Czyj teren, tego śmieci
60-letni Przemysław Buchta został skatowany metalowym prętem tylko za to, że zajrzał do nieodpowiedniego kontenera.
Nikt nie jest w stanie oszacować, ile osób zajmuje się w Rybniku wybieraniem surowców wtórnych z przyblokowych kontenerów na śmieci. Każdy ma swój teren i trasę, wzdłuż której zagląda do kubłów.
Nie poddał się
Śmieci zbierają zarówno kobiety, jak i mężczyźni, choć tych ostatnich jest zdecydowanie najwięcej. Jednym ze zbierających jest Przemysław Buchta. Zmusiła go trudna sytuacja finansowa. Mieszka sam, ściga go komornik, mimo to nie poddał się. Od dwóch lat dorabia do renty zbierając puszki po śmietnikach. – Wbrew pozorom można zarobić nawet kilkadziesiąt złotych dziennie. Nie ma się czego wstydzić, to praca jak każda inna – zapewnia Buchta.
Bił go metalowym prętem
Niedawno przekonał się o tym, że zbieranie może być niebezpieczne. – Była może godzina 6.30. Wracałem z miasta, z piekarni. Po drodze jak zwykle zaglądałem do kontenerów w poszukiwaniu puszek – wspomina pan Przemysław. W okolicach bloków przy ulicy Zebrzydowickiej został zaatakowany przez „konkurencję”. – Część ze zbierających pomaga sobie metalowymi hakami, którymi łatwiej przeszukiwać kontenery. Właśnie czymś takim zostałem uderzony w głowę – wspomina zbieracz. Napastnik okładał mężczyznę dobre kilka minut. Obite żebra do tej pory bolą. – Bił mnie po całym ciele, nawet po głowie. Byłem cały zakrwawiony. Zadzwoniłem po znajomego, który ma samochód. Zawiózł mnie do lekarza – wspomina pan Przemysław.
Dojdzie sprawiedliwości
Dotkliwe obrażenia, których skutki Buchta odczuwa do dziś, nie kwalifikowały się do wszczęcia przez policję postępowania. Uszczerbek na zdrowiu musiałby trwać ponad 7 dni. Gdy pan Przemysław doszedł do siebie, postanowił na własną rękę znaleźć napastnika. Ustalił wszystko. Wie, jak się nazywa oraz gdzie mieszka. Jan B., bo o niego chodzi, w przeszłości odsiadywał już wyrok za podobny czyn. Również pod śmietnikiem skatował na śmierć człowieka. – Nie boję się go i zamierzam wytoczyć mu proces cywilny. Będę domagał się od niego odszkodowania w wysokości 10 tys. zł. On ma pieniądze. Zarówno on, jak i jego żona dostają miesięcznie po ponad 2 tys. zł. Nie wiem, dlaczego chodzą po śmietnikach. Widocznie niektórym zawsze jest mało pieniędzy – kwituje Buchta.
Zbiera, żeby żyć
Wśród zbieraczy jest niepisana zasada, że jeśli ktoś „pracuje” przy danym śmietniku, inna osoba nie podchodzi do niego. Każdy ma swoją trasę oraz godziny, o której wyrusza zbierać. Aby zebrać kilogram aluminium, trzeba nazbierać 50 puszek. Kilogram aluminium kosztuje 3 zł. ale sezonowo można dostać nawet 5 zł. – Na pewno nie przestanę zbierać, bo nie będę miał na rachunki. Z czegoś trzeba żyć – kwituje.
Adrian Czarnota
Na prośbę bohatera, jego imię i nazwisko zostało zmienione.