Teatr w Rybniku – cz.II
Górnośląskim Teatrem Narodowym nazwano zepół teatralny Henryka Cepnika. Cepnik – były szef teatru wileńskiego – został na Śląsk sprowadzony przez Polski Komitet Plebiscytowy w Bytomiu w listopadzie 1920. Teatr zainstalował się w tym mieście i był de facto pierwszym polskim zawodowym zespołem teatralnym na Górnym Śląsku. Rozpoczął 22 listopada 1920 r. od Fredry – „Damy i huzary”. W 1921 r. po raz pierwszy pojawił się w Rybniku. W Rybniku występował też trzykrotnie, jak podają źródła, zagłębiowski teatr H. Czarneckiego. Jednak prawie w ogóle nie prezentował na śląskich scenach repertuaru polskiego, a głównie ten był potrzebny i tego była stęskniona publiczność. Czarnecki więc – jak pisze M. Sobański – mimo chrapki nie został szefem katowickiego Teatru Polskiego.
Socrealizm w sztuce
Zmarły w 2008 wspaniały aktor – jeden z ostatnich wielkich autorytetów polskich – Gustaw Holoubek – opowiedział o następującym fakcie. Kiedy objął dyrekcję katowickiego „Wyspiańskiego” było to w czasach wszędobylskiego socrealizmu
Podczas spotkania w teatrze z publicznością wstał prosty robotnik, może górnik i powiedział, że on nie po to przychodzi do teatru, żeby oglądać ze sceny to, czego po dziurki w nosie ma na co dzień. On chce oglądać i poznawać inny świat, niż ten, który dobrze zna. Gucio – tak najbliżsi z przeogromnym ciepłem zwali Holoubka – podkreślił mądrość tego prostego człowieka w kontraście bezbrzeżnej głupoty decydentów. Nabierają oni nieraz iluzorycznej pewności, że rzeczywiście uda im się np. przez media uklepać wszystkich odbiorców na swą modłę.
Artyści doceniają Rybnik
Katowicki Teatr Polski im. Stanisława Wyspiańskiego odegrał od początku niepodległości Polski rolę nie do przecenienia. Początkowo współdzielony z niemieckim zespołem teatralnym, stopniowo zajmował u odbiorców polskich prawdziwie należne mu miejsce. Liczba widzów stale rosła. Szczególnie w objazdach. W sezonie 1929/1930 postanowiono nawet ograniczyć liczbę śląskich miast tylko do tych, które posiadały odpowiednie warunki, tj. dużą salę ze sceną, zaplecze z garderobą itp. Wśród 16 miast znalazł się też Rybnik. Najczęściej wyprzedane były spektakle dla załóg zakładów lub zrzeszeń. Teatr Polski ze swym repertuarem docierał też na Śląsk Zaolziański i Opolszczyznę, gdzie miejscowa Polonia nań czekała. Najczęściej jednak jeździł do: Chorzowa, Bielska, Cieszyna, Tarnowskich Gór, Rybnika, Pszczyny, Mikołowa i Lublińca. Mniej więcej połowa przedstawień odbywała się w Katowicach, a połowa na wyjazdach.
Towarzystwo Przyjaciół Teatru
15 lipca 1922 r. fortunnie powstało Towarzystwo Przyjaciół Teatru Polskiego (TPTP), którego prezesurę objął dr Feliks Bocheński, prezes wojewódzkiego Sądu Apelacyjnego. W skład zarządu wchodzili m.in. śląscy burmistrzowie i urzędnicy urzędu wojewódzkiego. Na TPTP spoczęły najuciążliwsze sprawy: organizacja przedstawień, gaże, spory, transport itd. Dzięki temu Teatr Polski mógł skupić się stricte na sobie, czyli próbach i graniu. Praktycznie od 1927 r. nastąpiła normalizacja życia Teatru Polskiego, głównie dzięki zorganizowanej pomocy władz i samego społeczeństwa. Publiczność wyrabiała się, nabierała ogłady. Jeszcze w sezonie 1934/1935 zabawiano się na sali w czasie gry swobodną rozmową w Knurowie, Rudzie czy Nowym Bytomiu, palono tytoń i publiczność „utrzymywała wcale żywy kontakt ze sceną podczas akcji, ku ogólnej uciesze widzów i grających aktorów”. Były to jednak ostatnie tego typu „ciekawostki”. Natomiast dziś chyba następuje dzięki komórkom chwalebny powrót do korzeni...
