Wciąż żyją we wspomnieniach
Właśnie zaczynałem szkolną edukację, gdy zmarł Jerzy Winkler, jeden z najbardziej cenionych przez rybniczan lekarzy. Mieszkańcy zamanifestowali swoje zaufanie, jakim go darzyli, podczas pogrzebu. Nawet ja pamiętam ogrom tej manifestacji szacunku i przywiązania.
Było to w czasach gomułkowszczyzny, ale nikt nie musiał kijem czy marchewką spędzać tych ludzi. I to świadczy o wielkości człowieka. W tym przypadku – doktora Jerzego Winklera. Człowieka zmarłego zdecydowanie przedwcześnie. Doktor Winkler urodził się 27 marca 1912, a zmarł 19 września 1960 r. Anna Winkler, wdowa po lekarzu, w rozmowie ze mną wspominała, że dopiero co wybudowali wreszcie własny dom w Rybniku, gdy 48–letni człowiek musiał pożegnać się z tym światem. Mówiła o magicznej dla ich rodziny dacie – 19 września. Tego dnia Winklerowie wzięli ślub, tego dnia urodziła się córka, zmarł jej mąż, związana jest ona także z domem dla syna w Rokitnicy.
Wychodził z chartami
Ojciec Jerzego Winklera urodził się w Radlinie, gdzie był kierownikiem szkoły i organistą w kościele. Komponował śląskie pieśni i kolędy. Rodzina jego matki Emmy należała do arystokracji. Istnieje do dzisiaj wspaniały rysunek doktora Winklera stworzony przez niemieckiego jeńca Hesenbartha pracującego na kopalni Chwałowice. Pochodzi z ok. 1947 r. i przedstawia doktora z czasów akademickiej młodości, gdy należał do korporacji „Slensania”. Szkic wykonany jest ołówkiem niesamowitą pointylistyczną techniką. Doktor Winkler był szefem rybnickich lekarzy. Przed wojną niedaleko obecnego domu Winklerów (do 1960 r. mieszkali na Kraszewskiego), miał także swój gabinet lekarz powiatowy – osławiony doktor Biały. Anna Winklerowa, z domu Przybyła, pamięta, jak wychodził na spacer ze swymi dwoma chartami. Jego małżonka była prezesem PCK. Oboje chodzili na Kościelną do kawiarni Nowaków na kawę.
W przychodni na rogu
Elżbieta Szczot opowiedziała mi jak poznała swego przyszłego męża w Poznaniu, gdzie studiowała ekonomię. On zaś kontynuował medycynę, rozpoczętą jeszcze przed wojną. Po rybnickim lekarzu pozostał na pamiątkę m.in wyeksponowany na ścianie szkic z 1948 r. Pracę w Rybniku Stanisław Szczot rozpoczął w maju 1950 r. Był m.in. lekarzem sądowym. Pamiętają go rybnicznie z przychodni, która mieściła się na rogu rynku i Sobieskiego. Zmarł w 1980 r. mając tylko 62 lata.
Dawnych aptek wspomnienie
Wyliczyłem, że w mieście znajdowały się przed wojną trzy szpitale i trzy apteki. Najstarszy jest szpital Spółki Brackiej na ul. Rudzkiej (1858), za nim powstał „Juliusz” (1869), a następnie szpital psychiatryczny (1885). Wcześniej czasowo funkcję lazaretu spełniał rybnicki zamek, a na mapce z 1887 r. możemy odnaleźć „hospital” w domu na dzisiejszej ul. Sobieskiego, gdzie przed wojną przyjmował doktor Bratek. Apteki sprzed wojny to: „Stara”, czyli ta na rynku u Byśków, „Mariańska” – również na rynku i „Pod Lwem”, która przed wojną mieściła się na rogu ul. Sobieskiego i Gliwickiej. Tam gdzie dziś jest ta apteka, przed laty była winiarnia Pogodów.
Hrabia pracował za karę
Opowiedziałem Elżbiecie Szczot historię Francuza Jacques’a Burnouf, który wpisał się Józefie Janulek do pamiętnika na kilka dni przed swoją tragiczną śmiercią w 1945 r., nieopodal domu jej rodziny. Pracował razem z innym młodym Francuzem w aptece „Mariańskiej”. Pani Szczot od razu wiedziała o kogo chodzi. Powiedziała, że ci Francuzi byli przysłani do pracy na Śląsku za karę przez prohitlerowski rząd Vichy. Sama pamięta Francuza, który pracował w „starej aptece”. Był to francuski hrabia – Andre Duberry de Lassalle. Warto także przy okazji wspomnieć nazwiska rybnickich farmaceutów: Anna Faber, Mroziński (był z Katowic), Wolna oraz położnych : Tatarczykowa, Gackowa, Szalecka.
Pamiętają o swoich doktorach
Pani Szczot, która ma doskonałą pamięć, wzbogciła moją listę przedwojennych lekarzy. Jako pierwszego wymieniła rzecz jasna doktora Białego, po nim funkcję lekarza powiatowego objął dr Piechna, pozostali to: lekarz kolejowy doktor Miedniak, doktor Januszewski w psychiatryku, doktor Rostek, który miał gabinet na ul. Sobieskiego (bodaj w domu Stachowskiego), okulista Paryzek, doktor Śmieja na ulicy Pocztowej. W Spółce Brackiej pracowali lekarze: Nowak, Rowiński, Głowiński, a na Sobieskiego miał swój gabinet doktor Bratek, który prawdopodobnie był pediatrą. Ponadto dentysta Leja borował zęby nieopodal kina „Świt”. Jeden z wiekowych rybniczan, pan Bisek, pamięta z powojennych czasów „bormaszynę” u dentysty na rynku z napędem...nożnym. To musiała być dopiero atrakcja! Tak więc i my pamiętajmy o przedwojennej rybnickiej medycynie, bo gdyby tamci lekarze nie wyleczyli naszych antenatów, to kto wie.
Michał Palica