Fale łask
W miniony czwartek w Kulturalnym Clubie solowy koncert zaprezentował Tomasz Lipiński.
Pochodzący z artystycznej rodziny (ojciec Eryk – satyryk, dziennikarz i grafik oraz brat Łukasz – rysownik i karykaturzysta) muzyk znany jest głównie jako współzałożyciel klasycznych już dziś zespołów Brygada Kryzys i Tilt, a także supergrupy The Fotoness. Nagrywał również solowo oraz z zespołem Izrael. Jest autorem muzyki do kilku filmów. m.in. „Słodko-gorzki” (nagroda na gdyńskim XXI Polskim Festiwalu Filmów Fabularnych).
Tym razem rozstawione pod sceną krzesełka w Kulturalnym Clubie były jak najbardziej na miejscu, gdyż koncert miał bardzo kameralny charakter. Tomasz Lipiński występował sam, akompaniując sobie na gitarze akustycznej. Po przywitaniu się z przybyłymi na jego występ ludźmi, przeszedł od razu do wykonywania swoich utworów, konferansjerkę ograniczając jedynie do dziękowania za oklaski. Pozwolił przemówić swoim tekstom, które mimo iż napisane w większości pod koniec lat 80-tych, do dziś nie straciły nic na swojej aktualności. Setlista koncertu oparta została oczywiście na utworach dwóch najważniejszych zespołów artysty. Z repertuaru Tilt można było usłyszeć m.in. zagrane na otwarcie „Szare koszmary”, „Fale łaski”, entuzjastycznie przyjęty „Runął już ostatni mur”, czy „Mówię ci, że...”. Twórczość Brygady Kryzys reprezentowana była m.in. przez „Przestań śnić”, „To co czujesz”, „Wojna”, a także wyczekiwany przez wszystkich standard „Centrala”, który kilka tygodni wcześniej, także w KC, wykonywał zespół Tymon & The Transistors. Kolejny raz nie zawiodła publiczność, która licznie stawiła się na koncert.
Utwory Lipińskiego przyjęte zostały bardzo entuzjastycznie, co wywoływało szczery uśmiech na twarzy bohatera wieczoru. Niecodziennie wszak jest się świadkiem tak spontanicznej zabawy podczas akustycznego koncertu. Bisom nie było końca, a sprawiający wrażenie zakłopotanego tak dobrym przyjęciem muzyk kilkakrotnie odkładał swą gitarę, by pod presją nie mającej jeszcze dość widowni ponownie ją pochwycić i zagrać kolejny utwór. Tomasz Lipiński z pewnością będzie kojarzył Rybnik z bardzo miłymi chwilami. Po koncertach Tymańskiego i Pilichowskiego była to kolejna, spektakularna impreza zorganizowana przez Kulturalny Club, który przebojem wdarł się na pozycje zdecydowanego lidera życia muzycznego w Rybniku. Mimo skromnych gabarytów klubu odbywają się tam coraz bardziej udane koncerty, a biorąc pod uwagę plany na kolejny miesiąc (m.in. Fisz & Emade oraz Pink Freud), zapowiada się jeszcze lepiej. Z radością będziemy śledzić kolejne, oby coraz śmielsze poczyniania KC.
Andrzej Kieś