Zmarznięci rybniczanie
– Na dworze jest chyba cieplej, niż u nas w domu – przyznaje w środę przed południem Józef Dzieńkowski, mieszkaniec osiedla Dworek. Od kilku dni w podobnej sytuacji jest wiele rybnickich rodzin.
– Gorzej mają ludzie z małymi dziećmi – zauważa Daniela Dzieńkowska, żona pana Józefa. Jak sobie radzą? – Dogrzewamy mieszkanie piecykiem elektrycznym, zakładamy ciepłe swetry i skarpety, a w nocy śpimy pod pierzyną i w grubych piżamach – wyliczają. Nawet codzienne gotowanie staje się o wiele przyjemniejsze. – Jak gotuję obiad to przynajmniej w kuchni jest cieplej. Za chwilę wstawię ciasto do piekarnika, to też przy okazji trochę się ogrzejemy – śmieje się pani Daniela, choć zimne kaloryfery to raczej powód do irytacji. Jednak państwo Dzieńkowscy starają się zachować spokój. – Cóż przyjdzie z nerwów? – podsumowują. Lecz przyznają, że korzystanie z piecyka elektrycznego to dość kosztowne rozwiązanie dla budżetu dwojga emerytów. Już wiedzą, że muszą się uzbroić w cierpliwość, bo w ich domu sezon grzewczy zacznie się kilka dni później, niż w innych rejonach Rybnika.„Sezon grzewczy – okres, w którym warunki atmosferyczne powodują konieczność ciągłego dostarczania ciepła w celu ogrzewania obiektów” – taką oto definicję podaje Rozporządzenie Ministra Gospodarki i Pracy. Innymi słowy, przepisy nie określają dokładnego terminu rozpoczęcia i zakończenia sezonu grzewczego. – Taką decyzję podejmują nasi odbiorcy, czyli między innymi spółdzielnie mieszkaniowe. Jak tylko dociera do nas faks ze zleceniem, by rozpocząć ogrzewanie mieszkań, zaczynamy grzać – wyjaśnia w środę rano Andrzej Waliszewski, kierownik Zakładu Cieplnego w Rybniku. Dodaje, że od 15 września włączają ogrzewanie w poszczególnych rejonach miasta. Niestety, ponad osiem tysięcy odbiorców m.in. z Nowin, Dworku, Sławików, Kilińskiego i Rejmonta czeka próba wytrzymałości. Kaloryfery w ich domach mają być ciepłe dopiero około 20 września. – Podczas uruchamiania sieci okazało się, że w okolicy ronda na Wodzisławskiej mamy uszkodzoną rurę, którą trzeba wymienić. Roboty powinny zakończyć się do soboty. Nasza sieć ma ponad 30 lat i takie sytuacje mogą się zdarzać – przyznaje Waliszewski. – Lepiej, żeby teraz to naprawili, niż żebyśmy przeżyli powtórkę sprzed chyba dwóch lat. Wtedy też przez tydzień mieliśmy zimne kaloryfery, tyle tylko, że było to w środku zimy – komentują państwo Dzieńkowscy. I dodają: – mamy nadzieję, że w sobotę będziemy już mieć ciepło w domu. Doczekali się. W weekend kaloryfery zaczęły grzać.
Beata Mońka