Szczęście było w zasięgu ręki
Rybniccy koszykarze przegrali z zespołami Więcko Zastal Zielona Góra i Sportino Inowrocław.
W minioną środę MKKS Rybnik zmierzył się na własnym parkiecie z liderem rozgrywek I ligi zespołem Więcko Zastal Zielona Góra. Mecze rybniczan z zespołami z „górnej półki” zawsze należały do ciekawych.
Tak było w ubiegłym sezonie, gdy graliśmy o wejście do pierwszej ligi. W I lidze MKKS również rozegrał bardzo dobre spotkania np. z Resowią Rzeszów na wyjeździe przegrany dopiero po dogrywce, czy zwycięski mecz ze Zniczem w Jarosławiu, przegrany kilkoma punktami u siebie z Politechniką Poznań, czy też wygrany dwoma punktami mecz ze Sportino Inowrocław. Dlatego wszyscy oczekiwali dobrego spotkania, licząc nawet na niespodziankę w postaci zwycięstwa. Kolejny raz koszykarze MKKS–u udowodnili, że stać ich na pokonanie nawet najlepszych drużyn. Tym razem jednak to się nie udało, choć szczęście było bardzo blisko.
W szybkim tempie
Mecz rozpoczął od rzutu za dwa punkty Paweł Zmarlak. Goście natychmiast odpowiedzieli koszem T. Briegmanna. Cała pierwsza kwarta toczyła się w dużym tempie, a żadnej ze stron nie udało się uzyskać większej przewagi. Po dziesięciu minutach na tablicy widniał wynik 22:21 dla gospodarzy. Drugą odsłonę rozpoczęli znów rybniczanie. Trzy punkty zdobył dobrze grający w całym meczu Marcin Środa i dwa Wojciech Kukuczka. W następnych minutach wyrównana gra obydwu zespołów na minutę przed końcem pierwszej połowy przyniosła wynik 39:37. W ostatniej minucie trzy punkty zdobył Kukuczka, dwa dołożył Marcin Marczyk i gospodarze po pierwszej połowie prowadzili 44:37.
Decydujące minuty
Po przerwie rybniczanie dalej grali niezły mecz. W drugiej minucie tej części gry za trzy punkty trafił Mirosław Frankowski, w czwartej – Wojciech Kukuczka, a w szóstej Marcin Środa. Goście odpowiedzieli punktami P. Kowalczuka, R. Morkowskiego, J. Kalinowskiego (3) i T. Briegmanna. W ósmej minucie po dwa punkty dołożyli W. Kukuczka i M. Frankowski. Ostatnie dwie minuty należały jednak do gości. Za trzy punkty rzucili kolejno S. Olszewski, J. Kalinowski i P. Kowalczuk. Ten ostatni dołożył jeszcze dwa punkty i po trzech kwartach przy stanie 57:57 mecz rozpoczął się od nowa. W drugiej minucie czwartej kwarty cztery punkty zdobył M. Frankowski. W odpowiedzi akcją za trzy (2+1) popisał się T. Briegmann. Jednopunktowe prowadzenie rybniczan utrzymywało się do siódmej minuty, kiedy za trzy punkty trafił M. Frankowski. Goście odpowiedzieli dwa razy rzutami za trzy i po raz pierwszy w tym meczu wyszli na prowadzenie. W ostatniej minucie spotkania dwa punkty zyskał M. Środa i trzy W. Kukuczka. Niestety goście byli w końcówce skuteczniejsi. Po dwa punkty zdobyli: P. Kowalczuk, M. Chodkiewicz, G. Kukiełka i J. Kalinowski. Goście po raz siedemnasty w tym sezonie odnieśli zwycięstwo.
1,5 tysiąca kibiców na trybunach
W minioną sobotę rybniccy koszykarze odwiedzili Inowrocław, aby rozegrać mecz osiemnastej kolejki z tamtejszym zespołem Sportino. Po dwupunktowej porażce w Rybniku, inowrocławianie przystąpili do meczu mocno skoncentrowani i umotywowani do zwycięstwa w rewanżowym pojedynku. Szóstym zawodnikiem na boisku okazali się kibice, którzy w liczbie około 1,5 tys. zasiedli na trybunach. To nie zdeprymowało jednak zawodników MKKS–u, którzy, jak stwierdził drugi trener zespołu Łukasz Szymik, bardzo dobrze rozpoczęli. Dwa razy za trzy punkty trafił Wojciech Kukuczka. Cały zespół nieźle zagrał w obronie. Ale z upływem minut przewaga rybniczan malała. Niewiele mógł zdziałać Mirosław Frankowski, który od początku meczu był kryty indywidualnie. W rezultacie po dziesięciu minutach gry tablica wyników wskazywała remis. W drugiej odsłonie meczu rybniczanie dalej dość skutecznie grali w obronie. Dobre spotkanie rozgrywali Marcin Marczyk i Maciej Paszowski. Rzut za trzy punkty tego ostatniego oraz kolejny Pawła Zmarlaka w dużej mierze zdecydowały o tym, że na przerwę rybniczanie schodzili z sześciopunktową przewagą.
Poślizgnął się na reklamie
– Trzecią kwartę rozpoczęliśmy podwyższonym składem – mówił po meczu trener Łukasz Szymik. Nie do końca ta koncepcja się sprawdziła. W dodatku bardzo dobrze w tej części gry zagrał rozgrywający drużyny Sportino – Grzegorz Mordzak, który w trzeciej kwarcie rzucił dziesięć punktów. Jego koledzy dołożyli dwanaście i przy słabej skuteczności rybniczan gospodarze wygrali kwartę 22:11, obejmując pięciopunktowe prowadzenie. Ostatnia kwarta to w większości gra „kosz za kosz”. Rybniczanie próbowali zmniejszyć straty i po rzucie M. Frankowskiego za trzy punkty przewaga gospodarzy wynosiła już tylko dwa punkty. Kilka minut przed końcem, za pięć przewinień osobistych, boisko opuścił W. Kukuczka, a minutę przed końcem z tego samego powodu z parkietu zszedł M. Paszowski. W końcówce meczu po faulu na G. Mordzaku, ten wykonywał dwa rzuty osobiste. Potem jeszcze, po poślizgu M. Frankowskiego na reklamie przyklejonej do parkietu, sędziowie odgwizdali kroki i mecz zakończył się pięciopunktowym zwycięstwem gospodarzy.
Przegrali w dobrym stylu
Podsumowując ubiegłotygodniowe występy koszykarzy MKKS–u, wydaje się, że biorąc pod uwagę fakt przegrania minimalnie i w dobrym stylu z pierwszą i trzecią drużyną pierwszoligowych rozgrywek, możemy liczyć na dobre wyniki w kolejnych spotkaniach, 16 stycznia w Rybniku z 4–YOU Tarnowia i 19 stycznia ze Stalą w Stalowej Woli.
Andrzej Gajos