Niewinni
Po trwającym blisko rok procesie, Wojciech Cz. i Krzysztof M. (na zdjęciu), zostali oczyszczeni z zarzutów. Gazownicy mieli spowodować wybuch gazu w pawilonie przy ulicy 3 Maja. Prokuratura oraz handlowcy z pawilonów są oburzeni takim wyrokiem.
W ubiegłym tygodniu, w wodzisławskim oddziale Sądu Okręgowego w Gliwicach odbyła się kolejna rozprawa w sprawie wybuchu gazu w centrum Rybnika.
Choć proces zmierzał ku końcowi, tak naprawdę ani poszkodowani handlowcy, ani prokurator nie spodziewali się, że tak szybko zapadnie wyrok w tej sprawie. Jeszcze dwa tygodnie temu prokurator Marcin Felsztyński zabiegał o zaktualizowanie opinii biegłego, gdyż w sprawie pojawiły się nowe fakty. Mimo to, 14 lutego sąd uniewinnił Wojciecha Cz. i Krzysztofa M., pracowników Górnośląskiej Spółki Gazownictwa. Zdaniem sędziego gazownicy nie spowodowali wybuchu gazu a jedynie nieśli pomoc. Właściciele pawilonów przy ulicy 3 Maja, którzy występowali również jako oskarżyciele posiłkowi, nie kryją wzburzenia decyzją sądu. – To jakiś absurd. Szkody po wybuchu szacuje się na milion złotych, a tak naprawdę nie ma winnych – denerwuje się Janusz Mikułka, jeden z handlowców. – Po wybuchu zostaliśmy bez pomocy, przez kilka tygodni nie mogliśmy zarabiać na życie. Teraz chcieliśmy jedynie sprawiedliwości. Gaz nie wybuchł sam z siebie. Ktoś jest temu winny. – dodaje. Również prokuratura zapowiada dalsze kroki w sprawie wybuchu. – Taki wyrok jest absolutnie dla nas nie do przyjęcia – mówi Bernadeta Breisa, szefowa rybnickiej prokuratury. – W chwili obecnej czekamy na uzasadnienie wyroku. Z pewnością złożymy jednak apelację w tej sprawie – zapowiada prokurator. Prokuratura domagała się dla gazowników kary dwóch lat pozbawienia wolności. Oskarżeni wyrok przyjęli bez emocji, z kamiennymi twarzami. – Odniosłem wrażenie, że byli pewni siebie. W świetle prawa są niewinni, ale czy to nie zbieg okoliczności, że gaz wybuchł w momencie, gdy wzięli się „do pracy”? – pyta Mikułka.
Gazownicy byli oskarżeni o bezpośrednie spowodowanie zdarzenia, w postaci wybuchu przestrzennego gazu ziemnego, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób. Przypomnijmy, 22 marca 2006 roku zaniepokojeni właściciele pawilonów przy ulicy 3 Maja, czując zapach gazu, zawiadomili pogotowie gazowe. W chwilę po wejściu fachowców do feralnego pomieszczenia nastąpił wybuch. Eksplozja zraniła osiem osób, zniszczyła wiele sklepów w okolicy oraz zdemolowała samochody zaparkowane na ulicy. Jeden z poszkodowanych doznał trwałego kalectwa, natomiast straty materialne wynoszą ponad milion złotych.
Prokuratura próbowała udowodnić, że odpowiedzialność za spowodowanie wybuchu ponoszą przybyli na miejsce pracownicy Górnośląskiej Spółki Gazownictwa. Mieli oni nie zachować odpowiednich procedur, wchodząc do pawilonów.
Adrian Czarnota