, wiemy, niestety, bardzo dobrze. Dworce pamiętające jeszcze czasy PRL. Zatłoczone, wiecznie spóźniające się pociągi, brudne toalety. Polskie pociągi, jakie są, każdy widzi. Póki są.
Pociąg widmo
Rybnik, godzina 5.40. Zgromadzeni na dworcu podróżni, oczekujący na pociąg pospieszny do Warszawy, zaczynają się niecierpliwić. W informacji Adam Smiatek, który tego dnia wybierał się do stolicy, słyszy krótką odpowiedź: – Takiego pociągu nie ma. – Jeszcze wczoraj wieczorem sprawdzałem elektroniczny rozkład jazdy na stronie pkp.pl. Przezornie sprawdziłem godzinę odjazdu pociągu z Raciborza, godzinę, o której zatrzymuje się w Rybniku, i o której przyjeżdża do Warszawy. Wszystko się zgadzało. Zresztą to już nie pierwszy raz zdarzają mi się takie przygody. Przez trzy lata jeździłem do Wrocławia na studia, więc jestem przyzwyczajony – mówi rozgoryczony Smiatek. Oprócz Adama na peronie czekało kilkunastu podróżnych, wśród nich studenci, ludzie wybierający się do pracy. Kasjerka spokojnie oznajmia, że taki pociąg nigdy nie jeździł, nie rozumie zamieszania. – Rozkłady zmieniają się chyba co tydzień. To całkowity chaos – kwituje Dawid Dragon, który także chciał się dostać tego dnia do Warszawy. Niestety wybrał niewłaściwy pociąg.
Strona PKP nie od PKP
Poddenerwowani, wyczekujący podróżni, żądają wyjaśnień. – Rozkład zawsze sprawdzam w internecie, ponieważ po zmianach związanych z robotami, na stacjach jest zamieszanie. Zresztą jeżdżę też ze stacji Rybnik Rymer, gdzie w ogóle nie ma rozkładu. A odnaleźć się w tym wszystkim na dworcu w Katowicach, to znaczy poczekać na kolejny pociąg – narzeka Beata Matuszek, studentka z Katowic. Dlaczego kilkunastu podróżnych czekało na pociąg, którego nie ma? Ponieważ, jak o dziwo poinformowała kasjerka na stacji w Rybniku, korzystali z rozkładu jazdy znajdującego się na internetowej stronie www.pkp.pl, która nie jest oficjalną stroną PKP. – Co za bzdura. Pierwszy raz słyszę, że nie jest to oficjalna strona PKP! – dodaje oburzona Matuszek.
Nie można dotrzeć do każdego
W związku z modernizacją torów na odcinku od Katowic Ligoty do Orzesza Jaśkowic, na tym odcinku funkcjonuje komunikacja zastępcza, a z Rybnika do Katowic jedzie się przez Tychy. Dodatkowo ostatnimi czasy prowadzono także prace na odcinku Rybnik – Sumina. O wszystkich zmianach pociągów można dowiedzieć się jedynie przy kasie. A jadąc przykładowo z Katowic do Niedobczyc, na zastępczą komunikację autobusową z Rybnika do Niedobczyc trzeba było czekać prawie dwie godziny! – Dotrzeć z informacją do poszczególnych pasażerów indywidualnie jest wręcz niemożliwe, w związku z tym staramy się to uczynić w najbardziej dogodny sposób, czytelny dla pasażera i możliwie dostępny, dokonujemy przede wszystkim zmian w elektornicznych rozkładach jazdy. Jest to dostęp najbardziej rozpowszechniony, w końcu żyjemy w dobie elektroniki, w dobie komputerowej – objaśnia Krzysztof Radomski, wicedyrektor Przewozów Regionalnych PKP w Katowicach. I dodaje: – Oczywiście strona pkp.pl jest oficjalną stroną PKP.
Człowiek jest omylny
– Na przystankach nieobsadzonych nawet, jak wywieszamy rozkłady jazdy, to zaraz są dewastowane przez samych podróżnych. Jeśli wywieszamy zmiany, to także są kradzione, niektórzy zabierają sobie rozkład dla siebie. Dlatego podróżni muszą korzystać z informacji megafonowej. A poza tym warto kilka godzin przed podróżą zasięgnąć informacji, albo w punkcie stacjonarnym, albo w elektronicznym rozkładzie jazdy – komentuje sprawę Radomski. Skąd więc te pomyłki na internetowej stronie PKP? – Przyjmujemy informacje od podróżnych i w każdym przypadku sprawdzamy to, i staramy się te błędy usuwać. Człowiek jest istotą omylną. Nie dokonuje tego żaden system komputerowy, więc zdarzają się przypadki, gdzie następuje omyłkowe wpisanie czy numeru pociągu, czy godzin, czy okresu zamknięcia dla danego pociągu – wyznaje Radomski. Tak więc pozostaje nam dzwonić na stacje (o ile ktoś odbierze) lub stać na peronie i czekać na najbliższe połączenie...
Łukasz Żyła