Rekiny rozszarpały Niedźwiadki
RKM Rybnik – Kolejarz Rawicz 54:35.
To miał być mecz bez historii i tak rzeczywiście było – rawiczanie przyjechali do Rybnika ledwie w szóstkę i nawet fakt, że miejscowi skorzystali aż z pięciu juniorów, nie miał większego wpływu na wynik.
Wyjaśnijmy, że nieobecność Antonio Lindbaecka była zaplanowana (działacze RKM postanowili nieco zaoszczędzić), ale już brak Denisa Gizatulina był spowodowany przełożeniem na niedzielę finału Mistrzostw Europy.
Okazję do pokazania się z dobrej strony przed rybnickimi kibicami wykorzystała na pewno dwójka młodych chłopaków – Sławomir Pyszny i Paweł Paliga. Ten drugi w czwartym wyścigu dnia przez dwa okrążenia walczył z Jamrożym, ale ostatecznie doświadczenie wygrało z młodością.
Nieco apatycznych rybnickich kibiców rozgrzewał też Piotr Świderski, który w niedzielę wyjątkowo często przegrywał starty. Ale właśnie dzięki temu, dosyć nudne spotkanie stawało się choć na chwilę elektryzujące – w 13. wyścigu lider RKM przebił się z ostatniej pozycji na drugą. Na wyprzedzenie Jamrożego zabrakło już czasu... Ale co nie udało się wtedy, bez problemu wyszło już w ostatnim wyścigu dnia – dwóch okrążeń potrzebował Świderski, żeby przebić się na prowadzenie z czwartej pozycji. Brawa rybnickiej publiczności były jak najbardziej zasłużone.
A rawiczanie? No cóż, wydają się pogodzeni ze swoim losem. Choć w drugiej części zawodów całkiem nieźle wychodzili ze startu i dowozili do mety dobre miejsca. Jednak ta uwaga dotyczy tylko trójki podopiecznych trenera Henryka Jaska – Grzegorza Knappa, Ronnie’go Jamrożego i młodego Marcela Kajzera. Reszta „niedźwiadków” na torze nie istniała i stąd wysoka porażka w Rybniku.
I jeszcze jedno na koniec – niech rybniccy działacze zrobią coś wreszcie ze szwankującą maszyną startową. Ona dawała o sobie znać już w minionym sezonie, ale ostatnio to już dramat. Niedawny finał Indywidualnych Mistrzostw Polski Juniorów jej awarie przedłużyły o ok. 40 minut. Teraz zepsuła się już podczas pierwszego startu i usuwanie awarii trwało ponad 10 minut. Trochę wstyd...
Powiedzieli po meczu
Piotr Dym (Kolejarz):
Bez sensu taka jazda. Te defekty? I tak jechałem na trzecim miejscu, nie było szans na walkę, więc puszczałem Marcina Nowaczyka, niech sobie zarobi. Dla mnie ten rok jest fatalny – nie mam na czym jechać, bo nie zarabiam. Właściwie dokładam do żużla, sam nie wiem czy jeszcze będę jeździł. Myślę o tym, żeby ten sezon już skończyć.
Bez sensu taka jazda. Te defekty? I tak jechałem na trzecim miejscu, nie było szans na walkę, więc puszczałem Marcina Nowaczyka, niech sobie zarobi. Dla mnie ten rok jest fatalny – nie mam na czym jechać, bo nie zarabiam. Właściwie dokładam do żużla, sam nie wiem czy jeszcze będę jeździł. Myślę o tym, żeby ten sezon już skończyć.
Patryk Pawlaszczyk (RKM): Nie było dziś idealnie. Muszę popracować nad sprzętem, miałem kłopoty z wyjściami spod taśmy, ale wiem już że to wina źle ustawionego sprzęgła. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy, a ja liczę że w następnym meczu będzie lepiej.
Piotr Świderski (RKM):
Kolejarz przyjechał w takim składzie i mecz nie mógł inaczej wyglądać. Dobrze jednak, że nasz trener dał szansę tym młodym chłopakom, bo przecież to była najlepsza okazja do tego żeby poczuli jak się jeździ w lidze.
Kolejarz przyjechał w takim składzie i mecz nie mógł inaczej wyglądać. Dobrze jednak, że nasz trener dał szansę tym młodym chłopakom, bo przecież to była najlepsza okazja do tego żeby poczuli jak się jeździ w lidze.
Tomasz Nowakowski