Nowatorskie pomysły
Repertuar dopasowywano do gustów i ogólnie można go podzielić na klasyczny, współczesny i popularny. W początku lat 30. nastąpił spory zwrot, gdy zaczęto grać coraz więcej dla załóg przemysłowych i szkół. Międzyszkolne Komisje Oświatowe podjęły się organizacji repertuaru dla młodzieży. Przyjęto zasadę wykupu całych przedstawień za kwoty ryczałtowe, co gwarantowało przynajmniej jeden spektakl w miesiącu. Stąd tanie bilety od 30 groszy do 1,30 zł dla załóg, a dla szkół ustanowiono jedną cenę biletu (bez względu na miejsce) tj. 50 groszy.
Objazdowy teatr
Teatr na Śląsku zyskiwał na randze. Chorzów dorobił się w Domu Ludowym najnowocześniejszej sceny na Śląsku. Coraz większą popularność zyskiwały duże widowiska plenerowe, szczególnie z okazji patriotycznych rocznic. W Rybniku nasiliło się to zjawisko w latach 30. Bodaj długoletni przedwojenny szef TP powiedział: „byt śląskiego teatru opiera się głównie na publiczności w terenie objazdowym...”, acz bywali w TP aktorzy „dla których udział w przedstawieniach objazdowych stawał się kamieniem obrazy...”. Nie byli to z pewnością aktorzy formatu Gustawa Holoubka. Oni to zniechęcali kolegów z innych scen do angażu w TP, ale powszechnie znana opinia o punktualnym wypłacaniu gaż przez katowicki teatr robiła swoje. Niektórzy aktorzy woleli widać żenujące „przetargi” na angaż, jakie odbywały się w warszawskich cukierniach Bliklego i Lour’a. Dyrektor Sobański określił je jako „handel żywym towarem”. Podobne objazdy miały teatry z Torunia, Bydgoszczy, Łucka, Stanisławowa, a tam brnęli przez błota i nie mieli do dyspozycji własnego autobusu. A takowy 10-tonowy pojazd, mogący zabrać 50 osób, dekoracje i kostiumy, mieli od 1930 r. katowiccy aktorzy. Można sobie wyobrazić jak w Rybniku parkuje np. przed Świerklańcem. Inna rzecz godna podkreślenia, to fakt, iż polski widz nie musiał już odtąd mieć kompleksów wobec niemieckiego. Wszystko to jednak było możliwe, bo przed wojną województwo śląskie miało przecież swój własny budżet. Widz z niższych sfer nie musiał myśleć, że polski teatr jest gorszy od niemieckiego, bo tłucze się koleją czy tramwajami.
Gwiazdy na deskach
Teatr zyskiwał bardziej i bardziej na znaczeniu. Zaczęto organizować konkursy na sztuki teatralne. Pod koniec lat 30. w teatrze katowickim grała wszystkim nam dziś świetnie znana Irena Kwiatkowska. 16 i 17 maja 1938 r. na deskach katowickiej sceny wystąpiła mega gwiazda z Francji smukła i piękna czarna gazela Josephine Baker. Katowicki „Wyspiański” miał wystąpić kolejny raz w Rybniku w „Świerklańcu” w piątek 8 września 1939 o godzinie 20.00. Bilety można było nabyć tuż obok w trafice mej babci Franciszki Tatarczykowej. Do spektaklu nie doszło z wiadomych przyczyn. Na szczęście zachowały się dwa afisze (jeden z nich jest w rybnickim muzeum). Ostatnim przedwojennym przedstawieniem Teatru Polskiego w Rybniku miała być „Obrona Ksantypy” Morstina w reżyserii Konstantego Tatarkiewicza.
Michał Palica