Po jednej rolce tapety
64-letni Henryk Stańdura krok po kroku remontuje swoje mieszkanie. Mimo iż zajął je nielegalnie i lada dzień może zostać z niego eksmitowany, chce mieszkać po ludzku.
O losie rencisty pisaliśmy kilka miesięcy temu. Mężczyzna zajął mieszkanie przy ulicy Janke Waltera. Początkowo wynajmował je od znajomego, który ze względu na wiek przeniósł się domu spokojnej starości przy ul. Żużlowej. Po podpisaniu we wrześniu ubiegłego roku umowy z faktycznym najemcą, wprowadził się do mieszkania. Jego radość nie trwała długo. O mieszkaniu przypomniał sobie Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Nakazał Stańdurze natychmiast opuścić lokal. Rencista ZGM-u się nie wystraszył i oświadczył, że lokalu nie opuści. Od tego czasu rozpoczęła się wielka walka rencisty z miastem – Lada dzień otrzymam wezwanie do sądu – mówi pan Henryk. – Wiem, że najprawdopodobniej mnie stąd wyrzucą, ale chcę im pokazać, ile zrobiłem w tym mieszkaniu – dodaje.
Tajne konto
Mężczyzna spłacił wszystkie długi, jakie miał jego poprzednik. W Vattenfall-u wydali mu nawet książeczkę na jego nazwisko, z której jest niezwykle dumny. Mimo skromnej renty chciałby płacić również za mieszkanie. – Niestety, w ZGM-ie nie chcą mi podać numeru konta, na które mógłbym wpłacać pieniądze. Niech to się nawet nazywa „opłatą za nielegalnie zajmowany lokal”, chcę płacić. Nigdy nie miałem żadnych długów i tu również chcę być na czysto – mówi Stańdura. Mimo iż komornik bierze jedną trzecią z jego 700-złotowej renty, powoli odnawia mieszkanie. Wytapetował już cały duży pokój, a na suficie wkrótce pojawią się kasetony. W przyszłości trzeba się jeszcze zająć przedpokojem i kuchnią. – Nie wiem, czy zdążę zająć się całym mieszkaniem przed wyrokiem. Może sąd zwróci na to uwagę i przydzieli mi jakiś lokal zastępczy – mówi rencista.
Remontują we trójkę
Tadeusz Dybała, społecznik, który pomaga renciście, również bierze udział w remoncie. – Robimy wszystko bardzo małymi kroczkami. Można powiedzieć, że kupujemy dosłownie po jednej rolce tapety. Pracujemy we trojkę z Heniem i jeszcze jednym znajomym. Każdy z nas ma jakieś problemy ze zdrowiem, ale jak widać, udaje się – mówi Dybała.
Adrian Czarnota