Wracamy do wielkiej gry?
Cuda nie zdarzają się tylko raz – w niedzielę Dawid znów wygrał z Goliatem! RKM pokonał Lotos Gdańsk 50:40 i zgarnął aż trzy punkty!
Cztery tysiące kibiców którzy postanowili spędzić niedzielny wieczór na stadionie przy ul Gliwickiej, może się uważać za prawdziwych szczęściarzy.
Trafili na żużlową ucztę, podczas której daniem głównym była najbogatsza drużyna pierwszej ligi. Deser z wygranej za trzy punkty smakował wyśmienicie! Nasi zawodnicy prowadzili od pierwszego wyścigu dnia, który wygrał Patryk Pawlaszczyk, a drugi przyjechał Michał Mitko. Ten sam Pawlaszczyk świetnie wystartował spod taśmy w wyścigu ósmym i jechał pierwszy, asekurowany przez wyraźnie szybszego Piotra Świderskiego. To już kolejny mecz, w którym lider rybniczan pomagał swoim kolegom, choć tym razem mógł się nieco zdenerwować. Junior RKM był nie tylko wolniejszy (co jest już tradycją), ale i popełniał koszmarne błędy – na trzecim okrążeniu nie upilnował Bjarne Pedersena, który po zewnętrznej części toru wyprzedził obu naszych zawodników. Klasę pokazał jednak Świderski, który już kilka sekund później minął Duńczyka, a zagubiony Pawlaszczyk spadł na ostatnie miejsce. Zresztą w niedzielny wieczór „Świder” był nie do pokonania. Dzielnie wspierali go walczący o każdy centymetr toru Antonio Lindbaeck (jak on wcisnął się pomiędzy Pedersena i Forsberga w 7. wyścigu!), doskonały Maciej Kuciapa i Denis Gizatulin. Trener Mirosław Korbel po ostatnich nieudanych startach znów postawił na Rosjanina i tym razem się nie zawiódł – Denis dobrze wychodził spod taśmy, jeździł niezwykle pewnie, a jego rywalizacja z Renatem Gafurovem w 13. wyścigu przebiegała w iście kozackim stylu! To wszystko sprawiło, że po 14. wyścigu kibice cieszyli się z dwóch punktów. Ale była jeszcze szansa na ten trzeci, bonusowy. Warunek – duet Kuciapa i Świderski musiał pokonać podwójnie odrodzonego Renata Gafurova i Bjarne Pedersena. Niewielu było na stadionie takich, którzy wierzyli że się uda. Tym bardziej, że tuż po starcie na czele była para gości. Świderski w swoim stylu minął rywali jak slalomowe tyczki, ale Kuciapa jechał na czwartym miejscu. W przedostatnim łuku szalonym atakiem pod bandą minął jednak gdańszczan i stadion oszalał ze szczęścia – RKM wygrał 50:40 i zainkasował całą pulę! To niespodziewane rozstrzygnięcie sprawiło, że nasz zespół wrócił do walki o miejsce w pierwszej czwórce tabeli. Teraz trzeba wygrać w niedzielę w Rawiczu, a potem zainkasować komplet punktów w pojedynku z Daugavpils. Na niespodzianki w spotkaniach z Polonią Bydgoszcz i KM Ostrów Wielkopolski trudno liczyć ale oczywiste jest, że będący na fali wznoszącej rybniczanie mogą jeszcze postraszyć faworytów rozgrywek. I oby tak się stało, bo entuzjastycznie reagująca rybnicka publiczność zasługuje na dobry żużel. Co ciekawe, niewielka na razie grupka kibiców starała się w niedzielę rozruszać cały stadion i zorganizowała skromną (początki zawsze są trudne) oprawę. Czyżby nadchodziły lepsze czasy dla żużla w Rybniku? Faworyt pokonany, kibice znów kibicują... Oby tak było!
Tomasz Nowakowski