Czy Kłokocin zniknie z mapy Rybnika?
Uchwalono nowe granice niektórych dzielnic. Szczególnie zaciekłe są znów spory terytorialne między Boguszowicami a Kłokocinem.
Sitwa
Sprawa granic rozegrała się na ostatniej sesji rady miasta. Najpierw była zgoda co do tego, że radni powinni głosować za projektami uchwał, jakie wyszły z komisji samorządowej. Inaczej rozpętałyby się spory terytorialne między radnymi z różnych dzielnic. – Wszystko przebiegało sprawnie, ale Mura się wtrącił. 1/5 ziemi nam zabrali i oddali na rzecz Boguszowic. To jest sitwa. Odbieram to jako atak na moją osobę – skarży się Stanisław Stajer, radny z Kłokocina.
Od krzyża
Odrzucona przez radnych nowa granica między Kłokocinem a Boguszowicami była tak naprawdę granicą... starą! Niektórzy mieszkańcy Kłokocina i dzisiaj jeszcze wspominają dawny punkt graniczny. – Od krzyża jest nasze – mówią. Odrzucona uchwała miała przywrócić dawny podział. Jan Mura (radny Boguszowic Starych) nie zgodził się na ten projekt, bo oznaczałoby to straty dla jego dzielnicy. Rozpętały się utarczki słowne. Nowe granice nie zostały przyjęte. – Odebraliście 1/5 Kłokocina do tych pazernych Boguszowic. Dziękuję wam za to – żalił się po zakończonym głosowaniu Stajer.
Niech biorą wszystko!
Kłokocin stracił na rzecz Boguszowic nie tylko 1/5 terytorium (w tym: strefę przemysłową w pobliżu lotniska w Gotartowicach), ale także Przedsiębiorstwo Transportu Kolejowego i Gospodarki Kamieniem (obecnie: PCC Rail Rybnik). To zakład, który zatrudnia ponad 1100 osób i odnotowuje przychody rzędu 250 milionów złotych. – A niech wezmą jeszcze i kościół, i szkołę. Po co w ogóle Kłokocin ma istnieć?! – pyta zrezygnowany Stajer.
Jak nie wiadomo...
Im pewnie chodzi o pieniądze – zastanawiają się mieszkańcy, którzy przynależeli dawniej do Kłokocina, a teraz mieszkają w granicach Boguszowic Starych. I mają rację. – Dla dzielnicy zawsze są profity z takiego zakładu. Jeżeli idzie się do prezydenta z jakąś inicjatywą, ten najpierw sprawdza, ile dzielnica przynosi dochodów. Od tego oczywiście zależy jego wsparcie. Teraz PCC, które płaci duże podatki, jest w Boguszowicach. Tak samo ze strefą przemysłową, w której mają w przyszłości powstać Zakłady Nowoczesnej Technologii – załamuje ręce radny Kłokocina.
Mieszkańcom nie zależy
Ci sami mieszkańcy, którzy od razu domyślili się o powód tych sporów terytorialnych, w całą sprawę słabo się angażują. – Mnie to nic nie obchodzi, jak te granice przestawiają. To, że mieszkam w Boguszowicach, i tak mi nic nie da. Najważniejsze, by dokumentów nie zmieniać. Mieszkam w Rybniku i tyle – odcina się od sporów terytorialnych Leonard Potysz. Gdyby projekt zmiany granic został przyjęty, pan Leonard znów byłby mieszkańcem Kłokocina. Nie interesują go spory graniczne o tyle, o ile nie wiąże się to ze zmianą dokumentów. Jest więc zadowolony, że nie doszło do przeniesienia granicy, czego chciał Stajer.
Małpice i bugry są nasze
Także mieszkańcy rdzennych Boguszowic słabo interesują się tym sporem, ale nie życzą sobie zmiany granic. – Jestem młody, ale jak pamiętam, zawsze się mówiło, że Boguszowice są do mostu. Teren przed nim nazywają małpicami. Natomiast te bagna koło zakładu to bugry. W Boguszowicach tak te tereny nazywamy, więc w świadomości mieszkańców jest to część naszej dzielnicy – analizuje Michał Dyduch, młody mieszkaniec Boguszowic.
Nic się nie zmieni
Inaczej do sprawy podchodzą politycy. – PCC dotuje nasz klub sportowy. Pomagali nam budować boisko. Nasza Ochotnicza Straż Pożarna też ma z tym zakładem porozumienie. Robią im usługi kontrolne i w razie czego pierwsi gaszą pożar. Co teraz będzie z tym wszystkim? – zastanawia się Stajer. Jak się dowiedzieliśmy, PCC Rail Rybnik nadal będzie dbało o najbliższe zakładowi otoczenie. Przesuwanie granic między poszczególnymi dzielnicami niczego tutaj nie zmieni.
Separatyzm?
Temperatura dyskusji podczas sesji podskoczyła i do głosu doszły emocje. W pewnym momencie Stajer insynuował, że Kłokocinowi lepiej byłoby poza granicami Rybnika. Po sesji wypowiadał się mniej stanowczo. – Prezydent nie dba o naszą dzielnicę. Można odnieść wrażenie, że zależy mu na tym, by się nas pozbyć. Boguszowice mają wyasfaltowane ulice, nowe chodniki, a Kłokocin jest zostawiony samemu sobie. Jak nie wyremontują starego wiaduktu, będziemy jeździli do Rybnika przez Żory! To miasto zresztą prześciga nas na każdym kroku. Wiele osób woli tam jeździć na zakupy czy na targowisko. Mnie się Żory bardziej podobają. U nas jest chaos – mówi Stajer.
Krystian Szytenhelm