Czasem bywa pod górkę
W tym tygodniu wyruszamy Szlakiem Początków Hutnictwa do Szczejkowic. Tym razem należy przygotować się na nieco dłuższą, momentami uciążliwą trasę, którą rekompensują jednak ciekawe leśne pejzaże.
Zaczynamy od doskonale znanych już naszym czytelnikom rybnickich błoni przy moście na ulicy Groborza, skąd kierujemy się w prawo ulicą Stawową, na której swój początek ma potrójny szlak rowerowy. Wkrótce docieramy do granicy lasu, mijamy z lewej strony staw rybny z zadrzewioną wyspą (staw ten bywa wyschnięty), by wkrótce dotrzeć do węzła szlaków rowerowych. Wybieramy szlak zielony, czyli podążamy cały czas prosto. W tym miejscu czeka nas stromy podjazd, należy więc uzbroić się w wytrwałość. Wkrótce czeka nas skręt w lewo, gdzie przejedziemy wiaduktem nad linią kolejową piaskowo-węglową. Niedługo potem dołącza niebieski Szlak Początków Hutnictwa „ROW”, a kolejne kilkadziesiąt metrów dalej – szlak zielony odbija w prawo, my jednak konsekwentnie utrzymujemy kurs przed siebie. Tutaj czeka nas niestety najtrudniejszy moment wyprawy. Duże kawałki gruzu nie sprzyjają jeździe na rowerze, droga ta przystosowana została jedynie do pieszej wędrówki. Możemy więc tę część trasy pokonać piechotą, bądź mozolnie naszym jednośladowcem.
W Szczejkowicach wjeżdżamy na ulicę Rybnicką. Po prawej stronie zobaczymy Wiejski Dom Kultury, naprzeciwko którego znajduje się kapliczka z dzwonem zawieszonym na stalowej konstrukcji. Nieco dalej, skręcając w prawo w ulicę Wiejską, mamy okazję podziwiać okazałą, pomnikową akację oraz reprezentującą nowoczesną architekturę dzwonnicę przy parafii pw. Matki Boskiej Pośredniczki Wszelkich Łask.
W drogę powrotną można się wybrać czarnym szlakiem, na który wjedziemy ulicą Leśną. Nie zbaczając z kursu dotrzemy niemalże do Przegędzy, gdzie na ulicy Konfartego namierzymy szlak czerwony, którym podążymy. Po drodze mamy możliwość zboczyć nieznacznie z trasy, by zobaczyć Głaz Oskara Michalika. Wkrótce dotrzemy do znanego nam już węzła szlaków rowerowych, skąd ruszaliśmy przed siebie szlakiem zielonym na początku naszej wyprawy. Dalsza droga powrotna nie powinna już sprawić żadnych kłopotów.
Andrzej Kieś