Bój o znak sportowy „K.S. ROW Rybnik”
Rybniccy kibice piłki nożnej chcieli mieć patent na historyczną nazwę.
Do uchwał, nad którymi mieli głosować radni na sesji rady miasta, w ostatniej chwili wniesiono niecodzienną pozycję. Stowarzyszenie Kibiców Zielono–Czarny ROW Rybnik wnosiło o zezwolenie na używanie nazwy „Rybnik” w znaku towarowym stowarzyszenia.
Znak ten miał mieć brzmienie „K.S. ROW Rybnik” i tym samym nawiązywać do historycznej nazwy, która kojarzy się z latami świetności rybnickiego sportu. Po odczytaniu przez zastępcę prezydenta, Ewę Ryszkę, treści uchwały radny Waldemar Brzózka (PiS) przedstawił negatywną opinię Komisji Oświaty, Kultury i Sportu. Przed samym głosowaniem milczący dotychczas w takich przypadkach przewodniczący Rady Miasta – Stanisław Jaszczuk (PiS), prywatnie również prezes jednego z rybnickich klubów sportowych, niespodziewanie zabrał głos zachęcając radnych do odrzucenia wniosku. Rybniccy radni już podnosili ręce do głosowania, gdy na sali ujawnił się prezes wspomnianego stowarzyszenia Artur Dzwonek prosząc o głos. – Celem naszego stowarzyszenia jest ochrona tego znaku. Od 15 lat klub ROW Rybnik nie funkcjonuje i tylko kibice dbają o ten znak – przekonywał prezes. Kibice, którzy wnieśli już wniosek do Urzędu Patentowego, potrzebowali jedynie aprobaty rady miasta na użycie nazwy „Rybnik”, aby znak ten stałby się ich własnością. – Nie posądzamy stowarzyszenia o złe intencje, jednak trzeba być ostrożnym. Ta historyczna nazwa jest niezmiernie istotna dla Rybnika. Dysponentem tej nazwy powinno być miasto – argumentował Jaszczuk. Radni podawali wiele przykładów do czego może doprowadzić opatentowanie tego znaku i ewentualne wykorzystanie go do celów komercyjnych. – Jeżeli stowarzyszenie będzie jedynym właścicielem to może dojść do nieprzyjemnych sytuacji. Jeśli np. rodzic wydrukuje na czapeczce swojego syna opatentowany herb ROW-u, to stowarzyszenie będzie mogło wystąpić do niego o odszkodowanie za wykorzystanie znaku towarowego – mówił Henryk Cebula (PiS). Artur Dzwonek desperacko próbował przekonać radnych do poparcia uchwały. – Nie jest prawdą, że opatentowanie tego znaku będzie utrudniać funkcjonowanie innym klubom. Możemy je przekazać im nieodpłatnie – zapewniał Dzwonek. Stanisław Jaszczuk był jednak nieprzejednany. – A kto da nam gwarancję, że w przyszłości władze stowarzyszenia nie zmienią się, a co za tym idzie zmienić się może również ich podejście do tek kwestii – pytał Jaszczuk. Ostatecznie uchwałę odrzucono, przewodniczący Jaszczuk zaprosił jednocześnie kibiców piłki nożnej do rozmów nad innym sposobem chronienia herbu starego ROW-u.
Komentarz kibiców ROW Rybnik do decyzji radnych:
Ideą czy wręcz marzeniem rybnickich kibiców zawsze był powrót do historycznego herbu i historycznej nazwy, pod którą, jak za starych dobrych czasów, występowałyby wszystkie wiodące drużyny z naszego miasta. Jednak od momentu upadku K.S. ROW przez całe te lata ani działaczy żużlowych, ani piłkarskich, ani koszykarskich zupełnie to nie interesowało. Podobnie, jak władz miasta. Wyjątkiem byli kibice, którzy jako jedyni krzewili pamięć o tych znaczących dla rybnickiego sportu symbolach i ciągle je promowali. Dopiero pod ich wpływem w końcu działacze rybnickiej piłki, a później koszykówki kobiet, postanowili do nazwy swoich klubów dodać człon „ROW”. Herbem jednak nadal nikt się nie zainteresował. Kibice widząc ten stan rzeczy, postanowili zadbać o to, aby nie trafił on w niepowołane ręce i wykładając własne, prywatne pieniądze, złożyli wniosek o jego opatentowanie. Uznaliśmy bowiem, że skoro nikogo sprawa nie interesuje, nikt nie chciał tego herbu, a my jako jedyni przez te wszystkie lata nie zapomnieliśmy o nim i używaliśmy go na swoich flagach, szalikach itp. to komu jak komu, ale nam się on należy. W tym momencie obudzili się radni, którzy nagle stwierdzili, że jego właścicielem powinno być miasto i korzystając ze swoich możliwości rzucili kłody pod nogi kibicom. A zrobili to chyba jedynie w myśl zasady: „jak my czegoś nie mamy, to inni też nie mogą mieć”. Mimo to liczymy na pozytywny rozwój naszych rozmów z panem Stanisławem Jaszczukiem.
Ideą czy wręcz marzeniem rybnickich kibiców zawsze był powrót do historycznego herbu i historycznej nazwy, pod którą, jak za starych dobrych czasów, występowałyby wszystkie wiodące drużyny z naszego miasta. Jednak od momentu upadku K.S. ROW przez całe te lata ani działaczy żużlowych, ani piłkarskich, ani koszykarskich zupełnie to nie interesowało. Podobnie, jak władz miasta. Wyjątkiem byli kibice, którzy jako jedyni krzewili pamięć o tych znaczących dla rybnickiego sportu symbolach i ciągle je promowali. Dopiero pod ich wpływem w końcu działacze rybnickiej piłki, a później koszykówki kobiet, postanowili do nazwy swoich klubów dodać człon „ROW”. Herbem jednak nadal nikt się nie zainteresował. Kibice widząc ten stan rzeczy, postanowili zadbać o to, aby nie trafił on w niepowołane ręce i wykładając własne, prywatne pieniądze, złożyli wniosek o jego opatentowanie. Uznaliśmy bowiem, że skoro nikogo sprawa nie interesuje, nikt nie chciał tego herbu, a my jako jedyni przez te wszystkie lata nie zapomnieliśmy o nim i używaliśmy go na swoich flagach, szalikach itp. to komu jak komu, ale nam się on należy. W tym momencie obudzili się radni, którzy nagle stwierdzili, że jego właścicielem powinno być miasto i korzystając ze swoich możliwości rzucili kłody pod nogi kibicom. A zrobili to chyba jedynie w myśl zasady: „jak my czegoś nie mamy, to inni też nie mogą mieć”. Mimo to liczymy na pozytywny rozwój naszych rozmów z panem Stanisławem Jaszczukiem.
(acz)