Baraże na wyciągnięcie ręki
Kolejne dwa mecze i kolejne dwa zwycięstwa. Piłkarze ROW-u Rybnik nie zwalniają tempa i już na wyciągnięcie ręki mają pierwsze miejsce w tabeli, a co za tym idzie udział w dwustopniowych barażach o II ligę. Trzeba jednak wygrać jeszcze jeden mecz.
Kostek nadal strzela
W minioną środę nasza drużyna podejmowała na własnym stadionie ekipę LKS-u Czaniec. Jesienią ubiegłego roku w pierwszym meczu między tymi drużynami, mimo zdecydowanej przewagi rybniczan, pojedynek zakończył się remisem 1:1. Teraz ROW znów był zespołem lepszym, lecz tym razem na szczęście udowodnił to, strzelając o jedną bramkę więcej niż przeciwnik. Mecz był całkiem niezłym widowiskiem. Od jego pierwszych minut nasza drużyna zaczęła przeprowadzać frontalne ataki na bramkę rywala, które jednak w sposób koncertowy marnowała. Najlepsze okazje do zdobycia bramki miał Gabriel Nowak, który dwa razy z kilku metrów strzelił nad poprzeczką (najpierw w 15, a później w 40 minucie). W międzyczasie dobrą sytuację zmarnował Grzegorz Dzięgielowski, który w 30 minucie, w sytuacji sam na sam, strzelił lekkim lobem obok słupka. Piłkarze z Czańca również mieli swoje okazje do zdobycia gola, jednak podobnie jak rybniczanie mieli rozregulowane celowniki. W końcu na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy ROW wyszedł na prowadzenie. Tomasz Kuś dośrodkował z lewej strony w pole karne, a Kamil Kostecki nie dał szans bramkarzowi gości. Była to już siedemnasta bramka popularnego Kostka w tym sezonie.
Bogdan ratuje ROW
Po przerwie rybniczanie, a konkretnie Marek Kubisz, starali się podwyższyć prowadzenie, jednak to przyjezdni zdobyli wyrównującego gola. Na strzał z ponad 30 metrów niespodziewanie zdecydował się Mateusz Płonka i bramkarz ROW-u – Andrzej Skrocki był bez szans... Nasza drużyna rzuciła się więc ponownie do ataków, gdyż jak po meczu mówił trener rybniczan Franciszek Krótki – strata punktów w tym spotkaniu byłaby już nie do odrobienia. Rybniczanie jednak nadal marnowali doskonałe okazje: Kuś i Grzegorz Piełka z kilku metrów nie trafiali do bramki, dodatkowo ten drugi raz nawet trafił w słupek. W końcu na 15 minut przed końcem meczu udało zdobyć się zwycięską bramkę. Grzegorz Bogdan zdecydował się na strzał z około 20 metrów i golkiper gości nie miał nic do powiedzenia. Rywale nie mieli jednak zamiaru się poddawać i dążyli do wyrównania. Na szczęście LKS zmarnował parę dogodnych sytuacji i nasza drużyna mogła się cieszyć z kolejnych trzech punktów. Było to już siódme, kolejne, ligowe zwycięstwo ROW-u, a wliczając mecze pucharowe – dziewiąte. Dziesiąte przyszło trzy dni później...
Nowak strzela głową
W minioną sobotę piłkarze i kibice ROW-u wyjechali do Węgierskiej Górki na mecz z klubem z sąsiadującej z tą miejscowością Żabnicy. Wszyscy mieli cichą nadzieję, że po tym spotkaniu nasza drużyna zapewni sobie już pierwsze miejsce w tabeli na koniec sezonu. Od pierwszych jego minut rybniczanie zaatakowali bramkę Skałki. Po niewykorzystanych okazjach Kusia i Kosteckiego w końcu w 34 minucie meczu ROW zdobył pierwszą bramkę. Piłkę do rzutu wolnego z prawej strony pola karnego ustawił Kubisz i dośrodkował pod bramkę przeciwnika. Tam interweniował golkiper miejscowych, jednak piłka trafiła do Nowaka, który strzałem głową uzyskał prowadzenie dla naszej ekipy. Rybniczanie przed przerwą mieli jeszcze okazje do podwyższenia wyniku, ale swoje sytuacje zmarnowali Szymon Jary i Kubisz.
Zabójcza kontra
Po zmianie stron do zdecydowanego ataku ruszyła jednak Skałka. W 52 minucie ich pomocnik – Damian Nowak trafił nawet w słupek rybnickiej bramki. Trzy minuty później nasza drużyna przeprowadziła jednak zabójczą kontrę, w efekcie której Kubisz z lewej strony boiska płasko dośrodkował w pole karne, a tam pewnym strzałem drugiego gola dla ROW-u zdobył Kuś. Miejscowi nadal dążyli do zdobycia bramki, jednak w decydującym momentach albo brakowało im precyzji, albo obrona i bramkarz ROW-u nie dawali się oszukać. W efekcie naszej drużynie udało się zachować czyste konto do końca meczu, a w jego końcówce mogli nawet dobić rywala, jednak Kubisz trafił w słupek.
Teraz Beskid
Niestety w równolegle rozgrywanym meczu w Skoczowie miejscowy Beskid uległ Pniówkowi Pawłowice, przez co o pierwszym miejscu w tabeli zadecyduje ostatnia kolejka. W niej ROW podejmował będzie na własnym stadionie właśnie drużynę ze Skoczowa, a Pniówek zagra u siebie z walczącą wciąż o awans do nowej III ligi – Polonią Łaziska. Nie ma się co jednak oglądać na naszych rywali, tylko trzeba pokonać Beskid i spokojnie przygotowywać się do czerwcowych baraży o nową II ligę.
ROW Rybnik – LKS Czaniec 2:1 (1:0)
Bramki: 43 min Kostecki – 1:0, 58 min Płonka – 1:1, 75 min Bogdan – 2:1.
ROW: Skrocki – Pacholski, Starowicz, Reclik, Procek – Dzięgielowski (67’ Piełka, 77’ Jaśkiewicz), Nowak (70’ Buchała), Jary, Kuś (63’ Bogdan) – Kubisz, Kostecki.
Skałka Żabnica – ROW Rybnik 0:2 (0:1)
Bramki: 34 min Nowak (głową) – 0:1, 55 min Kuś – 0:2.
ROW: Skrocki – Starowicz, Reclik, Nowak, Procek – Dzięgielowski, Jary, Pacholski, Kuś (78’ Bogdan), Kostecki – Kubisz (93’ Mitura).
Gabriel Nowak po meczu ze Skałką powiedział:
Praktycznie przez cały mecz rywale więcej byli w posiadaniu piłki, ale ich poczynania kończyły się na 20 metrze i to jednak my mieliśmy więcej sytuacji do zdobycia bramki. W końcu udało mi się strzelić gola i dzięki temu fajnie nam się mecz ułożył. Cofnęliśmy się do tyłu, próbując coś rozgrywać. W drugiej połowie też udało nam się strzelić bramkę i później praktycznie cały czas wykopywaliśmy piłkę do przodu, bo gdy już się wygrywa 2:0, to z tyłu trzeba grać bardziej bezpiecznie. Szkoda, że Pniówek też wygrał, bo dzisiaj byśmy się już cieszyli, fajna byłaby droga powrotna do domu. Za tydzień w meczu z Beskidem trzeba pokazać, że jesteśmy lepsi, że nam się należy to pierwsze miejsce i ten awans.
Łukasz Kozik